Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzy łomżyńskie damy

Adam Czesław Dobroński
Jadwiga Chętnikowa z mężem Adamem w Nowogrodzie, przed 1967 r.
Jadwiga Chętnikowa z mężem Adamem w Nowogrodzie, przed 1967 r. Zbiory Muzeum Północno-Mazowieckiego w Łomży
Helena Czernek ludzi dzieliła nie wedle płci, wieku, stopni naukowych i stanu posiadania. Hołubiła tych, co robią coś dobrego dla Łomży, pozostałych ledwie dostrzegała. Potrafiła wszystko załatwić. Gotowa była godzinami czekać w stolicy na przyjęcie przez ministra. A jak już zgodził się takowy niepozorną petentkę przyjąć, to znaczyło, że decyzja musi być pozytywna. Przy okazji dowiedział się, że posiada krewnych (choćby dalekich) w Łomżyńskiem i w ogóle, to ma wielkie szczęście, że może się Łomży przysłużyć.

O wojnach i okupacjach już było, bohaterach i zaprzańcach także. Nie ma zresztą dnia, żeby środki masowego przekazu nie donosiły o nowych konfliktach. No, to proponuję zmianę nastroju, wszak 8 marca za pasem.

Pani Helenka

Ukochana, legendarna, niestety coraz mniej łomżan ją wspomina. Oficjalnie Helena Czernek, poprawniej Czernekowa, najlepiej i najprościej - Helenka. Bo jakże można inaczej wspominać niską wzrostem osobę, która witała uśmiechem, czekała na przyjezdnego na seminaria doktorskie z kanapką, a kiedy raz dotarłem zagrypiony, to omal nie zmusiła do wygrzania się pod kołdrą. Była dla nas, członków Łomżyńskiego Towarzystwa Naukowego im. Wagów, jako rektor i matka zarazem. Notabene Towarzystwo to i kilka innych zorganizowała. A ludzi dzieliła nie wedle płci, wieku, stopni naukowych i stanu posiadania. Hołubiła tych, co robią (mogą zrobić) dobrego dla Łomży, pozostałych ledwie dostrzegała. Nie należała do ówczesnej „siły przewodniej”, nie piastowała urzędów, a jednak potrafiła wszystko załatwić. Gotowa była godzinami czekać w stolicy na przyjęcie przez ministra. A jak już zgodził się takowy niepozorną petentkę przyjąć, to znaczyło, że decyzja musi być pozytywna. Przy okazji dowiedział się, że posiada krewnych (choćby dalekich) w Łomżyńskiem i w ogóle, to ma wielkie szczęście, że może się Łomży przysłużyć, bo to już zrobili … (lista nazwisk była długa, ułożona stosownie do okoliczności). Żartowano, że gdyby panią Helenkę wysadzono na Sacharze, to w mig by i tam ziomka ze stron łomżyńskich znalazła.

Czernekowa urodziła się w 1907 roku z ojca Piotra Szostakiewicza, łomżyniaka (tak wtedy się mówiło), właściciela wiatraka i z matki zambrowianki Władysławy z Krajewskich. Córa wychowała się w Zambrowie, od 1925 roku jako nauczycielka poznawała Białostockie: Góra koło Krypna, Studzianki koło Wasilkowa, a w czasie okupacji Żabikowo przy szosie z Warszawy do Zambrowa, gdzie prowadziła tajne komplety. Po wojnie wraz z mężem Bogusławem przyczyniła się walnie do powstania w Zambrowie Prywatnego Gimnazjum Koedukacyjnego.

Nowy etap w życiu pani Helenki rozpoczął się w 1951 roku wraz z awansem na kierowniczkę Biblioteki Powiatowej w Łomży. To była doskonała okazja do przeistoczenia się w „siłaczkę”, która w 1958 roku dała początek obchodom tysiąclecia Łomży (my za 2 lata będziemy obchodzili 600-lecie!), zbierała księgi i archiwalia poświadczające wielkość miasta, odkrywała znakomitych mieszkańców i gości (łącznie z kawałeczkami spodni i kaftana Napoleona), przywracała pamięć o „starożytnych” grobach, wzięła się do budowania pomników. Wreszcie wywianowała Łomżę na gród staropolski ku przerażeniu towarzyszy sekretarzy z wojewódzkiego Białegostoku, organizowała sesje naukowe i wydawała książki. Z prof. Stanisławem Herbstem przyjechałem do Łomży w 1971 roku. Pani Czernekowa uznała, że skoro rodem z Ostrowi Mazowieckiej, to też łomżyniak i ta przygoda trwa do dziś.

Polecam książkę o pani Helenie przygotowaną przez Janusza Gwardiaka. Są w niej wspomnienia o „poruszycielce skłonności naukowych”, sprawczyni „oddechów naukowych”, „zwariowanej na punkcie Łomży”, „niemającej czasu na czekanie”, zakochanej w ludziach pióra i w książkach”. „Honorowa Obywatelka Miasta Łomży”, zmarła 19 grudnia 1991 roku.

Uśmiechnięta Pani Jadwiga

Z domu Nowicka, urodzona w Warszawie w 1912 roku, ale na kartach etnografii polskiej zapisała się przede wszystkim jako Jadwiga Chętnikowa z Nowogrodu i Łomży. Przed wojną często zmieniała miejsca zamieszkania, kulturą ludową zainteresowała się na Wołyniu. W czasie okupacji niemieckiej podobnie jak pani Helenka prowadziła tajne nauczanie, w 1952 roku podjęła pracę w Muzeum Narodowym, a rok później została kierowniczką muzeum w Łomży. Tak trafiła i do zniszczonego skansenu w Nowogrodzie nad Narwią, dzieła Adama Chętnika. Ponoć podczas już pierwszego spotkania dostrzegła w przyszłym (od 1955 r.) mężu Polonusa z błękitnymi oczyma o dobrotliwym acz stanowczym spojrzeniem (H. Muszyńska Hoffmanowa). Adam zaś zapisał: „żona Jadwiga młodsza ode mnie ma jeszcze siły, aby placówki te postawić z powrotem na nogi. Pomagam jej, ile mogę…”. Zmarł w 1967 roku i wdowa prowadziła dalej dzieło życia męża oraz mistrza. Rok później zorganizowała pani Jadwiga konkurs na Kurpiowską Palmę Wielkanocną w Łysych, przy czym pierwsi uczestnicy mieli stroje ludowe wypożyczone z muzeum w Nowogrodzie. Kołatała o pieniądze, przekonywała opornych, przygotowała wystawy i przewodniki. Najwięcej satysfakcji dawało ściąganie kolejnych obiektów, ich lokowanie na stoku nad Narwią, uruchomianie (na świeżo „ubitym” oleju nasmażono placki kartoflane). W 1975 roku już pani dyrektor Muzeum Okręgowego w Łomży przyjęła w skansenie Dożynki Wojewódzkie, rosła liczba wycieczek. Dotarli tu i młodzi historycy z białostockiej Filii Uniwersytetu Warszawskiego, nawet usypaliśmy mały amfiteatr (dziś ledwie widoczny), wkrótce przybył lasek, malwy, nagietki, georginie i „złote kule”.

Pani Jadwiga jako emerytka (od 1977 r.) miała więcej czasu na opracowywanie rękopisów męża, zestawianie bibliografii. Bywała na kolejnych sesjach kurpiowskie. Podczas łomżyńskiej zorganizowanej w setną rocznicę urodzin doc. Adama Chętnika, podziękowała tym wszystkim, którzy pamiętają o „romantyku trudu życiowego”. Sama też pisała i wykonywała ilustracje, otrzymała nagrody między innymi im. Oskara Kolberga i Zygmunta Glogera. Zachwycała swym uśmiechem, nieco intrygowała staroświeckim uczesaniem, budziła powszechną sympatię z pożytkiem dla muzealnictwa i w ogóle kultury w Łomżyńskiem.

Chętnikowa zmarła w 1995 roku w Warszawie, uroczystości pogrzebowe odprawiono w Nowogrodzie. Przypomniano jej osobę niedawno przy odsłonięciu kapliczki św. Mikołaja w ogrodach biskupich. Oczywiście, że broniła i w tym przypadku racji męża Adama, autora tomiku o zabytkach łomżyńskich (1937 r.). Św. Mikołaj jest patronem m.in. kupców, piekarzy i sierot, ale chronił także przed mrozem i śniegiem oraz wilkami. Miał z tej racji swą ulicę w Łomży, która obecnie nosi nazwę Mikołaja… Kopernika.

Księżna Łomżyńska

Z konieczności już tylko krótko o trzeciej damie - Donacie Godlewskiej, łomżyniance urodzonej w 1925 roku. Jej doktorat „Dzieje Łomży od czasów najdawniejszych do rozbiorów” można bezdyskusyjnie uznać za najbardziej popularną książkę w grodzie nad Narwią. Była pani Donata przed długie lata kierownikiem i adiunktem Archiwum Państwowego w Łomży, a jako seniorka otrzymała godność profesora Wyższej Szkoły Agrobiznesu. Z pasją prowadziła badania, popularyzowała ich wyniki, wydawała tomy i artykuły, występowała na sesjach naukowych, była oczekiwana nie tylko w Towarzystwie Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej.

Od wspomnień Donaty Godlewskiej zaczynam lekturę kolejnych numerów „Wiadomości Łomżyńskich”. Dzięki nim poznajemy realia życia w początkach XX w. (dziadkowie Moraczewscy, on brał udział w zamachu na cara Mikołaja II), w latach międzywojennych (szkoły, nabożeństwa u Braciszków Kapucynów i pań Benedyktynek, sklep Jakubowskich przy ul. Długiej z pachnącymi szynkami, pyszniącymi się polędwicami, świeżutkimi kiełbasami, salcesonami i serdelkami…), w tragicznym czasie dwóch okupacji. Pani Donata nadal zasila tekstami wydania „Ziemi Łomżyńskiej”, czas wydać tom zbiorowy jej prac, opowieści o ukochanym mieście.

I właśnie na ręce „Księżny Łomżyńskiej” pozwalam sobie złożyć przeserdeczne życzenia dla wszystkich dostojnych Pań, które natrudziły się w życiu, działały z pożytkiem dla dobra wspólnego. Mniej i bardziej znanych, uczynnych, miłych, niezastąpionych. Zaprezentowane trzy damy łomżyńskie walnie przyczyniły się do tego, że Łomża była Łomżą nawet w niesprzyjających okresach.

Dziękuję za kolejne informacje o posiadanych „skarbach” i ciekawych przeżyciach. Adres internetowy: [email protected], lub list, telefon do Redakcji z hasłem „Historia”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna