Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cracovia - Jagiellonia 1 : 1. Mateusz Piątkowski się przełamał, ale Jaga nie (wideo)

Tomasz Dworzańczyk [email protected]
jagiellonia.pl
Trwa seria bez zwycięstwa Jagiellonii Białystok, która już piąty raz z rzędu nie zgarnęła pełnej puli. Żółto-czerwoni tylko zremisowali w Krakowie z Cracovią 1:1.

Sami sobie zabraliśmy dwa punkty. To już kolejny taki mecz, bo z poprzedniego wyjazdu do Gdańska także powinniśmy wracać z wygraną. Delikatnie mówiąc, jestem zdenerwowany - komentuje Michał Probierz, trener białostockiego zespołu.

O ile przed dwoma tygodniami jagiellończycy mogli obarczać sędziego brakiem wygranej w meczu z Lechią, to teraz pretensje mogą już mieć tylko do siebie. Pod Wawelem trafili na bardzo słabo dysponowanego rywala, który nie miał prawa zrobić im krzywdy. Niestety, fatalna skuteczność w połączeniu z błędami w obronie kosztowała ich po raz kolejny stratę punktów.

Samo spotkanie nie stało na wysokim poziomie, na co wpływ miała kiepska murawa boiska. W pierwszej połowie żaden z zespołów nie oddał nawet celnego strzału na bramkę. W zasadzie jedynym godnym uwagi momentem było uderzenie z 16. metra Tarasa Romanczuka, po którym piłka przeszła minimalnie obok słupka bramki Krzysztofa Pilarza.

Po przerwie działo się trochę więcej, głównie dzięki Jagiellonii, która ruszyła do zdecydowanych ataków. Efekt powinien przyjść już w 49. minucie.

Źródło: T-Mobile Ekstraklasa/x-news

Aktywny Romanczuk idealnie wyłożył piłkę Maciejowi Gajosowi, ale ten nie wiedzieć czemu zamiast strzału, szukał jeszcze w polu karnym Mateusza Piątkowskiego. Nie dość, że podanie było niecelne, to napastnik Jagi i tak był na pozycji spalonej.

- W tej sytuacji rzeczywiście mogłem strzelać, ale zauważyłem Mateusza i chciałem, by dopełnił formalności. Jak się okazało, to był zły wybór - przyznaje Gajos.

Pomocnik Jagi częściowo zrehabilitował się 10 minut później. Dobrze wyszedł z kontrą, zagrał do Piątkowskiego, który zwiódł jeszcze Bartosza Rymaniaka i strzałem w długi róg zdobył swoją 12. bramkę w tym sezonie, przerywając jednocześnie swoją, trwającą blisko 500 minut, niemoc strzelecką.

Wydawało się, że ten gol przesądzi o wyniku, bowiem Pasy nie potrafiły w żaden sposób znaleźć pomysłu na grę. Bardziej zanosiło się na kolejne trafienia dla Jagi. W 69. minucie powinno być 2:0, jednak Przemysław Frankowski nie trafił z bliska głową do pustej bramki, po dośrodkowaniu Gajosa. To się zemściło już w kolejnej akcji - Marcin Budziński wygrał przebitkę w polu karnym z Rafałem Grzybem, piłka trafiła do Denisa Rakelsa, a ten z bliska pokonał Bartłomieja Drągowskiego.

Minutę później mogło być jeszcze gorzej, bowiem ponownie Łotysz miał idealną okazję, by wyprowadzić swój zespół na prowadzenie. Na szczęście tym razem świetnie interweniował bramkarz Jagi, który instynktownie odbił jego strzał głową. To była ostatnia groźna akcja w tym meczu i skończyło się remisem.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny