Coś co miało być niewinnym dowcipem skończyło się 500-złotowym mandatem. Ale od początku.
38-letnia mieszkanka osiedla TBS w Białymstoku, podejrzewając kradzież swojego chevroleta, wezwała policję. Ta zaczęła działać. Prócz przesłuchania właścicielki auta, przesłuchała też jej 39-letniego małżonka. Wówczas zagadkowe zniknięcie auta zostało wyjaśnione.
39-latek przyznał, że to on przestawił auto na inny parking. Policjantom tłumaczył, że chciał żonie zrobić żart. Nie sądził, że zawiadomi o całej sprawie policję. Kradzieży co prawda nie było, ale na złośliwe wprowadzanie w błąd organów ścigania też jest paragraf.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?