Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uzależnienie. Nie dajmy się złapać w sieć zakupów

Tomasz Rusek
Zewsząd jesteśmy bombardowani przekazem: kup, musisz to mieć, weź kredyt, kup, kup, kup. I dajemy się wciągać - mówi Maciej Sobczak
Zewsząd jesteśmy bombardowani przekazem: kup, musisz to mieć, weź kredyt, kup, kup, kup. I dajemy się wciągać - mówi Maciej Sobczak
Uzależniamy się od tego co dają nam zakupy. Tak jak uzależniamy się od tego co dają narkotyki czy alkohol. Dla jednych to będzie działanie uspokajające, komuś załagodzi stres, gniew, albo jest reakcją na radość.

Nie kupuję tego.

Maciej Sobczak: Czego?

Kiedyś, jak człowiek nie radził sobie z językiem polskim, to po prostu musiał się więcej uczyć. Nie leżała mu matma, chodził na zajęcia wyrównawcze. Przeszkadzał w lekcjach? Więc był niegrzeczny. Tak było za moich czasów. A teraz jest dysgrafia, dyskalkulia, ADHD...

- Do czego pan zmierza?

Na mój rozum, jak ktoś wydaje więcej niż ma i za często robi niepotrzebne zakupy, jest po prostu nierozsądny, a nie uzależniony...

- Błąd. To uzależnienie porównywalne do każdego innego. Owszem, nowe, nieco rzadsze niż to od środków psychoaktywnych, ale tak samo groźne dla uzależnionego.

Jak to działa?

- Ta osoba wie, że nie powinna kupować, ale to jest silniejsze od niej.

Uzależniamy się od samego kupowania?

- Nie. Uzależniamy się od tego, co dają nam zakupy. Tak jak uzależniamy się od tego, co dają nam narkotyki czy alkohol. Dla jednych to będzie działanie uspokajające, komuś załagodzi stres, gniew, może smutek, albo jest reakcją na radość. Zakupy mają coś rekompensować.

I rekompensują?

- Na krótką chwilę na pewno dają poczucie ulgi. Ale potem pojawia się pustka i znowu powraca uczucie, które sprowokowało człowieka do zakupów.

Po czym poznać, że jestem uzależniony?

- Trudna sprawa.

Może po ilości sumie wydanych pieniędzy?

- Nie, bo dla jednych kilkaset złotych to fortuna, a u innych tysiące to ciągle drobne.

Może po ich częstotliwości?

- Też nie, bo niektórzy po prostu często robią zakupy.

Więc?

- Każdy z nas w pewnym momencie sam zaczyna rozumieć, że traci nad czymś kontrolę. Że dana czynność nie jest już całkowicie przypadkowa i dobrowolna, tylko że czujemy wewnętrzny przymus, by - w tym przypadku - iść na zakupy.

Nie rozumiem: co zakupy miałyby rekompensować?

- Jak każdy nałóg mają szybko dać nam to, czego nie umiemy zdobyć w inny sposób. Jednym poprawią poczucie wartości - kupuję, nabywam, czyli jestem na fali wznoszącej, stać mnie na nowe rzeczy, na kolejne gadżety. Innym nowe rzeczy poprawiają humor: nie mam z kim porozmawiać, mam problemy, a zakupy tak mi poprawiają nastrój.

Co człowiek to inna historia. Jak z alkoholem. Pije się też by zapomnieć o problemach, złagodzić ból po jakiejś stracie.

Uzależnionych od zakupów będzie przybywać?

- Obawiam się, że tak, bo cały świat z pomocą mediów lansuje jedyny słuszny styl życia: nie kupujesz, nie istniejesz. Zewsząd jesteśmy bombardowani przekazem: kup, musisz to mieć, weź kredyt, kup, kup, kup. I dajemy się w to wciągać.
Jednocześnie sprzyjają temu czasy, w których żyjemy. Więzi międzyludzkie są coraz słabsze, coraz bardziej powierzchowne. Nie rozmawiamy, nie spędzamy razem czasu, święta i rodzinne spotkania odbębniamy, każdy żyje dla siebie. Razem, ale osobno. Ze swoim telewizorem, swoim laptopem, swoim ipodem i swoimi sprawami. Kiedyś poczucie własnej wartości, radości, bezpieczeństwa, bliskości czerpaliśmy od bliskich, rodziny, byliśmy blisko. Teraz szukamy ich w łatwiejszy sposób. Internet, zakupy, alkohol. Zatracamy się w pracy, gonimy za pieniędzmi.

Parszywe czasy.

- Parszywe.

Zrobiło się niezręcznie. Obaj jesteśmy w pracy.

- No tak. To może tak: uznajmy, że to spotkanie, które ma przynieść ludziom coś dobrego (uśmiech).

To niech przyniesie: jak się nie stać zakupoholikiem?

- Nie ma takiej recepty, ale można próbować żyć rozsądnie.

Czyli jak?

- Skupić się na tym, co ważne. Wiem, dla każdego będzie to co innego, ale zastanówmy się nad sobą, nad życiem. Czy ta gonitwa to na pewno jego sens? A jeśli chodzi o zakupy, róbmy je z głową.

Brzmi ładnie, ale co to w sumie oznacza?

- Kupujmy, gdy naprawdę potrzebujemy. A na zakupy chodźmy z listą. Proste, a działa. Naprawdę. Pamiętajmy, że gdy idziemy do galerii handlowej czy marketu, to zaczynamy być pod wpływem specjalistów od marketingu i reklamy. Psychologii na pewno też. Rozstawienie poszczególnych produktów, reklamy, manekiny, informacje o przecenach, wyprzedażach. Tu wszystko jest starannie zaplanowane. My mamy wpaść w sieć i - jak było wcześniej - kupować, kupować, kupować.

Kiedy zgłosić się po pomoc?

- Jak najszybciej.

Pewnie wielu się wstydzi

- Ale czego? Że jest problem? Normalna sprawa. Każdy je ma. Chodzi o to, by zająć się nim jak najszybciej. Tu znowu wracamy do sprawy rodziny i bliskości. Jeśli są zdrowe relacje, ktoś z najbliższych na pewno powinien zareagować. Choć - gdyby relacje były zdrowe - uzależniony nie musiałby rekompensować sobie niczego zakupami.

Zauważył pan, jak mało jest w galeriach starszych osób? One nie rozumieją, co takiego fajnego jest w niepotrzebnych zakupach, bo wychowali się w innych czasach. Wtedy zakupy to była jakaś tam konieczność, a nie frajda sama w sobie. Tymczasem my fundujemy sobie nowe pokolenie, dla których kupowanie bywa sensem życia. Dzisiejsi nastolatkowie muszą i chcą mieć wszystko. Pewne gadżety, marki czy metki wyznaczają ich pozycję w grupie, budują ich samopoczucie. To droga donikąd. I od nas zależy, czy nią pójdą.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny