A poza tym tu nie ma podstawowych wygód - skarżą się mieszkańcy bloków komunalnych.
Jeden z najstarszych budynków komunalnych znajduje się przy ulicy Sikorskiego. Kiedyś mieścił się tu hotel ZNTK. Budynek jest stary i zniszczony, bardziej przypomina barak niż blok. Wewnątrz jest obskurnie i ciemno. Długi, wąski korytarz, brudne, pomazane, odrapane ściany, niskie sufity. Po jednej stronie korytarza ciasne mieszkania, po drugiej - łazienki.
W tym bloku mieszkają starsze osoby lub samotne kobiety z dziećmi. Większość ma za sobą niełatwą przeszłość. Tułaczka po stancjach, czasem mieszkanie w jeszcze gorszych warunkach. Tu są na "swoim" i wreszcie nie muszą się bać, że kolejny właściciel wypowie im stancję.
Niech się burmistrz zastanowi
To ludzie utrzymujący się z niskich rent lub zasiłków. Tak jak pani Janina Bogusz i jej mąż Zygmunt. Mają do dyspozycji pokój z kuchnią i łazienkę po drugiej stronie korytarza. Podkreślają, że długo czekali na to mieszkanie. Tu mają kuchnię gazową, lodówkę. Na parapetach doniczki z kwiatkami. W pokoju skromnie, ale czysto. Meble, dywan, telewizor. W miarę swoich możliwości ludzie starają się te mieszkania odnawiać.
- W ubiegłym tygodniu odwiedził nas i naszych sąsiadów pan burmistrz z prezesem PGKiM. Zaproponowali nam, żebyśmy te mieszkania kupili - opowiadają mieszkańcy bloku. - Ale za co? Czynsze są wysokie - 214 złotych za miesiąc. A utrzymujemy się z marnych emerytur - przypominają.
- Najpierw niech wyremontują, odnowią nam korytarze i klatki schodowe. Widziała pani w jakim one są stanie? Łazienki też są nieogrzewane. Żeby sprzedawać mieszkania, trzeba zapewnić ludziom jakieś w miarę normalne warunki - uważają Boguszowie.
Pan Zygmunt zaprasza nas do piwnicy. Nakłada gumiaki. - O, proszę zobaczyć, piwnica na wysokości kilkunastu centymetrów jest zalana wodą. I gmina chce, żebyśmy to kupili. Nigdy w życiu - zarzeka się.
Wiadomość, że burmistrz chce sprzedawać mieszkania dotarła do lokatorów z innych bloków komunalnych, które również są w opłakanym stanie. Dziurawe, pokryte rakotwórczym eternitem dachy, z elewacji odpada tynk. Stare, nieszczelne, rozpadające się, przegniłe rynny. A to przecież wizytówka miasta, bo budynki znajdują się w centrum Łap.
Najpierw remont, później sprzedaż
- Te mieszkania nie odpowiadają podstawowym standardom. Za co je wykupię, jeżeli pracuję w Energo na umowę-zlecenie? Dziś jest praca, a jutro jej nie ma - denerwuje się Zofia Kolenda.
- Chcą pozbyć się mieszkań, żeby mieć z głowy remont - wtóruje jej Alicja Rymaszewska. Twierdzi, że nie stać ją na zakup mieszkania, bo ma tylko rentę, a na utrzymaniu dwoje niepełnosprawnych dzieci. - Kupimy. I co z tego, że chcą nam je sprzedać ze bezcen. Za co wyremontujemy bloki, zmienimy dachy, otynkujemy budynki? - pyta poirytowana.
- To pieniądze, które płacimy na fundusz remontowy powinny być przeznaczone na ten cel - uważa pani Żygałko. - Mieszkam tutaj od 30 lat i przez ten czas tylko raz była malowana klatka schodowa - przypomina sobie.
Najważniejsza bonifikata
- Zacząłem wstępne przeglądy budynków komunalnych. Przy okazji spytałem ludzi, za ile byliby w stanie kupić swoje mieszkania - wyjaśnia Roman Czepe. - Ciekawiło mnie, czy w ogóle byliby zainteresowani.
Obecnie w blokach komunalnych średnio zaledwie jedna trzecia mieszkań jest własnością lokatorów. Burmistrz wyjaśnia, że na remonty gmina musiałaby wydać kilka milionów, a dotąd nie wydawała nawet 20 tys. zł rocznie, choć zobowiązywała się do nakładów wartości 100 tys. zł w ciągu roku. - Więc trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i albo wydać te ogromne pieniądze, albo sprzedać mieszkania i niech właściciele sami remontują, a gmina dołoży się tylko w takiej części, jaki jest udział mieszkań niesprzedanych. - nie ukrywa Czepe.
Dlatego od kilku tygodni trwają debaty nad wielkością bonifikaty przy sprzedaży. - Są propozycje od 50 po 80 i nawet 90 proc. Im mniejsza bonifikata, tym mniej mieszkań się sprzeda i więcej będzie musiała łożyć gmina. Przy obecnych cenach sprzedaż jest prawie żadna - mówi Czepe.
Burmistrz argumentuje, że celem wyprzedaży jest to, aby właściciele brali sprawy w swoje ręce. - Znakomitym przykładem są wspólnoty powstałe w "sprywatyzowanych" blokach cukrowniczych, gdzie ludzie umieli się zorganizować i wykonali wiele remontów. Także w bloku koło księgarni wykupiono prawie wszystkie mieszkania od PKP - mówi.
Są plany remontu
Gmina ma już wstępny szkic programu gospodarowania mieszkaniowymi zasobami na lata 2007-2011. Są w nim wyszczególnione zadania i koszty, w tym udział gminy i pozostałych właścicieli. Priorytetowe to wymiana stolarki, remont dachów, malowanie klatek schodowych, montaż kompaktowego węzła cieplnego w budynkach przy ulicy Sikorskiego i Spółdzielczej, wykonanie instalacji co oraz termoizolacja bloków. Według zamierzeń całkowity koszt modernizacji wyniesie ponad 1,5 mln zł, gmina wyłoży prawie 1,3 mln, zaś pozostali właściciele - ponad 30o tysięcy.
- Jest to fragment 10-stronicowego raportu. Żeby go zrealizować musimy zwiększyć sprzedaż lokali komunalnych - podkreśla Czepe. - Jeśli będzie tak jak dotąd, na gminie nadal ciążyć będą ogromne koszty remontów budynków, których nie będziemy w stanie ponieść. Burmistrz zapewnia, że będzie dyskutował o tym z radnymi na najbliższej sesji. I dodaje: - Jeśli będą przeciwnicy tanich wyprzedaży mieszkań, to się ich zapytam, ile publicznych pieniędzy mamy dać na remonty i z czego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?