Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabawy z "bronią". Airsoft zdobywa Białystok!

Jacek Chlewicki
"To sposób na odreagowanie stresu, na zrzucenie kilku kilogramów, wyrwanie się od żony."
"To sposób na odreagowanie stresu, na zrzucenie kilku kilogramów, wyrwanie się od żony." Fot. Ł. Gierałtowski
Zasada airsoftu jest jedna: kto dostanie plastikową kulką, ginie i schodzi z pola walki.

Najpierw należy wybrać odpowiedni teren. Do strzelania najlepiej nadaje się jakieś odludne miejsce. Później pozostaje tylko pomalować twarz w bojowe barwy, wskoczyć w specjalny uniform i przygotować broń. I to nie byle jaki arsenał. Nawet już te podstawowe modele karabinu mają prędkość wylotową sięgającą 130 m/s. I dlatego bez okularów się nie obejdzie. W przeciwnym razie można nawet stracić oko.

Piotr Lisak, 21-letni członek teamu "Rats of War", wielokrotnie dostał kulką w nieosłonięte miejsca. - Najgorzej, gdy trafi w ząb. Wtedy ból nie odpuszcza przez kilka godzin - przyznaje.

Dla dużych chłopców

Po II wojnie światowej w Japonii, wobec rygorystycznych zakazów posiadania broni, wymyślono nowy sposób na szkolenie żołnierzy. Stworzono repliki mające zastąpić prawdziwe karabiny. Pomysł w skomercjalizowanej wersji powędrował do Stanów Zjednoczonych, a stamtąd do Europy Zachodniej. U nas airsoft jest znany od około dziesięciu lat.

Repliki ASG (air soft gun) strzelają wyłącznie plastikowymi kulkami o średnicy 6 mm. To przeciwwaga dla paintballu, który według entuzjastów ASG jest mniej "klimatyczny" ze względu na markery na kulki z farbą, które psują atmosferę wojny.

- Najważniejsza w tym wszystkim jest uczciwość, bo airsoft nie pozostawia praktycznie żadnych śladów. A po skończonej zabawie paintballowej człowiek potrafi wyjść jak Picasso. Tutaj jeżeli dostaje się kulką, trzeba być na tyle uczciwym, żeby się do tego przyznać - wyjaśnia Jarosław Konopko, właściciel sklepu oferującego osprzęt do ASG.

By choć trochę poczuć się żołnierzem amerykańskiej piechoty morskiej, brytyjskim komandosem lub żołnierzem specnazu, trzeba zaopatrzyć się w odpowiedni ekwipunek: mundury, kamizelki taktyczne, hełmy, noktowizory, latarki, zasobniki, ochraniacze czy wreszcie krótkofalówki. O granatach czy minach nie wspominając.

- W każdym tkwi jakieś dziecko - mówi Maciej Kozłowski. - To jest po prostu najlepsza zabawa. Zawsze lubiłem oglądać filmy wojenne i czytać takie książki.

Maciek studiuje historię na Uniwersytecie w Białymstoku. Razem z przyjaciółmi strzela już od ponad roku. To właśnie od nich dowiedział się o ASG. Zaczynał niepozornie, bo od prostego modelu sprężynowego. - Musiałem go przeładowywać ręcznie, a w magazynku mieściło się zaledwie 10-15 kulek - tłumaczy.

Teraz ma replikę niemieckiego pistoletu maszynowego z okresu II wojny światowej. W przyszłości myśli o karabinku MP5.

Medard Starzycki, szef portalu o broni ASG, zabawę w wojnę zaczął na studiach.

- Kolega opowiedział mi o tym, jak strzela ze znajomymi na podkrakowskich ruinach PGR-ów. Poszedłem obejrzeć repliki w sklepie i tak kupiłem pierwszego sprężynowego Walthera P99 HFC.

Piotra Lisaka w airsoft wciągnął kuzyn, który z ciekawości kupił kilka sztuk karabinków na internetowej aukcji. Wypadało je sprawdzić "w akcji".

- To były bardziej takie plastikowe zabaweczki. Było lato, nudziłem się. Pomyślałem: czemu nie - opowiada Piotr. - Potem dokupiłem lepszą "broń" i maskowanie.

W przeciwieństwie do swoich kolegów, którzy są komandosami SAS-u albo rosyjskiego Specnazu, on postanowił cofnąć się w czasie. - Wolę okres II wojny światowej - przyznaje. - Mam mundur amerykańskiego spadochroniarza z tamtego okresu.

Z dumą pokazuje swoją "broń": replikę amerykańskiego M14, który był używany przez Amerykanów w Wietnamie. Biorę do ręki. Ciężka i solidnie zbudowana. Piotrek wydał na nią 400 zł. Gdy dodamy do tego koszty związane z autentycznie wyglądającym umundurowaniem i wyposażeniem, wychodzi w sumie 700 zł. - Nie żałuję tych pieniędzy - zapewnia.

Pole bitwy

W Białymstoku nie ma na razie wydzielonych terenów, na których można organizować "strzelanki". - W Hryniewiczach było kiedyś takie ogrodzone miejsce - opowiada Piotr. - Budynki, las, legalne strzelanie. Istny raj. Ale się skończył
Zabawa w niezabezpieczonym lesie niesie za sobą ryzyko.

Zwłaszcza jesienią. Przypadkowo można kulką trafić w zabłąkanego grzybiarza. I dlatego najlepiej dotrzeć do zarządcy danego terenu i poprosić o pisemną zgodę. Ale nie tylko.

- Warto też "manewry" zgłosić na policji - tłumaczy Starzycki.

Można się też na nie wybrać poza Podlasie. Dwa tygodnie temu na Litwie zorganizowano wielką bitwę (wcześniej jednak powiadomiono odpowiednie służby, a także lokalne władze). Zjawiło się prawie 300 umundurowanych i wyposażonych w repliki młodych ludzi, w tym kilkunastu z Białegostoku.

Scenariusz był prosty. Rozbił się satelita, który zapragnęli przejąć Amerykanie, Rosjanie i Chińczycy. W Internecie można znaleźć mnóstwo filmików z podobnych imprez.

W Modlinie 2-3 razy do roku rozgrywają się równie potężne bitwy. - Są pojazdy, jest pirotechnika, czasami się nawet jakieś lotnictwo zaplącze - opowiada Konopko.

Wyrwać się od żony

W airsoft może bawić się każdy, kto ukończył 16 lat. Jednak nowicjusze muszą kupować sprzęt rozsądnie. Często zdarza się, że zaraz po nabyciu pierwszej repliki zapał do gry gdzieś znika. Dlatego na początek warto zdecydować się na coś tańszego, żeby później nie żałować wydanych pieniędzy.

W Białymstoku jest około 300 zawodników i kilka aktywnie działających drużyn. Nowych sympatyków zdobywają przez fora internetowe lub pocztą pantoflową.

- Czasem gdzieś na imprezie ktoś się zaciekawi - mówi Maciek. A Piotr z uśmiechem dodaje: - Ktoś się wkręci i jazda!

Na "strzelanki" wyjeżdżają prawie co tydzień.

- Lepiej jest spędzić czas, biegając na świeżym powietrzu, niż siedzieć przed komputerem i grać - wyjaśnia Piotr Lisek.

- To jest sposób na odreagowanie stresu, na zrzucenie kilku kilogramów, złapanie kondycji, wypełnienie wolnego czasu czy.. wyrwanie się w niedzielę od żony z domu - Jarosław Konopko jednym tchem wymienia wszystkie zalety zabawy z bronią.

Na pytanie, co ludzie widzą w airsofcie, odpowiada żartem:

- Za mundurem panny sznurem! A serio? Lepiej jak młody człowiek biega z karabinem airsoftowym po lesie, niż żeby gdzieś pod blokiem pił wino lub piwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny