Wiem, że była oferta w mojej sprawie, ale ewentualnym transferem zajmuje się mój menadżer. Jeśli kluby się dogadają, wtedy może odejdę. Ale nie zaprzątam sobie tym głowy, bo przecież niedawno przedłużyłem o rok kontrakt z Jagiellonią. Obecnie skupiam się tylko na kolejnym meczu z Zagłębiem Lubin - przyznaje Cionek.
Nie jest tajemnicą, że piłkarz już przed sezonem chciał odejść z Białegostoku, w którym spędził cztery ostatnie sezony. Wywołało to konflikt między nim a władzami klubu, które nie zamierzały pozbywać się solidnego, mającego wyrobioną markę zawodnika bez odpowiedniego zarobku (mówiło się o ofercie za 150 tys. euro). Białostocki klub ceni Cionka wyżej, dlatego szybko storpedował jego plany - zsyłając do Młodej Ekstraklasy. Ostatecznie jednak spór załagodzono, a piłkarz o rok przedłużył kontrakt.
- Osiągnęliśmy porozumienie, podaliśmy sobie ręce i sprawa jest zamknięta. Nie chcemy więcej do niej wracać - komentował wówczas prezes Jagiellonii Cezary Kulesza.
Włoski klub potwierdził
To nie zamknęło jednak sprawy ewentualnego transferu Cionka. Okazało się bowiem, że włoska Padova wciąż widzi go w kadrze swojego zespołu. Nazwisko jagiellończyka jako cel transferowy wymienił nawet Luca Baraldi - doradca prezesa włoskiego klubu.
Okienko transferowe zamyka się w większości lig europejskich z końcem miesiąca i wydawało się, że właśnie w tym tygodniu może dojść do transferu. Tym bardziej, że białostocki klub pozyskał w międzyczasie Ukaha, który zrekompensowałby ewentualną stratę Cionka.
Niestety, Nigeryjczyk w ostatnim meczu z Górnikiem Zabrze złamał rękę już w pierwszym kwadransie gry i czeka go sześciotygodniowa przerwa. Być może nieco wcześniej do gry powinien być zdolny inny kontuzjowany stoper - Tomasz Porębski, który jednak nadal chodzi o kulach i o trenowaniu na razie nie myśli.
Dlatego wszystko wskazuje na to, że Cionek, przynajmniej na razie, zostanie w Białymstoku. I razem z Pazdanem nadal będzie tworzył parę środkowych obrońców.
- Na razie mamy za sobą dwa mecze w lidze, w których grało nam się ciężko, bo traciliśmy bramki jako pierwsi. Pozytywne jest, że w obu przypadkach zespół potrafił zareagować - uważa Cionek. - W meczu z Górnikiem dodatkowym utrudnieniem była kontuzja Ukaha, bo cały tydzień przygotowywaliśmy się do gry z nim w linii, a w jednej chwili trzeba było to zmieniać i wracać do innej koncepcji. To na pewno nam nie pomogło - przekonuje.
Odwołali się, ale szanse są małe
26-letni Brazylijczyk ma nadzieję, że w trzecim meczu białostocka defensywa zagra w końcu na zero z tyłu. Tyle, że aby wygrać z Zagłębiem, trzeba będzie też zdobywać bramki. A jak pokazał ostatni mecz z Górnikiem, to wcale nie musi być łatwa sztuka. Tym bardziej, że w składzie znowu zabraknie jedynego nominalnego napastnika - Tomasza Frankowskiego, który pauzuje jeszcze jeden mecz, za karę nałożoną przez Komisję Ligi Ekstraklasy SA. Co prawda, białostocki klub złożył w tej sprawie odwołanie, jednak szanse na jego powodzenie są minimalne.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?