Rejestratorka w przychodni rodzinnej nie ma prawa nas odesłać. Ale najpierw musi się przeszkolić.

Miłe, uśmiechnięte, od pierwszej chwili zainteresowane pacjentem i zawsze gotowe służyć mu pomocą - takie powinny być panie pracujące w rejestracjach poradni.

W rzeczywistości na taki luksus możemy trafić w prywatnych przychodniach. A NFZ chce, żeby tak było wszędzie. Dlatego organizuje szkolenia z praw pacjentów dla pracowników przychodni.

Miłe i te naburmuszone

Teraz w dużych białostockich poradniach, specjalistycznych i rodzinnych, bazujących jedynie na umowach z NFZ, obsługa często pozostawia wiele do życzenia. - U mojego lekarza takie naburmuszone panie siedzą - mówi jeden z naszych Czytelników. - Czasami przypominają mi się dawne czasy, kiedy pacjent był zbędnym intruzem, przeszkadzającym w piciu kawy i plotkach.

- Dlatego ja się przeniosłem z wielkiej przychodni na osiedlu do małej. I tam panie w rejestracji zupełnie inaczej traktują pacjenta. Miłe, sympatyczne - mówi Jan Konieczko.

Rzecznik pomoże

Jednak nie tylko o uprzejmość tu chodzi. NFZ chce zmienić niezgodne z prawem regulacje, które poradnie same wprowadziły.

- W mojej przychodni gastrologicznej nie można umówić się na wizytę przez telefon. Nawet jeśli jestem bardzo chora, muszę odstać swoje w kolejce i osobiście się zapisać - mówi pani Jola.
Z kolei w przychodni rodzinnej innej naszej Czytelniczki na wizytę można się umówić tylko dzień wcześniej. - I nawet jeśli dziecko bardzo gorączkuje, pań w rejestracji to nie obchodzi. Zapisują tylko na następny dzień, i to po godzinie 13 - żali się pani Aneta.

To niezgodne z prawami pacjenta, które gwarantuje nam NFZ. Jeżeli w naszej przychodni tak jest, powinniśmy się zgłosić do rzecznika praw pacjenta. On będzie interweniował.

W październiku NFZ organizuje seminarium, na które zaprosi m.in. dyrektorów szpitali i przychodni. Chce im przekazać najważniejsze założenia praw pacjenta. A szefowie mają przeszkolić rejestratorki.