Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co tu zrobić z dyrektorem ZSZ? Zarząd się zastanawia

Martyna Tochwin [email protected] tel. 085 711 22 87
Przed członkami zarządu twardy orzech do zgryzienia. Muszą zdecydować o przyszłości Zabłudowskiego.
Przed członkami zarządu twardy orzech do zgryzienia. Muszą zdecydować o przyszłości Zabłudowskiego.
Sprawa jest delikatna i decyzja nie może być pochopna - uznali członkowie zarządu powiatu sokólskiego. Decyzję o przyszłości Jana Zabłudowskiego na stanowisku dyrektora ZSZ podejmą dopiero w tym tygodniu.

Dyrektor kontra nauczyciele

Dyrektor kontra nauczyciele

Rada Pedagogiczna Zespołu Szkół Zawodowych w Sokółce pod koniec kwietnia wystosowała pismo do starosty z żądaniem natychmiastowego odwołania Jana Zabłudowskiego z funkcji dyrektora szkoły. W piśmie przedstawili dyrektorowi szereg zarzutów, m. in.:
postępowanie niezgodne z prawem
upokarzanie pracowników
straszenie ich zwolnieniami
publiczne obrażanie.
Dwa tygodnie temu w szkole odbyła się Rada Pedagogiczna z udziałem starosty. Podczas posiedzenia pedagodzy głosowali w sprawie odwołania Zabłudowskiego:
27 nauczycieli było za odwołaniem,
4 było przeciw
4 wstrzymało się od głosowania.

Decyzja o dalszej przyszłości Jana Zabłudowskiego na stanowisku dyrektora Zespołu Szkół Zawodowych w Sokółce miała zapaść w ubiegłym tygodniu. Mieli ją podjąć członkowie zarządu powiatu. To właśnie powiat jest organem prowadzącym ZSZ.

I chociaż posiedzenie zarządu odbyło się zgodnie z planem w środę, nie zapadło na nim żadne ostateczne rozstrzygnięcie.

- Sprawa jest bardzo delikatna i wymaga dogłębnego przeanalizowania. Nie może zostać podjęta pochopnie. Podczas posiedzenia członkowie zarządu dopiero zapoznali się z całą sprawą - tłumaczy Anna Szydłowska, sekretarz powiatu.

Kiedy zatem zarząd podejmie decyzję? Anna Szydłowska zapewnia, że zarząd w tej sprawie zbierze się jeszcze w tym tygodniu. Kiedy dokładnie? Tego nie wiadomo.

Nie będzie ułatwiał pracy

Chcieliśmy wysłuchać środowego posiedzenia zarządu. Sprawa ewentualnego odwołania dyrektora ZSZ jest w Sokółce bardzo głośna. Wszyscy, a szczególnie nauczyciele z niecierpliwością czekają na werdykt zarządu w tej sprawie.

Niestety, żadne argumenty nie przekonały starosty, aby pozwolić "Sokólskiemu" uczestniczyć w pracach zarządu.

- A po co pani chce tam być? Pani obecność będzie dyskomfortowa zarówno dla zarządu, jak i dla pani. Obawiam się także, że może pani wywierać naciski na niektórych członków zarządu. Poza tym nie zamierzam pani ułatwiać pracy. I nie jestem telefoniczną agencją informacyjną - usłyszeliśmy od Franciszka Budrowskiego, gdy zapytaliśmy o godzinę, na którą został zwołany zarząd. I choć rozmowa telefoniczna trwała kilka minut, starosta informacji nie udzielił.

Komentarz Martyny Tochwin

Martyna Tochwin

Komentarz Martyny Tochwin

Zachowanie pana starosty w kontakcie z nami, nie było górnych lotów.
Bo jak inaczej można skomentować środowe wypadki. Starosta wyraźnie dał mi do zrozumienia, że nie będzie ułatwiał mi pracy (co w prostym rozumieniu oznacza, że będzie utrudniał). Zaskakuje mnie taka postawa, bo w relacjach przedstawicieli samorządów z dziennikarzami panuje zasada, że ci pierwsi nie będą utrudniać, a wręcz będą pomagać w wykonywaniu pracy tym drugim. W końcu i jedni i drudzy mają służyć (!!!) ludziom.
Niestety, ta zasada widocznie nie jest znana w sokólskim starostwie. Szkoda...
Zupełnie niezrozumiałym argumentem przeciwko mojemu wejściu na posiedzenie zarządu był też dla mnie lęk starosty przed naciskami z mojej strony na niektórych członków zarządu. Czyżby 5 - osobowy zarząd był aż tak podatny na wpływ jednej dziennikarki, która w takiej sytuacjach byłaby tylko biernym obserwatorem? Idąc tym tropem, należy utajnić również sesje, bo tam zagrożenie naciskami jest większe, bo i grupa radnych większa. Nie wspomnę już o posiedzeniach Sejmu. Tam to dopiero dziennikarze mają szerokie pole do popisu swoich umiejętności manipulacyjnych.
Absurd? Tak, ale to przecież nie pierwszy i z pewnością nie ostatni z udziałem tych samych, dobrze znanych nam
bohaterów.

"Nie zapraszamy"

I choć to Franciszek Budrowski jest gospodarzem starostwa, przekonywał nas, że o tym, kto może być na posiedzeniu zarządu, decyduje nie on, ale sekretarz powiatu.
- To pani sekretarz zaprasza gości na posiedzenia. Jeśli została pani zaproszona, to proszę przyjść. Ja się z panią szarpać nie będę - mówił Budrowski.

Zadzwoniliśmy więc do Anny Szydłowskiej z zapytaniem, czy może nas zaprosić na posiedzenie. Usłyszeliśmy, że... ona nie może podjąć takiej decyzji.

- My przez dziesięć lat nie mieliśmy takiej sytuacji. Nie wiem, czy może pani być obecna. Gdyby to ode mnie zależało, mogłaby pani tam być. Muszę jednak zapytać wszystkich członków zarządu i jeżeli wszyscy jednomyślnie wyrażą zgodę na pani obecność, to będzie mogła pani przyjść - usłyszeliśmy od sekretarz.

Długo nie czekaliśmy na odpowiedź. Anna Szydłowska zadzwoniła do nas po kilkunastu minutach.

- Zapytałam pana starotę, czy możemy panią zaprosić. Pan starosta powiedział wyraźnie "nie zapraszamy". Bardzo mi przykro - usłyszeliśmy od sekretarz. - W statucie jest napisane, że na posiedzeniach zarządu mogą być obecni tylko członkowie zarządu oraz zaproszeni goście.

Zarząd powiatu tworzy pięć osób: Franciszek Budrowski, Cecylia Waszkiewicz, Jan Grabala, Czesław Poskrobko i Kazimierz Stasiulewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny