Zajęcie wysokiego miejsca jest bardzo ważne w kontekście startu do decydującej części sezonu koszykarskiego, czyli walki o awans w play-off. Pozwoli ono bowiem rozpocząć pierwsze starcie z przewagą meczu na własnym parkiecie.
Bielski zespół część zasadniczą sezonu ma już za sobą, bo w ostatniej kolejce wygra walkowerem z wycofanym z rozgrywek Novum Lublin. W efekcie zakończymy tę fazę rozgrywek z 28 punktami na koncie. O dwa mniej mają: Legia Warszawa i Rosa II Radom. W ostatniej kolejce Legia zagra w Krakowie z Wisłą, a Rosa z liderem w Jaworznie. Jeśli przegrają, to Tur zakończy sezon zasadniczy na trzecim miejscu. Jeśli wygra tylko jedna z tych drużyn, to ona zajmie trzecią pozycję, a Tur czwartą, bo nasz zespół ma gorszy bilans meczów bezpośrednich z tymi zespołami (po jednym zwycięstwie i porażce, ale rywale wyżej wygrywali). Jeśli zaś i Legia, i Rosa wygrają w ostatniej kolejce, to zadecyduje tzw. mała tabelka meczów bezpośrednich trzech zainteresowanych drużyn. Tu najlepsza jest Legia, która wygrała dwukrotnie z Rosą i raz z Turem. Ona więc zajmie miejsce trzecie, Tur czwarte, a radomianie uplasują się na pozycji piątej.
Przewaga własnego parkietu w play-off jest zazwyczaj istotna, bo wiąże się z częstszą grą przed swoją publicznością oraz mniejszą liczbą wyjazdów. Ale nie zawsze musi się to przekładać na wyniki, co widzieliśmy ostatnio w wykonaniu bielskiego Tura.
- Atut własnego boiska nie zawsze pomaga. Tu można z każdym wygrać i z każdym przegrać - mówi trener Andrzej Sinielnikow. - Nasze ostatnie mecze pokazują, że jeśli podstawowi zawodnicy wytrzymują obciążenia, to wygrywamy. Problem w tym, że mamy bardzo wąską kadrę, z której wypadają kolejni kontuzjowani. Robimy "fikołki" na ławce, by jakoś wygrać te mecze.
Także przed sobotnim meczem widok na ławce Tura nie napawał optymizmem. Obok zafrasowanego Sinielnikowa usiedli "w cywilu": Piotr Brzozowski, Łukasz Kuczyński i Michał Komenda. Jak twierdzi sztab Tura, tylko ten ostatni ma szansę wykurować się do czasu kolejnych meczów.
- W tej sytuacji musimy grać wąskim składem - mówi Andrzej Sinielnikow. - Na szczęście chłopaki dają z siebie wszystko. W meczu z Wisłą świetnie pokazał się Kamil Zakrzewski, który przecież ma swoje lata, bo grał jeszcze ze mną w koszykówkę.
Sobotni mecz rozkręcał się powoli, jak maszyna parowa. Najpierw przez półtorej minuty nikt nie potrafił trafić do kosza, a potem długo utrzymywał się wynik remisowy. Dopiero po przerwie podstawowy skład Tura wrzucił wyższy bieg i odjechał gościom, dzięki celnym rzutom Zakrzewskiego, Aarona Weresa i Arkadiusza Zabielskiego, których dzielnie wspomagali Kordian Jóźwiuk i Tomasz Szczepiński.
II LIGA
Tur - Wisła Kraków 96:80 (18:17, 20:21, 25:14, 33:28)
Tur: K. Jóźwiuk 8 (4 asysty), Zakrzewski 27 (4x3, 4 as., 9 zbiórek), Weres 20 (1x3, 8 zb.), Zabielski 17 (4 as., 9 zb.), Wysocki 9 oraz: Szczepiński 9 (2x3), J. Jóźwiuk 6, Bębeniec 0, Iwaniuk 0, Rusinowicz 0.
Wisła: Krawczyk 21 (1x3, 5 as.), Dwernicki 16, Orlicki 2, Czepiec 11 (12 zb.), Depta 4 oraz: Góralski 15 (5x3), Ejiofor 8, Pająk 3, Kołodziejczyk 0, Syrek 0.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?