Zapotrzebowanie jest ogromne
O tym, że program kompleksowego leczenia pacjentów, którzy po przechorowaniu COVID-19 nadal wymagają wsparcia, jest potrzebny, nikt chyba nie ma wątpliwość. Tysiące ozdrowieńców borykają się m.in. problemami z układem oddechowym, powikłaniami neurologicznymi lub kardiologicznymi na wiele miesięcy po zakończeniu leczenia.
Program rehabilitacji pocovidowej przygotowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia na polecenie ministra zdrowia Adama Niedzielskiego opiera się na trzech filarach: leczenia stacjonarnego (w uzdrowiskach, sanatoriach), ambulatoryjnego (w przychodniach - gdzie pacjenci regularnie przychodzą na wizyty) oraz domowego (kiedy rehabilitacja jest prowadzona przez specjalistów w domach pacjentów). Te dwie ostatnie formy zostały wprowadzone niedawno. Program przewiduje od 2 do 6 tygodni kompleksowej rehabilitacji.
Gdzie w województwie podlaskim można skorzystać z rehabilitacji pocovidowej? Pełna lista adresów i telefonów placówek!
Jak mówi Zbigniew Kasprowicz, dyrektor szpitala w Supraślu, który dołączył do programu, rehabilitacja pocovidowa jest potrzebna i przynosi rezultaty:
- Mamy pacjentów, którzy już zaczynają drugi turnus. Obserwujemy, jak z każdym dniem następuje u nich poprawa. A potrzeba w społeczeństwie jest ogromna.
Nie 12 miesięcy, a pół roku
Wszystko zaczęło się od rehabilitacji stacjonarnej, którą w województwie podlaskim jako pierwszy zajął się szpital uzdrowiskowy Holmed w Supraślu. Szpital miał szczęście, bo wystartował jeszcze na starych zasadach i wypełnił grafik przyjęć do końca roku.
- W tej chwili rehabilitujemy ponad 40 pacjentów - mówi Zbigniew Kasprowicz. - Obecnie mamy pozajmowane terminy prawie do końca roku.
Od początku trwania programu zarządzenia regulujące jego działanie były trzykrotnie zmieniane. Według najnowszych regulacji z rehabilitacji można skorzystać w czasie do 6 miesięcy od zakończenia leczenia związanego z COVID-19. Wcześniej ten okres wynosił 12 miesięcy. Co to oznacza?
- Pacjenci, którzy chorowali wcześniej, jeszcze w drugiej fali pandemii, nie załapują się na leczenie - mówi Zbigniew Kasprowicz. - Z kolei ci, którzy chorowali w trakcie trzeciej, marcowej fali, muszą się nieźle uwijać, aby zdążyć.
Takich przypadków jest bardzo dużo. Często pacjenci spełniają wszystkie kryteria, ale okazuje się, że od zakończenia leczenia minęło już 6 miesięcy i szpital nie może ich przyjąć. W ten sposób z możliwości rehabilitacji zostały wykluczone tysiące osób, które chorowały w pierwszych miesiącach pandemii.
Restrykcyjna kwalifikacja
Półroczny okres, w którym trzeba się wyrobić to jedno. Drugim problemem są kryteria kwalifikacyjne do leczenia. W początkowym okresie nie były one tak restrykcyjne, potem zmieniono je i niewielu pacjentów "łapało się" na leczenie. Z czasem, pod wpływem krytycznych głosów lekarzy, ministerstwo ponownie złagodziło kryteria (chodzi o ocenę funkcjonalności pacjentów według skali Barthel).
- Cały czas zmieniały się warunki kwalifikacyjne i teraz już zostało to wyprostowane. Wiemy, że będziemy przyjmować pacjentów chodzących i samodzielnych - mówi Tomasz Musiuk, zastępca dyrektora ds. lecznictwa szpitala w Hajnówce.
Kolejnym czynnikiem, który wyklucza z programu sporą ilość ozdrowieńców jest wymóg potwierdzenia przechorowania COVID-19 testem PCR lub wypisem z leczenia szpitalnego.
- Miałem pacjenta, który miał wysokie miano przeciwciał, przebywał razem z chorym na COVID-19 i w opisie RTG płuc miał napisane "zmiany pocovidowe" i nie został zakwalifikowany, bo nie miał robionego testu - mówi Zbigniew Kasprowicz.
Placówki wycofały się
Zmiany w zarządzeniach dotykały też same podmioty, które musiały spełniać określone wymogi. Jednym z nich była np. konieczność posiadania dostępu do tlenoterapii. Nie wszystkie placówki spełniały te kryteria. Początkowo utworzenie rehabilitacji pocovidowej stacjonarnej deklarowały sanatorium w Augustowie oraz Polsko–Amerykańskie Kliniki Serca Centrum Sercowo–Naczyniowe. Obie zrezygnowały.
Według danych podlaskiego Narodowego Funduszu Zdrowia z programu rehabilitacji pocovidowej (we wszystkich formach) można skorzystać w kilkunastu miejscach w naszym regionie. Najwięcej miejsc stacjonarnych oferuje Holmed - 40, pozostałe placówki zadeklarowały raczej symboliczną liczbę miejsc. Szpital w Łomży - 9 łóżek, ośrodek rehabilitacji w Suwałkach - 8 łóżek, szpital w Grajewie - 10 łóżek, szpital w Hajnówce - 10 łóżek (i 14 miejsc ambulatoryjnych). Niektóre placówki chcą zwiększyć bazę:
- Robimy wszystko, aby zaadoptować kolejne pomieszczenia na potrzebę rehabilitacji pocovidowej - mówi Sebastian Wysocki, dyrektor szpitala w Grajewie. - Staramy się o dofinansowanie z różnych instytucji i źródeł, aby to było możliwe, bo widzimy, że zapotrzebowanie jest ogromne. A nie mamy pieniędzy, aby samodzielnie dostosować wolne pomieszczenia. Jeśli nam się uda, to być może zwiększymy bazę łóżek nawet do 30.
Lekarze analizują wytyczne
Zarówno w Hajnówce, jak i w szpitalu Łomży pacjenci jeszcze nie są przyjmowani. W Łomży prowadzone są zapisy i specjaliści analizują kolejne zmiany w zarządzeniach. Podobnie jest w Hajnówce, która ma przyjąć pierwszych pacjentów stacjonarnych w przyszłym tygodniu. Czeka też na pacjentów ambulatoryjnych.
- Na razie nie ma zainteresowania - przyznaje Tomasz Musiuk z hajnowskiego szpitala. - Jakiś czas temu dzwoniła pacjentka, która jednak nie kwalifikowała się, bo zbyt dużo czasu upłynęło, od kiedy zakończyła leczenie na COVID-19.
Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?