Byłem tam z kilkoma klubami i jeszcze nigdy nie wygrałem, a kilka razy doznałem bolesnych klęsk - przyznaje Probierz, który bogatą karierę zawodniczka zaczynał właśnie w Ruchu, broniąc jego barw w latach 1990-93.
Pierwsza potyczka Probierza przy Cichej miała miejsce w sezonie 2005/06, na zapleczu ekstraklasy. Obecny opiekun żółto-czerwonych przyjechał do Chorzowa na prestiżowe derby z Polonią Bytom i musiał przełknąć gorzką pigułkę, bo Niebiescy sprawili gościom lanie 5:1.
- No i się zaczęło. Z Jagiellonią byłem tam wiele razy i co najwyżej remisowaliśmy. A zdarzyły się też dwie wpadki po 2:5 - przypomina Probierz.
Trenerowi białostoczan bardzo utkwiła w pamięci klęska z ubiegłego sezonu, która miała miejsce 9 listopada 2014 roku.
- Zaczęliśmy rewelacyjnie, kontrolowaliśmy spotkanie i Taras Romanczuk strzelił gola. Gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że skończy się 5:2 dla Ruchu, to bym go wyśmiał. A jednak zaczęliśmy popełniać proste błędy i Ruch nas rozstrzelał - kontynuuje nasz rozmówca.
Ale nie tylko z żółto-czerwonymi Probierz ma pecha do stadionu w Chorzowie.
- Z ŁKS Łódź przegrałem tam po rzutach karych w Pucharze Polski, próbowałem z Widzewem i z Wisłą Kraków. I nic, co najwyżej remisy - wylicza trener Jagi.
Wielu trenerów i piłkarzy jest przesądnych. Niektórzy nie golą się przed meczem, inni za żadne skarby nie wpuszczą do klubowego autokaru kobiety, bo to ponoć przynosi pecha.
- Ja nie jestem przesądny i nie boję się kolejnej wyprawy do Chorzowa. No bo i czego? Przecież z każdym występem jestem coraz bliżej zwycięstwa - żartuje Probierz. - A tak poważnie, to z pewnością będzie to równie ciężki mecz, co wszystkie dotychczasowe, bo Ruch ma dobry zespół. Ale każda passa - zła, czy dobra, kiedyś się kończy - dodaje.
Obiekt Ruchu jest niefartowny nie tylko w kontekście osoby Probierza. Jaga nie wygrała tam w najwyższej klasie rozgrywkowej nigdy, odnosząc ledwie jedno zwycięstwo na jej zapleczu. Było to jesienią 2006 roku, a jedynego gola strzelił Remigiusz Sobociński.
- Stadion Ruchu jest specyficzny. Przy dzisiejszych, nowoczesnych obiektach, jest mocno przestarzały, ale ma swój klimat. I rzeczywiście, nie jest tam łatwo, o czym przekonałem się, grając i w Jagiellonii, i w Wiśle Kraków - mówi były snajper żółto-czerwonych Tomasz Frankowski.
Może zatem stadion przy Cichej to zaklęte dla naszej drużyny miejsce. Przekonamy się o tym już w piątek, o godz. 20.30. Będzie tym trudniej, że prawie na sto procent zabraknie w Jadze kontuzjowanego obrońcy Sebastiana Madery.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?