Jednak tak naprawdę to nigdy nie planowałam pracy jako nauczyciel języka angielskiego – przyznaje pani Ewa. – To wyszło całkiem przypadkiem w związku z moją przeprowadzką do Warszawy.
To właśnie w stolicy znalazła pracę w szkole językowej: bardzo kameralnej, gdzie zajęcia były prowadzone w małych grupach. Tam popracowała półtora roku.
– I powiem szczerze, że bardzo mi się ta praca podobała – uśmiecha się Ewa Majewska. – Rozwinęłam się tam zawodowo, wielu rzeczy się nauczyłam – przyznaje.
Jednak podjęła decyzję, że w Warszawie nie będzie mieszkać:
– Absolutnie – podkreśla z uśmiechem. – Wróciłam więc do Białegostoku.
Postanowiła, że tu otworzy swoją własną szkołę. Wiedziała, że poradzi sobie ze sprawami organizacyjnymi, bo i tu miała już doświadczenie:
– Moja warszawska szefowa musiała wyjechać. Akurat we wrześniu, kiedy trwa rekrutacja. I to właśnie mi zostawiła wszystkie swoje organizacyjne obowiązki – mówi Ewa Majewska.
Przyznaje, że praca była ciężka, ale doświadczenie, jakie dzięki temu zdobyła – bezcenne.
Zakładanie własnej firmy zaczęła jak wielu: od złożenia wniosku o dofinansowanie z urzędu pracy. – Dodatkowe pieniądze na początku zawsze się przydają – mówi. Bo przecież trzeba było przygotować siedzibę szkoły, kupić meble, pomoce naukowe. Zresztą i teraz niemało wydaje na doposażanie szkoły.
Nie chciała otwierać szkoły w centrum. – Tu działa dużo szkół: renomowanych, znanych, z tradycją. Wiedziałam, ze to dla mnie duża konkurencja.
Znalazła lokal na Leśnej Dolinie.
– Tu działała tylko jedna szkoła językowa – tłumaczy. - A popza tym, dojechanie na zajęcia do centrum to nierzadko problem. A tak starsze dzieci mogą przyjść do mnie nawet same.
Pani Ewa zadbała też o to, by ci rodzice, którzy przyprowadzają swoje dzieci na zajęcia, nie nudzili się. Urządziła dla nich poczekalnię z wygodną sofą, czasopismami, gdzie można wypić kawę czy herbatę. Gorącymi napojami są częstowani również uczniowie na zajęciach.
– Zależy mi na miłej, kameralnej atmosferze – mówi Ewa Majewska.
Tę atmosferę tworzą również sympatyczni, pomocni lektorzy oraz fakt, że zajęcia odbywają się w małych, trzy-pięcioosobowych grupach.
– Chciałabym, by nikt tu nie czuł się jak w typowej szkole. Bo wiadomo: dorośli już ze szkoły wyrośli, a dzieci mają ją przecież na co dzień.
Podstawą zajęć nie jest też praca z podręcznikami, choć one też są oczywiście wykorzystywane. Jednak i dorośli, i dzieci języki obce poznają przede wszystkim podczas tematycznych gier i zabaw, piosenek i filmów DVD.
– Jeśli robimy coś przyjemnego, to więcej zostaje w głowie – tłumaczy pani Ewa.
Rady dla początkujących:
- Jeśli możesz, ubiegaj się o dofinansowania unijne. Nie tylko na początek. Bo w każdą firmę cały czas trzeba inwestować.
- nNie licz na szybki zysk. Lepiej nastaw się na sytuację, ze przez kilka miesięcy będziesz raczej dokładać do firmy, niż na niej zarabiać.
- Pilnuj swoich interesów.
- Staraj się robić coś, na czym się znasz. Ja nigdy w życiu nie zdecydowałabym się na otworzenie szkoły językowej, nie pracując wcześniej w podobnej firmie u kogoś. Tam nauczyłam się wielu rzeczy, które teraz mogę wykorzystać.
- O przyszłej pracy warto myśleć już przy wyborze kierunku studiów.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?