Jeszcze w bieżącym roku mieszkańcy gminy Trzcianne w powiecie Mońki stracą opiekę lekarską i pielęgniarską. Starostwo Mońki w ramach przetargu nieograniczonego sprzedaje budynek Ośrodka Zdrowia we Trzciannem (przy ul. Wojska Polskiego 12), w którym sprawuję opiekę nad mieszkańcami gminy od 1987 roku. Od 1999 roku w ramach kontraktu z Kasą Chorych i NFZ... - napisał lekarz rodzinny Włodzimierz Bołtruczuk w liście wysłanym m.in. do ministerstwa zdrowia, Narodowego Funduszu Zdrowia i marszałka województwa.
Lekarz (a jest też prezesem podlaskiego oddziału Porozumienia Zielonogórskiego) pisze, że z "punktu widzenia interesu społecznego i publicznego to zadziwiające, gdyż ja jako lekarz nie jestem w stanie wyobrazić sobie, aby pozostawić społeczność lokalną bez opieki lekarza rodzinnego i pielęgniarki rodzinnej".
- Starostwo chce sprzedać budynek, w którym przyjmuję, bo szuka pieniędzy. Tylko w czym są winni moim pacjenci? - mówi Bołtruczuk.
Przetarg na sprzedaż ma się odbyć we wtorek (23 czerwca). Wpłynęły cztery wadia. Cena wywoławcza to 190 tys. zł plus VAT.
- Wątpię, by nowy właściciel pozwolił, abym dalej mógł wynajmować lokal. Tak samo zresztą jak pani stomatolog, która również przyjmuje w tym budynku i również tak jak ja ma umowę bezpośrednią z NFZ - podkreśla lekarz.
Uważa, że prywatnemu właścicielowi zależeć będzie na zysku więc wynajmie budynek (a chodzi o 600 mkw) np. na przedszkole czy salon kosmetyczny i będzie pobierał wyższy czynsz, niż dostałby od niego i pani stomatolog. - Uderzy to w mieszkańców, bo na terenie gminy nie ma innego miejsca, by prowadzić przychodnię. Jeśli nie tu, to nigdzie - mówi Włodzimierz Bołtruczuk.
**Czytaj też:
Wyniki wyborów samorządowych 2018 - Trzcianne. Wójt zostaje. Marek Szydłowski ponownie będzie rządził gminą Trzcianne**
Nie jest tajemnicą, że zarząd powiatu ma obecnie problem ze szpitalem w Mońkach (starostwo jest organem prowadzącym szpital - przyp. red.). Jak pisaliśmy na początku czerwca, ubiegły rok placówka zakończyła zadłużeniem w wysokości 13 mln zł, z czego strata rzeczywista to 4,3 mln zł.
Starosta moniecki Błażej Buńkowski przyznaje, że sytuacja szpitala w Mońkach zmusza zarząd powiatu do szukania oszczędności gdzie się da. Nie zgadza się jednak z twierdzeniem, że nigdzie indziej niż w budynku przy ul. Wojska Polskiego 12 nie da się w gm. Trzcianne stworzyć przychodni lekarza rodzinnego.
- Zresztą nie jest przecież powiedziane, że nowy właściciel każe lekarzom opuścić budynek. Może przecież pozwolić im na dalsze funkcjonowanie pobierając czynsz, tak jak do tej pory czynsz pobierało starostwo - mówi.
Czytaj też: Niepewny los pacjentów
Wspomina, że pół roku temu proponował wójtowi gminy Trzcianne Markowi Szydłowskiemu, że starostwo może przekazać budynek gminie. - Nawet, o ile byłaby taka prawna możliwość, za darmo. Wójt jednak nie chciał twierdząc, że nie ma pieniędzy na przeprowadzenie remontu - podkreśla starosta.
Wójt odpiera, że to nie kto inny jak starosta zlikwidował z końcem zeszłego roku ZOZ (podlegał pod szpital w Mońkach), który przez lata również istniał w budynku, o którym mowa. - Mieszkańcy nie dość, że zostali pozbawieni ZOZ-u to jeszcze teraz mają stracić dostęp do ostatniego lekarza rodzinnego - denerwuje się wójt.
Czytaj też: Gmina tankuje u żony wójta. Bo wyboru już nie ma
Natomiast jeśli chodzi o bezpłatne przejęcie budynku od starostwa to twierdzi, że była to tylko luźna rozmowa. - Żadnego pisemnego wniosku nie dostaliśmy. Natomiast jeśli chodzi sam budynek to faktycznie wymaga on gruntownego remontu, bo takowy nie był przeprowadzany od 20-tu lat. Gmina nie ma jednak na to pieniędzy. Obecnie nie ma też w możliwości uzyskania na taki cel funduszy unijnych - mówi Marek Szydłowski.
Starosta twierdzi, że wysłał pismo z krótkim pytaniem, czy gmina jest zainteresowana przejęciem budynku. Otrzymał odpowiedź, że nie ma takiego zainteresowania. Natomiast o ewentualnym bezpłatnym przejęciu rozmawiano ustnie.
- A jeśli chodzi o ZOZ to musiałem go zlikwidować bo przynosił straty. - W zeszłym roku było to ok. 200 tys. zł, w 2018 r. - ok. 120 tys. zł. Lekarka przyjmująca drzwi w drzwi z Włodzimierzem Bołtruczukiem miała cztery razy mniej niż on zapisanych pacjentów - wyjaśnia.
Prawnik Łukasz Prokorym (jest też przewodniczącym białostockiej rady miasta) mówi, że ustawowy obowiązek zapewnienia pomocy medycznej leży zarówno na wójcie jak i staroście. - Oba te podmioty muszą w tym zakresie ze sobą współpracować. W prawie nie ma też mowy o tym, że jeśli na terenie danej gminy nie będzie lekarza rodzinnego, ktoś na gminę czy na powiat nałoży jakaś karę - mówi.
Starosta komentuje, że ok. 2000 pacjentów, których zapisanych jest do doktora Bołtruczuka z pewnością nie zostanie zostawionych bez opieki nawet jeśli nowy właściciel faktycznie zamknie przychodnię. - Każdy pacjent to dla lekarza zysk, bez względu na to czy dany pacjent korzysta z przychodni czy nie. Wystarczy, aby się zapisał, by lekarz pobierał za niego pieniądze z NFZ. Wątpię więc, by ktoś pogardził zyskiem z ok. 2000 pacjentów. Stąd też w takiej czy innej formie przychodnia w gm. Trzacianne będzie funkcjonować - mówi.
Włodzimierz Bołtruczuk komentuje, że to nie takie proste. - W nowym miejscu należy dostosować pomieszczenia do wymów ustawowych przejść przez szereg odbiór (m.in. przez sanepid), podpisać umowę z NFZ-em i dopiero na koniec zbierać listę pacjentów. Zajmuje to średnio pół roku - mówi.
Czytaj też: Gminne obyczaje. Jak się robi politykę w Trzciannem
Małgorzata Jopich z podlaskiego oddziału NFZ twierdzi, że NFZ z zaniepokojeniem przyjął informacje o problemach z lokalem przychodni POZ w Trzciannem.
- Będziemy monitorować sytuację i zrobimy wszystko, żeby mieszkańcy Trzciannego mieli zapewniony dostęp do świadczeń podstawowej opieki zdrowotnej - mówi.
Dodaje, że lekarz rodzinny to podmiot leczniczy prowadzący działalność gospodarczą i to po jego stronie jest zorganizowanie miejsca udzielania świadczeń.
- Warunkiem zawarcia umowy z NFZ jest przedstawienie prawa do lokalu (akt własności, umowa najmu itp.). Oczywiście podczas trwania umowy świadczeniodawca może zmienić miejsce udzielania świadczeń, wtedy NFZ wizytuje nowe miejsce i sprawdza, czy spełnia ono wszystkie wymogi przewidziane przepisami prawa. Po pozytywnej weryfikacji pacjenci mogą być przyjmowani w nowym miejscu - wyjaśnia Jopich.
Dzień przed rozstrzygnięciem przetargu, czyli w poniedziałek (22 czerwca) odbędzie się posiedzenie zarządu powiatu. Temat z pewnością będzie omawiany. Na posiedzenie został zaproszony zarówno wójt jak i lekarz. Jeśli wszystkie strony dojdą do porozumienia jest jeszcze możliwość unieważnienia przetargu.
iPolitycznie - 300 milionów Putina by skorumpować Świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?