Złote Klucze 2012: Nagrody Kuriera Porannego zostaną przyznane piętnasty raz (zdjęcia)
Nadia Zięba i Robert Mateusiak
Z aren sportowych najbardziej zapamiętujemy zwycięzców. Ale jeśli wracamy do igrzysk w Londynie i tych, którym do podium zabrakło bardzo niewiele, to śmiało możemy myśleć i mówić o badmintonowej parze mikstowej Hubala Białystok.
Zięba i Mateusiak stoczyli w ćwierćfinale ubiegłorocznych igrzysk fascynujący bój z Chińczykami Chen Xu i Jin Ma, przegrywając ostatecznie 21:19, 16:21, 21:23. W decydującym secie faworyci byli bardzo bliscy odpadnięcia. Polacy mieli bowiem lotkę meczową, a więc do szczęścia brakowało mniej niż mało.
Warto przy tym pamiętać, że Chińczycy to jedna z najlepszych par świata, rozstawiona na igrzyskach z numerem drugim. Nic dziwnego, że chociaż badminton rzadko jest tematem rozmów kibiców w naszym kraju, to ta potyczka podgrzała emocje, a para białostockiego klubu zdobyła uznanie fanów.
- Jesteśmy strasznie niepocieszeni, bo było tak blisko. Zbyt szybko chcieliśmy skończyć spotkanie i zagraliśmy za nerwowo - mówiła po meczu Nadia Zięba.
Rok 2012 dla zawodników Hubala to nie tylko dramatyczna walka o medal w Londynie. Zięba i Mateusiak wspięli się na europejski szczyt, zostając mistrzami Starego Kontynentu. W finale turnieju w Karlskronie biało-czerwoni wygrali z Duńczykami Madsem Pielerem Koldingiem i Julią Houmann 21:12, 24:22. To największy sukces polskiego badmintona w historii.
Nasz duet nie wyklucza startu w kolejnych igrzyskach.
- Dlaczego nie? Przyszłość należy do nas. W formie fizycznej jesteśmy dobrej. Niczego nam nie brakuje, by wygrywać, więc kto wie, może wystartujemy w Rio de Janeiro - zaznacza Robert Mateusiak.
Oby badmintoniści Hubala wytrwali w tym postanowieniu.
(kw)