Środowa rozprawa trwała kilka godzin. Była niezwykle emocjonująca. Zwłaszcza dla rodziny zamordowanej w makabryczny sposób Ireny K. - jej męża, córki i zięcia, którzy byli oskarżycielami posiłkowymi.
W tej sprawie od początku wstrząsające było to, że po przeciwnej stronie sali rozpraw, na ławie oskarżonych zasiadał drugi zięć Ireny i Jerzego K. - Andrzej K.
To on w 2004 roku we wsi pod Białymstokiem otruł teściową rtęcią, podając jej truciznę do jedzenia. Chciał otruć też pozostałych członków rodziny żony - w tym dwoje dzieci, rozlewając w ich sypialniach toksyczne substancje. Dwa razy próbował też spalić im dom, raz zalał go wodą, przecinając wężyk od spłuczki w łazience na piętrze. Zniszczył silnik w aucie szwagierki.
W środę Andrzej K. został skazany na karę dożywocia.
- Te wszystkie nieszczęścia, jakie spotkały tę rodzinę, mogłyby być fabułą jakiegoś thrillera, najbardziej dramatycznego filmu. Nikt z rodziny nawet nie przypuszczał, że za tym wszystkim stoi ich zięć, szwagier - po tych słowach sędziego Dariusza Czajkowskiego mąż zamordowanej i córka zaczęli głośno płakać.
Mimo ogromu dowodów w tej sprawie, choć w większości poszlakowych, motywacja Andrzeja K. nie została jasno ustalona. Wiele wskazuje na to, że był zazdrosny o rodzinę żony, zwłaszcza o jej siostrę i męża, ich majątek.
Śledztwo i proces spowodowały, że siostry zerwały kontakty. Żona Andrzeja K. do końca go broniła, odwróciła się od ojca. Nie przyszła na ogłoszenie wyroku. A ten jest już prawomocny.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?