Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna w Krzywej (pod Bielskiem Podlaskim) brała udział w pierwszej edycji naszej kampanii "Czytam, więc wiem". Włączyła się także w tę drugą fundując prenumeratę naszych wydawnictw bielskiemu III LO z białoruskim językiem nauczania.
- Uczą się tam dzieci naszych pracowników, a i niejeden z nich jest absolwentem tej szkoły - wyjaśnia wybór Jerzy Dąbrowski, prezes RSP. - My tu mamy taki zwykły odruch, że trzeba pomagać i robimy to w miarę naszych możliwości. Zdaję sobie sprawę, że trudno jest ocenić skuteczność edukacyjną takiej akcji, jak "Czytam, więc wiem", zwłaszcza w krótkim okresie czasu, ale jej idea gra mi w duszy. Osobiście całe życie, a mam już ponad 50 lat, czytam gazety. Nawet wtedy, gdy dojeżdżałem do pracy: w autobusach, pociągach.
Warto dodać, że spółdzielnia w Krzywej, choć wywodzi się ze struktur powstałych i lansowanych w poprzednim ustroju (powstała w 1949 roku) potrafiła sobie poradzić w całkiem nowej rzeczywistości gospodarczej. Kilkunastu jej członków uprawia tu ziemię, ale przede wszystkim przedsiębiorstwo prowadzi hodowlę trzody chlewnej - jest tu obecnie ok. 1500 tuczników. Trafiają przede wszystkim do prywatnych rzeźni w regionie.
Na 750 rolniczych spółdzielni produkcyjnych w kraju, ta z Krzywej zajmuje - według danych Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki żywnościowej - drugie miejsce pod względem wyników finansowych. Nie przyszło to spółdzielcom samo z siebie.
Kiedyś w województwie było ponad 80 spółdzielni rolniczych. Obecnie jest ich kilkanaście. To świadczy o wyzwaniu, jakie przed tą formą gospodarowania postawił wolny rynek.
- My dziś mamy 11 rolników w spółdzielni - opowiada prezes Dąbrowski. - A było ich 49 i robiliśmy trzy razy mniej! I dlatego istniejemy, a wiele innych spółdzielni nie potrafiło się dostosować do sytuacji rynkowej.
A dostosowanie było bardzo różnorodne: od wymiany okien w chlewniach na plastikowe, przez unowocześnienie obiektów hodowlanych, po organizację pracy. Prezes przyznaje, że w modernizacji firmy pomogły fundusze europejskie, ale bez przesady. Spółdzielni mającej 650 ha przysługuje bowiem do wykorzystania zaledwie 300 tysięcy zł wsparcia (poza dopłatami do hektara) raz na siedem lat.
- Ale najważniejsi są ludzie - podkreśla prezes Dąbrowski. - Bez ich otwartości na zmiany, chęci pracy w nowych warunkach nic byśmy nie zdziałali.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?