Mężczyzna opuścił "zakrapiane" przyjęcie 1 stycznia około godziny 17. Później słuch po nim zaginął. Dziś rano okazało się, że jego ciało pływa w studni na posesji niedaleko miejsca libacji. 55-latek od dawna nie żył.
Sama studnia była stara i nie najlepiej zabezpieczona. Ponad ziemię wystawała cembrowina na wysokość około 1 metra. Dokładne przyczyny i czas zgonu ustalą policjanci.