Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Czwórka" musi uczyć!

Julita Januszkiewicz
Uczniowie  nie chcą, by ich szkoła była zlikwidowana. - Nasza szkoła jest mała i bezpieczna. Czujemy się tutaj dobrze - przekonują.
Uczniowie nie chcą, by ich szkoła była zlikwidowana. - Nasza szkoła jest mała i bezpieczna. Czujemy się tutaj dobrze - przekonują. Fot. Julita Januszkiewicz
Minister edukacji narodowej zgadza się na likwidację Szkoły Podstawowej nr 4 w Łapach. Rodzice dzieci uczęszczających do tej szkoły zapowiadają, że nie pozwolą jej zamknąć. Ich zdaniem "czwórka" powinna zostać.

W zeszłym roku burmistrz Roman Czepe postanowił zlikwidować szkołę. Ówczesny minister edukacji Roman Giertych nakazał ją pozostawić. Czepe zaskarżył jego decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Obecny szef resortu edukacji zdecydował, że "czwórki" jednak nie będzie. Kuratorium Oświaty w Białymstoku ma miesiąc, by odwołać się od tej decyzji.

Niedoceniana szkoła

Jednak dyrekcja szkoły, rodzice i pedagodzy nie zgadzają się z wyrokiem pani minister.

- Wszyscy jesteśmy bardzo rozczarowani i zasmuceni tą decyzją. Tyle starań i zabiegów, które włożyliśmy w to, by szkoła istniała i edukowała dzieci, jest niezauważane i niedoceniane przez władze Łap - nie kryje żalu Hanna Roszkowska, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 4 w Łapach.

Zdaniem ministra, baza dydaktyczna w tej szkole też jest niewystarczająca. Dlatego najwłaściwsze jest przeniesienie uczniów i nauczycieli do Szkoły Podstawowej nr 1. Ale rodzice i pedagodzy są innego zdania.

- Dzieci mają wystarczające zaopatrzenie i wyposażenie w pomoce dydaktyczne potrzebne do realizacji podstawowych treści programowych w szkole podstawowej - przekonuje dyrektor Roszkowska.

- Nasze dzieci osiągają bardzo dobre wyniki w nauce. Sukcesy to wynik pracy wysoko wykwalifikowanych nauczycieli w tej szkole. Biorą również udział w różnych konkursach i olimpiadach przedmiotowych. Zdobywają czołowe i liczące się miejsca. Nie rozumiemy, więc dlaczego taka szkoła ma być zamknięta - mówią.

Nie chcemy do "jedynki"

Historia konfliktu

Batalia o szkołę trwa od stycznia ubiegłego roku. "Czwórkę" chce zamknąć Roman Czepe. Twierdzi, że gminy nie stać na jej utrzymanie, a w szkole nie ma odpowiednich warunków do nauki, oraz prawdziwej sali gimnastycznej.
Z pomysłem władz nie zgadzają się rodzice. Spotykali się z burmistrzem i radnymi. Próbowali przekonać władze Łap do swych racji i argumentów. Bezskutecznie. W lutym zaprosili Mirosława Orzechowskiego - ówczesnego wiceministra edukacji. On też bronił "czwórki".
Ostatecznie jedenastu radnych Prawa i Sprawiedliwości opowiedziało się za likwidacją szkoły. Jednak kurator oświaty Jadwiga Szczypiń negatywnie odniosła się do uchwały Rady Miejskiej. Burmistrz odwołał się do ministra edukacji narodowej.
W maju Roman Giertych ogłosił, że nie zlikwiduje szkoły. Burmistrz sprawę skierował do WSA. Tym razem resort edukacji zgodził się z władzami Łap.

Uczniom również podoba się to, że "czwórka" jest małą i bezpieczną podstawówką. Twierdzą, że nie chcą się uczęszczać do żadnej innej.

- Lubię się tutaj uczyć. Nauczyciele też są mili i bardzo dobrze uczą. Poza tym do szkoły mam blisko. A ulicami boję się chodzić sama. Nie chcę się uczyć w "jedynce" - dodaje Karolina Moczydłowska, z klasy III.

- Mieszkamy w Łynkach. Do szkoły mamy trzy kilometry. Droga zajmuje nam codziennie ponad pół godziny. A do "jedynki" byłoby jeszcze dalej - skarży się Magda z klasy piątej.

Ale ministerstwo nakazuje, by dzieci były dowożone z Łap - Łynek do "jedynki". Rodziców nie przekonują te argumenty. Martwią się, że ich pociechy idąc do "jedynki" będą musiały pokonać zbyt długą i niebezpieczną drogę. Dlatego nie chcą przeniesienia dzieci do tej podstawówki.

Rodzice: Będziemy walczyć

Tym bardziej postanowienie ministerstwa nie jest dla nich zrozumiałe, bo jak twierdzą cały czas dbają o szkołę. Od 2000 roku mieści się w budynku parafialnym.

- Staramy się zdobywać fundusze na rozwój placówki. Niedawno dostaliśmy pieniądze z Programu Grantowego Danone, pięć tysięcy złotych, na propagowanie zdrowego odżywania. Wspomagamy dzieci biedne i niedożywione - podkreśla dyrektor.

Dlatego zapowiadają, że będą walczyć o szkołę. Mają nadzieję, że uda im się utrzymać podstawówkę.

- W dalszym ciągu będziemy polemizować z decyzją burmistrza i rady. Chcemy przekonać władze, by odeszły od zamiaru likwidacji szkoły. Wspólnymi siłami jesteśmy w stanie spełnić wymóg prawa budowlanego dotyczący wysokości sal oraz w kwestii dodatkowego napowietrznienia klas. Zainstalujemy klimatyzatory - zapewnia Hanna Roszkowska.

- Ponieważ odwołaliśmy się do sądu, nowa ekipa w MEN miała dwie drogi, albo przed sądem bronić głupiej i fałszywej argumentacji Kuratorium i swych poprzedników, albo uchylić poprzednie postanowienie. Wybrali te drugą drogę i wydali, jedynie słusznie w tym wypadku, postanowienie. W sądzie byśmy tę sprawę z łatwością wygrali, co narażałoby Kuratorium na wielkie odszkodowanie, jakie w trybie cywilnym zasądzilibyśmy. Chętnie za jakiś czas opublikuję pełną dokumentację w tej sprawie, także kulisy działań politycznych, nie tylko LPR, jakie się dokonywały, gdy kilku polityków zwąchało tu sposób na uzyskanie poparcia politycznego. I wcale go nie uzyskali - komentuje Roman Czepe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny