Suplementy diety nie działają. Jest badanie Narodowego Instytutu Leków. My wydajemy miliony złotych, a ich producenci nas oszukują

NIL wziął pod lupę 50 najpopularniejszych suplementów diety, które można znaleźć w aptece. Chociaż nie wykryto w ich składzie zanieczyszczeń czy innych szkodliwych dla zdrowia związków, to jednak wyniki badań nie wypadły najlepiej. W suplementach diety brakowało bowiem witamin i składników roślinnych, których zawartość producent deklarował na opakowaniu.

Informujący o wynikach badań „Dziennik Gazeta Prawna” podaje konkretne przykłady:

• suplement diety z ostryżem długim zawierał jedynie 3 proc. z deklarowanej zawartości wyciągu z tej rośliny
• suplement diety dla kobiet w okresie menopauzy zawierał jedynie 18 proc. deklarowanej zawartości izoflawonów soi
• niektóre suplementy z witaminą B2 i B6 zawierały tylko 30 proc. deklarowanej zawartości witaminy

Zgodnie ze standardami zawartość składników aktywnych w produkcie nie powinna być niższa niż 90 proc. - komentuje dla „DGP” Anna Kowalczuk, dyrektor Narodowego Instytutu Leków

Jak to możliwe, że rzeczywisty skład badanych suplementów diety tak bardzo różnił się od deklarowanego? Winy należy szukać w tym, że – w przeciwieństwie do leków – suplementy nie muszą być poddawane badaniom zanim trafią do aptek.

Co mają zrobić konsumenci?

• Najlepiej, suplementować tylko to, co jest naprawdę potrzebne – tego zaś nie jest wiele. Większość niezbędnych składników zapewni nam dobrze zbilansowana dieta.
• Jeśli to możliwe, lepiej wybierać leki zamiast suplementów diety. Przed trafieniem do sprzedaży, leki muszą zostać poddane badaniom, w związku z czym można im zaufać, a suplementom – jak widać z badań NIL – niekoniecznie.
• Zanim zaczniemy zażywać jakiekolwiek suplementy diety lub leki witaminowe, najpierw skonsultujmy to z lekarzem – mogą być nam one niepotrzebne lub wręcz nam zaszkodzić.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna