Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Świńska grypa" - realne zagrożenie?

Mirosław Miniszewski
Czy ktoś robi raban wokół tego, że śmiercionośne mięso zabija tylu ludzi? Cały czas kotlet schabowy jest jedną z najważniejszych przyczyn śmierci w Polsce.
Czy ktoś robi raban wokół tego, że śmiercionośne mięso zabija tylu ludzi? Cały czas kotlet schabowy jest jedną z najważniejszych przyczyn śmierci w Polsce.
W obliczu prawdziwego niebezpieczeństwa dawni ludzie wymyślili modlitwę: "Od powietrza, głodu, ognia i wojny zachowaj nas, Panie". Obyśmy nie skusili licha i wzywając pomocy nadaremno, nie obudzili prawdziwego demona zarazy, który ponownie zdziesiątkuje ludzkość.

Świńska zaraza wędruje od Meksyku i zbiera śmiertelne żniwo. Wprowadzono wzmożoną kontrolę na lotniskach. Kaszlące i kichające osoby są wyłapywane już w samolotach przez funkcjonariuszy bezpieczeństwa i kierowane na przymusowe badania, po czym grozi im przymusowa kwarantanna. Niektóre kraje wstrzymują eksport mięsa. Media mają wreszcie wiodący temat. Spikerka wieczornych wiadomości, z wielkimi jak filiżanki oczyma, zdaje widzom raport o rozprzestrzenianiu się potwornej zarazy.

Gdzieś w Stanach Zjednoczonych zmarło już nawet jedno dziecko, a w Hiszpanii trzy osoby mają niepokojący katar. Światowa Organizacja Zdrowia wprowadziła piąty w sześciostopniowej skali stan zagrożenia pandemicznego. Egipski rząd nakazał natychmiastowe zagazowanie trzystu tysięcy świń. Władze Izraela, pod wpływem nacisku ze strony ortodoksyjnych rabinów, w ogóle zakazały używania nazwy "świńska grypa", bo świnia jest trefna i obowiązuje tam w związku z tym nazwa "meksykańska grypa". Maski na twarzach przerażonych mieszkańców metropolii to tylko symbol narastającej międzynarodowej paniki. Prawda jest bowiem taka, że w pojawieniu się tej grypy nie ma nic nadzwyczajnego. To po prostu jeszcze jedna choroba.

Higieniczne obsesje

Obsesja na punkcie bezpieczeństwa zdrowotnego stała się już znakiem rozpoznawalnym naszych czasów. Choroba wściekłych krów, ptasia grypa i inne paskudztwa były wiodącymi tematami w ciągu ostatnich lat. Teraz świnie roznoszą nową zarazę.

Z powodu zwykłej grypy co roku umiera na świecie pół miliona osób. Tak było i tak jest, bo człowieka zabijają zarazki i jest to normalne. Zawsze zabijały i nic się w tej kwestii jeszcze długo nie zmieni. Dlatego nie śmiercionośne wirusy najbardziej powinny nas dzisiaj interesować, ale nasza wybiórcza uwaga, tresowana systematycznie przez odmóżdżonych dziennikarzy, którzy z inspiracji cynicznej władzy podsycają sensacyjność doniesień tak, jakby coś to mogło zmienić lub uratować nas przed naturalnymi procesami biologicznej destrukcji.

Nikt nie zdaje sobie zwykle sprawy z tego, że w każdej minucie przeciętny ludzki organizm ma kontakt z milionami śmiercionośnych drobnoustrojów. Stąpamy po zarazkach i oddychamy najbardziej zjadliwymi czynnikami chorobotwórczymi. Co chwilę w każdym organizmie pojawiają się także komórki nowotworowe, na szczęście zwykle niszczone natychmiast przez układ odpornościowy.

Podlegamy oprócz tego zwyczajnym procesom starzenia się i w końcu śmierci, która przychodzi prędzej czy później po każdego. Panikowanie z powodu kilkudziesięciu zgonów wywołanych nowym rodzajem grypy jest z tej perspektywy po prostu - z całym szacunkiem dla jej ofiar - śmieszne.

Cały ten medialny wrzask jest żałosnym spektaklem obliczonym po pierwsze na wzmocnienie coraz bardziej słabnącej roli mediów, po drugie zaś - na zyski koncernów farmaceutycznych, po trzecie i najważniejsze: jest testem władzy, która sprawdza, na ile ma nas w garści. Pod wpływem lęku zaniża się bowiem poziom krytycyzmu ofiar paniki. Ktoś, rzecz jasna, na tym korzysta.

Humanitarna obłuda

Między innymi dzisiaj w Polsce umarło 476 osób. Statystycznie rzecz ujmując, tylu nas odchodzi każdego dnia z powodu chorób serca spowodowanych złą dietą, opartą tradycyjnie na popularnym u nas świńskim mięsie. Z powodu absorbowania jednego z najbardziej niezdrowych produktów żywnościowych umiera, tylko w naszym kraju, więcej osób, niż cała ta świńska grypa wykończy do czasu, kiedy obłudne zainteresowanie mediów nią wygaśnie.

Czy ktoś robi raban wokół tego, że śmiercionośne mięso zabija tylu ludzi? Cały czas kotlet schabowy jest jedną z najważniejszych przyczyn śmierci w Polsce. Śmiertelność ta wyprzedza nawet tę spowodowaną zachorowalnością na raka. Najłatwiej byłoby uratować te 175 tys. osób rocznie, zakazując produkcji i sprzedaży mięsa wieprzowego, które słusznie zostało już przed wiekami wykluczone z diety ludów semickich i arabskich jako nieczyste, bo po prostu jest skrajnie niezdrowe. Są kraje na świecie, gdzie umieralność z powodu zawałów serca praktycznie nie istnieje.

Tam dieta oparta jest przede wszystkim na warzywach i rybach morskich.
Każdego dnia na naszych drogach ginie także 15 osób z powodu udziału w wypadkach samochodowych. Główne przyczyny to stan dróg i poziom intelektualny kierowców. Alkohol, brawura i zwykły brak wyobraźni zabije dzisiaj więcej spośród nas niż świńska zaraza dotąd. Głód i brak czystej wody jest każdego roku przyczyną śmierci dziesiątków milionów ludzi.

Statystyk śmiertelności można przedstawić wiele. Dowodzą one tylko jednej, banalnej prawdy. Człowiek jest śmiertelny i nic na to nie poradzimy. Zresztą nigdy w historii ludzkości nie byliśmy jeszcze tak bezpieczni i tak zdrowi, jak obecnie. Średnia długość życia oscyluje już blisko osiemdziesiątki, co nigdy wcześniej nie miało miejsca. Sześćdziesięciolatkowie są uznawani za ludzi w sile wieku, a ktoś, kto ma trzydzieści pięć lat - czyli tyle, ile przeżywał statystyczny człowiek w średniowieczu - jest zaliczany do starszej młodzieży.

Z tej perspektywy podsycanie paniki wywołanej świńską grypą jest zwykłą obłudą i niegodziwością. Jeśli na fakt zachorowania kilkuset osób na całym świecie stosujemy określenie "pandemia", to jak nazwiemy stan, kiedy naprawdę zachorują miliony, jak to bywało już w naszej historii?

Powszechny dostęp do leków i szczepionek wyeliminował radykalnie śmiertelność z naszej codzienności. Choroby, które jeszcze kilka dekad temu dziesiątkowały populację, dzisiaj leczy się w ciągu kilku dni za pomocą antybiotyków. Mimo to cały czas obsesyjnie obawiamy się zarazy. Lęk ten bowiem jest instynktowny, ukryty w kulturze. Świat nasz ukształtowały zarazy.

Dlatego pomimo postępu w dziedzinie higieny i medycyny cały czas myślimy tak, jak mieszkańcy dawnych miast opanowanych przez dżumę, cholerę, ale także ospę, odrę, tyfus i dengę. Niebezpieczeństwo zarazy minęło, a my zachowujemy się tak, jakby nadal było średniowiecze.

Europę ukształtowała zaraza

Nasza cywilizacja i jej kultura są w dużej mierze ukształtowane przez zarazy. Francuski filozof Michel Foucault wyróżnił dwa podstawowe paradygmaty władzy. Pierwszy oparty jest na trądzie, drugi na dżumie. Model trądu to wykluczenie choroby poza mury miasta. Trędowaci byli wyrzucani z obszarów zamieszkanych przez ludzi. Tworzyli ci trędowaci kolonie, gdzie mogli swobodnie gnić za życia. Chodząc po świecie, musieli nosić dzwonki, które z daleka ostrzegały innych wędrowców przed niebezpieczeństwem zarazy.

Model władzy ukształtowanej dżumą jest inny. Kiedy wybuchała epidemia tej choroby, miasto było zamykane i nikomu nie wolno było go opuścić. Wprowadzano coś w rodzaju stanu wyjątkowego, a ludzi poddawano nadzwyczajnym środkom bezpieczeństwa. Miasto stawało się więzieniem.

Foucault odkrywa tu niewygodną prawdę o naszej europejskiej cywilizacji - jest ona ukształtowana w dużej mierze przez mentalność więzienną, oscylującą między tymi dwoma paradygmatami - wyrzucania lub zamykania. Tak funkcjonuje nasz świat, którego władza cały czas zajmuje się albo włączaniem, albo wykluczeniem.
Dlatego z perspektywy tego, co ujawnił w swej przenikliwości Foucault, alarm wywołany pojawieniem się świńskiej grypy jest jedynie pretekstem do ujawnienia się przemocy ze strony władzy.

Nie przepuści ona okazji, aby znów zająć się wykluczaniem i włączaniem. Tymi czynnościami, które stanowią o źródle jej siły. Narzędziem jest tutaj panika, która sprawia, że w imię iluzorycznego bezpieczeństwa damy się traktować jak te wspominane wyżej egipskie świnie.

Dlatego myślenie w czasie zarazy musi być szczególnie krytyczne i podejrzliwe. Czym innym jest bowiem prawdziwa choroba, a czym innym alarm treningowy testujący nas, na ile jesteśmy gotowi do poddania się sterowaniu, niczym stado bydła, które pójdzie tam, gdzie mu każą. Tu nie chodzi wcale o nasze zdrowie, ale o doprowadzenie nas - poprzez kolejne fałszywe alarmy - do stanu, w którym pozwolimy, w imię iluzorycznego bezpieczeństwa, na totalne zniewolenie.

W obliczu prawdziwego niebezpieczeństwa dawni ludzie wymyślili modlitwę: "Od powietrza, głodu, ognia i wojny zachowaj nas, Panie". Obyśmy nie skusili licha i wzywając pomocy nadaremno, nie obudzili prawdziwego demona zarazy, który ponownie zdziesiątkuje ludzkość. Nie mamy dzisiaj zielonego pojęcia, czym jest rzeczywista zaraza. Możemy sobie o tym tylko poczytać w starych książkach. Dlatego nie bądźmy śmieszni, panikując z powodu kilkudziesięciu zgonów, mieszczących się w naturalnej statystyce śmiertelności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny