Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł. Stefan Świerżewski opowiada o masakrze na Wybrzeżu

Martyna Tochwin [email protected] tel. 85 711 22 87
Stefan Świerżewski (z prawej) był naocznym świadkiem wydarzeń Grudnia '70 na Wybrzeżu. Swoimi wspomnieniami podzielił się z sokółczanami w  środę podczas spotkania zorganizowanego w kawiarni Lira.
Stefan Świerżewski (z prawej) był naocznym świadkiem wydarzeń Grudnia '70 na Wybrzeżu. Swoimi wspomnieniami podzielił się z sokółczanami w środę podczas spotkania zorganizowanego w kawiarni Lira. Martyna Tochwin
Żywa lekcja historii. Sokółczanin Stefan Świerżewski opowiadał o wydarzeniach Grudnia `70 na Wybrzeżu.

Autentyczny, prawdziwy, identyczny z moimi wspomnieniami. Dokładnie tak to wyglądało - mówił po pokazie filmu Antoniego Krauze "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł" sokółczanin Stefan Świerżewski. Jako 23-letni wówczas pracownik Stoczni Gdynia brał udział w tragicznych wydarzeniach grudnia 1970 roku na Wybrzeżu.

- Pamiętnego 17 grudnia jechałem jak zwykle do pracy. Cały skład pociągu był pełny. Tyle było ludzi, że nie można było nawet szpilki wcisnąć. Gdy dojechaliśmy do stacji Gdynia Stocznia, wysiedliśmy i wtedy w naszą stronę poszła cała seria. Była jeszcze szarówka, mgła, a oni do nas strzelali. Kule szły wprost na robotników, świstały, odbijały się od bruku, od filarów, można było dostać rykoszetem - wspominał Stefan Świerżewski.

Na szczęście kule go ominęły. Schował się za filarem. Niestety, zginął jego 25-letni kolega, z którym wynajmował pokój. W sumie w grudniowej masakrze zostało zabitych 45 osób, a 1145 - rannych.

- Szliśmy w pochodzie, niosąc na drzwiach młodego zabitego chłopaka, filmowego Janka Wiśniewskiego i zakrwawioną flagę biało-czerwoną. Z helikoptera puszczali świece dymne, gaz łzawiący. A potem nastąpił zmasowany atak. Znowu do nas strzelali. Pamiętam, że wtedy przeszła mi taka myśl przez głowę, że jakby co, to żeby od razu zabili - wspomina Stefan Świerżewski.

Ale strajki związane z drastyczną podwyżką ceny mięsa objęły nie tylko Wybrzeże. Karol Usakiewicz z białostockiego Instytutu Pamięci Narodowej mówi, że choć na Sokólszczyźnie nie protestowano, także tutaj dało odczuć się echa tamtych wydarzeń.

Klimat i nastroje, jakie panowały wtedy w Sokółce oddają zachowane do dziś liczne raporty i meldunki Służby Bezpieczeństwa. Pracownik IPN przytoczył kilka z nich.

- 13 grudnia pewien mieszkaniec Sokółki w barze przy ladzie w stanie upojenia w sposób wulgarny krytykował regulację cen oraz Cyrankiewicza i Gomułkę. Planuje się wszczęcie dochodzenia lub wniosek do kolegium. Zakończyło się wnioskiem do kolegium. Przeprosił i powiedział, że nie będzie już wrogich wypowiedzi, a tamtych nie pamięta, bo był pijany. Z kolei 16 grudnia w rozmowie z tajnym współpracownikiem ps. "Janusz" jeden z mieszkańców Sokółki w sposób złośliwy mówi, że obecnie artykuły mięsne i chleb będzie można nabywać jedynie na raty w PKO z dwoma żyrantami. Zaś 6 stycznia meldują, że stopniowo maleje zainteresowanie społeczeństwa wydarzeniami politycznymi z grudnia 1970 r. Jedna z nauczycielek szkoły podstawowej podczas przerwy powiedziała, że wypadki w Gdańsku i innych miastach spowodowali funkcjonariusze MO i wojsko. "Wszystkich ich trzeba wystrzelać lub wywieszać za ich postępowanie w stosunku do niewinnych ludzi." Planowana jest rozmowa i ewentualnie wyciągnięcie wniosku po linii zawodowej - cytował raporty Karol Usakiewicz.

Spotkanie poświęcone wydarzeniom grudniowym zorganizował Klub Historyczny im. kpt. Franciszka Potyrały "Oracza" i Dyskusyjny Klub Filmowy Fantom w Sokółce.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny