Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz Dźwigała - trener Jagiellonii: Potrzebujemy zwycięstwa

Tomasz Dworzańczyk
Drugi trener Jagiellonii Białystok Dariusz Dźwigała wierzy, że w poniedziałkowym meczu z Polonią Warszawa żółto-czerwoni w końcu przełamią się
Drugi trener Jagiellonii Białystok Dariusz Dźwigała wierzy, że w poniedziałkowym meczu z Polonią Warszawa żółto-czerwoni w końcu przełamią się Wojciech Wojtkielewicz
Dariusz Dźwigała wierzy, że w meczu z Polonią Warszawa żółto-czerwoni w końcu przełamią się.

Kurier Poranny: Jako były piłkarz Polonii Warszawa chyba czuje Pan dreszczyk emocji przed najbliższym meczem, w którym Jagiellonia zagra na wyjeździe ze stołeczną ekipą?

Dariusz Dźwigała (drugi trener Jagiellonii): Absolutnie nie ma mowy o żadnych sentymentach. Pracuję obecnie w Białymstoku i mam nadzieję, że to Jagiellonia wygra w Warszawie. Owszem, w Polonii zaistniałem jako piłkarz w seniorskim futbolu i trochę lat tam spędziłem, ale to było dawno temu. Teraz nie ma to już dla mnie większego znaczenia.

Chyba jednak nie do końca, bo jeden z Pana synów broni przecież barw Czarnych Koszul w Młodej Ekstraklasie?

- Faktycznie, mój starszy syn Janek gra w młodym zespole Polonii, ale z kolei młodszy - Adam jest po drugiej stronie barykady, bo od tego roku został piłkarzem Jagiellonii, także występującej w Młodej Ekstraklasie. Z Jasiem nawet jeszcze nie miałem okazji porozmawiać na temat najbliższego meczu, bo on ma dość napięty grafik, oprócz treningów ma też szkołę. Ale na pewno przed spotkaniem jeszcze wymienimy poglądy.

Zapewne na temat tego, który z zespołów szybciej przezwycięży kryzys? Zgodzi się Pan z tym, że zarówno Polonia, jak i Jagiellonia nie zaczęły tej wiosny najlepiej?

- Jest pewna różnica, bo Polonia wygrała pierwszy mecz, a my przegraliśmy. Ale za to później z każdym kolejnym spotkaniem graliśmy lepiej. Ten progres u nas jest, moim zdaniem, widoczny. Kwestią czasu jest, kiedy przełamiemy się i zaczniemy zdobywać bramki. W sparingach strzelaliśmy jak na zawołanie, lecz teraz coś się przytkało. Trochę też brakuje nam szczęścia. W Krakowie Nika Dzalamidze uderzył w poprzeczkę i słupek. W ostatnim meczu z Ruchem Chorzów Tomek Frankowski trafił w poprzeczkę, a później bramkarz popisał się niebywałym refleksem przy strzałach Grześka Rasiaka i Janka Pawłowskiego. Czasami tak jest, że jak nie idzie, to nie idzie, a jak już zacznie, to piłka wpadnie do siatki nawet odbita plecami. Taki moment u nas też przyjdzie, jestem tego pewny.

A nie jest tak, że obaj z Tomaszem Hajto skupiliście się na ofensywie, a obrona popełnia błędy. Luka Gusic zawinił przy dwóch z trzech straconych wiosną bramek.

- Nie mam zamiaru z tym polemizować, bo takie są fakty i temu nie przeczę. Ale poza tymi błędami defensywa grała bez zastrzeżeń, a przecież to jest całkowicie nowa linia obrony. Doszedł Paweł Nowotka, który prezentuje się bardzo dobrze. Pomyłki się zdarzają, czasem z braku komunikacji, jak było to chociażby w ostatnim meczu, a czasem z braku zgrania. Z każdym meczem będzie ich mniej.

A nie jest tak, że z każdym spotkaniem bez zwycięstwa i strzelonego gola w zespole spada morale?

- Od tego jest sztab szkoleniowy, żeby tę wiarę w sens naszej pracy podtrzymać. Piłkarze otrzymują od nas wsparcie i nie robimy sztucznego ciśnienia. Potrzebujemy po prostu zwycięstwa, które mam nadzieję odniesiemy już w poniedziałek.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny