Lubię tu przychodzić, bo fajnie się tutaj bawimy - opowiadała Anita, podopieczna świetlicy przy Dojnowskiej. - Najczęściej bawimy się w chowanego albo robimy fikołki na materacach.
Do tej świetlicy przyjechał w poniedziałek rzecznik praw dziecka. I dobrze ją ocenił. Marek Michalak przyznał, że zanim został rzecznikiem praw dziecka, przez 21 lat pracował w podobnej placówce. Dzieci oprowadziły gościa, opowiadały, że w tym tygodniu czekają na Mikołaja.
Tyle że zgodnie z nowymi wymogami, część takich świetlic może zostać zamknięta. Chodzi przede wszystkim o przepisy sanitarne i przeciwpożarowe. Świetlice są często za małe, znajdują się w piwnicach. Organizacji, które je prowadzą nie stać na kosztowne remonty albo przeprowadzki.
- Dopasowanie się do tych wymogów zostało przesunięte o dwa lata - przypomniał w poniedziałek Marek Michalak.
Świetlice socjoterapeutyczne to miejsca, gdzie dzieci ze środowisk z problemami znajdują opiekę, wsparcie w nauce, a często nawet posiłki. W Białymstoku działa 21 takich placówek. Chodzi do nich aż 550 dzieci. - Bezpieczeństwo dzieci jest najważniejsze, ale nie dajmy się zwariować. Takie miejsca są bardzo potrzebne - mówił rzecznik praw dziecka.
Dodał, że trzeba je wspierać.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?