To było we wrześniu. W mieszkaniu Eugeniusza D. w bloku przy ulicy Barszczańskiej w Białymstoku zadzwonił domofon. Przez drzwi mężczyzna zobaczył, że była to pasierbica jego znajomego, z którym chwilę wcześniej rozmawiał na podwórku.
Gdy Eugeniusz D. otworzył drzwi, zorientował się, że kobieta nie była sama. Do środka wtargnął jej partner - Marek M. Oboje byli pijani.
Śledczy ustalili, że oskarżeni przewrócili gospodarza na łóżko i pobili go. Mieli go też przyduszać. Renata Z. przeszukiwała kieszenie pokrzywdzonego. Jedyny łup, jaki oskarżeni znaleźli to 32 złote, dowód osobisty, bilet miesięczny i pianka do golenia. Gdy usłyszeli, że Eugeniusz D. więcej pieniędzy nie ma, znów go pobili.
Według prokuratury, Marek M. groził potem pokrzywdzonemu, że go załatwi na osiedlu, jeśli fakt napaści Eugeniusz D. zgłosi na policji.
- Oskarżeni nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów - mówi Marek Winnicki, szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe.
Marek M. i Renata Z. twierdzili, że rzeczywiście użyli przemocy wobec Eugeniusza D., ale chcieli tylko odzyskać pieniądze, które pokrzywdzony rzekomo zabrał ojczymowi Renaty.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?