[galeria_glowna]
- Udowodniłyśmy tym meczem, że niesłusznie skazywano nas na degradację po kilku pierwszych meczach. Nasz zespół pokazał, że w tym roku jest naprawdę silny i może powalczyć z najlepszymi - mówi Dominika Kuczyńska, środkowa białostoczanek.
Przed spotkaniem zdecydowanym faworytem były rywalki, w których składzie aż roi się od reprezentantek Polski. Co prawda w Białymstoku zabrakło kontuzjowanych Anny Werblińskiej i Anny Podolec, lecz mimo to, nikt nie dawał akademiczkom większych szans choćby na nawiązanie walki z ekipą, która tylko co zapewniła sobie awans do najlepszej "12" Ligi Mistrzyń.
Pierwszy set sobotniego spotkania przebiegł zgodnie z planem. Przyjezdne od początku objęły kilkupunktowe prowadzenie i nie oddały go nawet na moment. Co prawda akademiczki nie dały bielszczankom odskoczyć na jakiś wyraźny dystans i nawet zbliżyły się w pewnym momencie na 1-2 punkty (13:14, 18:20, 22:24), lecz to było wszystko. Seta zakończyła atakiem Joanna Frąckowiak.
W drugiej partii białostoczanki przejęły inicjatywę. Bezbłędnie atakowała najlepsza siatkarka wśród miejscowych - Anna Klimakowa, na którą nie mogły znaleźć recepty rywalki. Do tego doszły dobre zagrywki, utrudniające bielszczankom rozegranie. Dobrze na siatce grała Kuczyńska, po akcji której było już 14:10.
Przyjezdne nie poddały się i po serii trudnych zagrywek Natali Bamber doprowadziły do remisu po 14. Wówczas znakomitymi atakami popisała się rezerwowa Małgorzata Właszczuk, która w całym meczu nie zepsuła żadnej piłki i w trudnych momentach brała odpowiedzialność za losy seta.
- Każda z nas grała znakomicie i wniosła coś do gry. Prezentowałyśmy się rewelacyjnie. Od przyjmujących, po niesamowitą Anię Klimakową - wylicza Właszczuk.
Końcówka to właśnie popis Rosjanki, do której w ciemno posyłała piłki Godos. Zawodniczki Aluprofu nie były w stanie podbijać atomowych ataków byłej siatkarki Urałoczki Jekaterynburg i przegrały tę odsłonę do 19.
Białostoczanki chyba jeszcze zaskoczone zwycięstwem drugiej partii, kompletnie przespały początek kolejnej. Przegrywały już 1:6. Na szczęście pogoń zakończyła się sukcesem i po błędach rywalek udało się doprowadzić do remisu po 12. Od tego momentu gra była bardzo zacięta do samego końca i żadnej z drużyn nie udało się odskoczyć na więcej niż dwa oczka.
Nerwową końcówkę wygrały białostoczanki, które po ataku Aleksandry Kruk zwyciężyły 25:23.
Czwarta partia zaczęła się podobnie do poprzedniej. Znowu bielszczanki odskoczyły na kilka punktów. Prowadzenie 5:1 roztrwoniły jednak już przed przerwą techniczną, na którą zeszły z wynikiem 8:7. Białostoczanki niesione dopingiem kibiców popełniały coraz mniej błędów, a Aluprof zaskoczony obrotem spraw, praktycznie stanął.
Akademiczki zwietrzyły swoją szansę na zgarniecie trzech punktów w tym meczu i grająć konsekwentnie do końca dobrą zagrywką dopiął celu. Po ostatniej piłce przepchniętej na drugą stronę siatki przez Dianę Muresan, na parkiecie zapanowała wielka radość.
- Nie pamiętam już kiedy tak ostatnio się cieszyłam. Na pewno było to już bardzo dawno temu - przyznaje uradowana libero akademiczek Magdalena Saad,
Wynik
AZS Białystok - Aluprof Bielsko-Biała 3:1 (22:25, 25:19, 25:23, 25:17).
AZS: Godos, Kuczyńska, Martin, Muresan, Kruk, Klimakowa, Saad (libero) oraz Właszczuk, Cabajewska, Thompson,
Aluprof: Skorupa, Frąckowiak, Bamber, Ciaszkiewicz, Wojtowicz, Okuniewska, Sawicka (libero) oraz Kaczmar, Studzienna
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?