Podopieczni Ireneusza Mamrota przed wyjazdem do Płocka byli jedyną drużyną, która w tym sezonie nie zaznała jeszcze smaku porażki na wyjeździe. Ponadto w każdym występie na obcym terenie białostoczanie strzelali przynajmniej jednego gola. W niedzielę jedna seria dobiegła końca.
W ostatnim meczu z Cracovią czwartą żółtą kartkę w obecnych rozgrywkach obejrzał Martin Pospisil. Trener Mamrot w starciu z Nafcarzami musiał więc łatać dziury w środku boiska. Wydawało się, że Czecha zastąpi Bartosz Kwiecień, który w spotkaniu z Pasami wszedł na boisko z ławki rezerwowych i dał pozytywny impuls do ataku. 25-latek po raz kolejny musiał pogodzić się jednak z rolą jokera. W wyjściowym składzie znalazł się bowiem Marko Poletanović.
Obie drużyny nie marnowały czasu na wzajemnym badaniu się i od początku prezentowały otwarte widowisko. W 4. minucie pierwszy celny strzał oddali gospodarze. Jakub Rzeźniczak przyjął piłkę zagraną z rzutu wolnego, kilka metrów przed bramką Damiana Węglarza, ale lekkie uderzenie defensora Wisły nie sprawiło problemu bramkarzowi Jagi. W odpowiedzi Patryk Klimala ładnym strzałem z powietrza próbował zaskoczyć Thomasa Dahne. Niemiecki bramkarz płocczan pozostał czujny na linii i nie dał się zaskoczyć.
W 21. minucie Klimala ponownie stanął przed szansą na zdobycie bramki pod podaniu Jesusa Imaza i ją wykorzystał, ośmieszając przy tym całą defensywę Wisły na czele z Rzeźniczakiem. Radość napastnika Jagiellonii nie trwała długo, gdyż sędziowie zasiadający w wozie VAR dopatrzyli się minimalnego spalonego.
- Myślę, że lepiej zachować się nie mogłem. Byłem przekonany, że spalonego nie ma, ale było inaczej - mówił w przerwie przed kamerami Canal + Klimala.
Na domiar złego, trzy minuty później, to Nafciarze objęli prowadzenie. Dominik Furman precyzyjnie wrzucił piłkę w pole karne, a tam Alan Uryga wygrał pojedynek główkowy z Zoranem Arseniciem i pewnym strzałem pokonał Węglarza.
- Musimy dać więcej od siebie, bo Wisła się broni, a my nie możemy się przedrzeć przez ich obronę - oceniał Klimala.
W drugiej połowie Jagiellonia tych sytuacji bramkowych miała bez liku, ale wykorzystała tylko jedną. W 55. minucie futbolówka spadła pod nogi ustawionego na wprost bramki Klimali, który precyzyjnym strzałem pokonał Dahne.
W 68. minucie znów w roli głównej wystąpił VAR. Mateusz Szwoch przyjął piłkę w polu karnym i oddał przepiękny strzał w kierunku dalszego słupka. Węglarz nie miał szans na skuteczną interwencję. Sędzia natychmiast pokazał jednak, że nie ma bramki, bowiem Szwoch uderzył Tarasa Romanczuka ręką w twarz. Po analizie wideo okazało się jednak, że było to zdarzenie zupełnie przypadkowe i Paweł Raczkowski uznał gola dla Nafciarzy.
Wynik meczu ustalił Rzeźniczak, który w 81. minucie strzałem głową wykorzystał dośrodkowanie Furmana z rzutu wolnego. Po golu sytuacja znów była sprawdzana przez VAR, ale sędziowie uznali, że nie było spalonego. Tuż przed końcem Jaga mogła zdobyć gola kontaktowego, ale Bartosz Kwiecień nie trafił w bramkę z pięciu metrów.
Wisła Płock - Jagiellonia Białystok 3:1 (1:0) Bramki: 1:0 - Alan Uryga (25), 1:1 - Patryk Klimala (56), 2:1 - Mateusz Szwoch (69), 3:1 - Jakub Rzeźniczak (81).
Wisła: Thomas Dähne - Cezary Stefańczyk, Jakub Rzeźniczak, Alan Uryga, Damian Michalski, Suad Sahiti (83. Mikołaj Kwietniewski), Damian Rasak, Dominik Furman, Mateusz Szwoch, Piotr Tomasik (90. Ángel García), Ricardinho (76. Grzegorz Kuświk).
Jagiellonia: Damian Węglarz - Jakub Wójcicki, Ivan Runje, Zoran Arsenić, Guilherme, Tomas Prikryl, Marko Poletanović (46. Bartosz Kwiecień), Taras Romanczuk, Jesús Imaz (88. Mikołaj Wasilewski), Bartosz Bida (75. Juan Cámara), Patryk Klimala.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?