Nie jesteśmy ani pierwszym, ani jedynym państwem, które omijają bociany. Doświadczenia Europy brzmią jak ostrzeżenie: polityka prorodzinna - aby była skuteczna wymaga wyczucia i intuicji. Nasi politycy mają z nią problemy.
Zaczęli od hasła: tysiąc złotych dla każdej matki! Ale czy prezent w postaci wózka i dwóch paczek pampersów sprawi, że nagle zapanuje moda na macierzyństwo? Mam wrażenie, że wcale nie o to chodziło posłom. Becikowe bardziej było im potrzebne jako gwarancja, że przedwyborcze obietnice zostaną spełnione. A przy takim temacie i o opozycję można być spokojnym. Bo jak tu się sprzeciwić polityce prorodzinnej? W efekcie mamy prawny bubel, na którego realizację trzeba będzie wydać około 400 milionów złotych i na tym polityka przyjazna rodzinie się kończy.
Jak to możliwe, że ci wszyscy prorodzinni politycy zapomnieli o prostej zasadzie, że dzieci na wojnie się nie rodzą? Do tego potrzeba poczucia bezpieczeństwa i pewności, że powiększoną rodzinę będzie można utrzymać. Tu potrzebne są głębokie zmiany, a nie paczuszka z becikowym.
Oczywiście, politycy to wiedzą, a nawet o tym mówią. Ale to ciągle za mało. Prawdziwa polityka prorodzinna nie może być polityczną hybrydą. Trzeba ją prowadzić konsekwentnie, mając w perspektywie nie rok, nie cztery, a kilkadziesiąt lat.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!