Białystok niespełnionych wizji
Białystok niespełnionych wizji
Gdyby pod ulicą Lipową faktycznie powstał planowany tunel, tramwaj wjeżdżałby do niego tuż przed farą, a wyjeżdżał przy kościele św. Rocha. Na powierzchni miał zaś powstać, ciągnący się między dwoma świątyniami, deptak – mówi Zdzisław Plichta z białostockiego oddziału Towarzystwa Urbanistów Polskich.
Choć plany budowy sieci tramwajowej przypadły na lata 70 i 80. XX wieku, mówiło się o tym jeszcze przed II wojną światową. Inwestycja miała być nawiązaniem do działającego w XIX i na początku XX wieku białostockiego tramwaju konnego.
– Nic z tego nie wyszło. Przede wszystkim przez to, że budowa sieci byłaby bardzo kosztowna – podkreśla Zdzisław Plichta.
Dziś jedynym śladem, jaki pozostał po ambitnych planach są szerokie pasy zieleni (pomiędzy jezdniami takich ulic jak: al. Piłsudskiego, czy al. Solidarności), które powstały właśnie z myślą o tramwajach.
– Nic nie zostało też z pomysłów na zagospodarowanie trójkąta między ulicami: Bema, Kopernika i Wyszyńskiego. Planowano zbudować tam między innymi pawilony handlowe i halę sportową. Było to w latach 70. dwudziestego wieku. Panował wtedy ogólnopolski trend na tego typu inwestycje. Powstało nawet – zrobione przez architektów z Wrocławia – opracowanie konkursowe – wspomina Zdzisław Plichta.
Gdyby inwestycja doszła do skutku, zlikwidowana zostałaby hala mięsna (obecnie odbywają się tam m.in. koncerty rockowe), a w miejscu skweru upamiętniającego istniejący tu przed laty cmentarz żydowski, biegłaby przedłużona ulica Wyszyńskiego.