Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rachunku nie widzieli, a płacić PGE musieli

Julita Januszkiewicz [email protected] tel. 85 748 95 18
To był szok dla naszej rodziny. Nie mieliśmy żadnych długów,  a tu raptem komornik wszedł na moją pensję – mówi Maciej Sulik.
To był szok dla naszej rodziny. Nie mieliśmy żadnych długów, a tu raptem komornik wszedł na moją pensję – mówi Maciej Sulik. Anatol Chomicz
Okazało się, że chodzi o 212 złotych zaległego rachunku za prąd. Elektroniczny sąd w Lublinie uznał, że nie zapłacił go w terminie, więc musiał zwrócić kwotę z odsetkami. Trzy razy tyle. PGE twierdzi, że dopełniła formalności. A Maciej Sulik zapowiada, że będzie żądał zadośćuczynienia, bo nie czuje się winny.

W ciągu miesiąca postarzałam się o dziesięć lat - mówi rozżalonym głosem Iwona Sulik. Do tej pory nie może się otrząsnąć z problemów, jakie z mężem mieli z Polską Grupą Energetyczną.

Pod koniec 2012 roku państwo Sulikowie przeprowadzili się do Juchnowca, bo tam wybudowali swój wymarzony dom. Wcześniej mieszkali w bloku na jednym z białostockich osiedli.

- Dom budowaliśmy od 2010 roku, więc wszystkie faktury za tzw. prąd budowlany (jest on potrzebny wynajętej firmie budowlanej do podłączenia betoniarki czy innych koniecznych urządzeń), do końca 2012 roku były doręczane na nasz adres w bloku. Płaciliśmy je regularnie - opowiada pani Iwona.

Fakturę za styczeń 2013 roku małżonkowie odebrali osobiście w punkcie PGE w Białymstoku przy ul. Świętojańskiej. Poinformowali urzędniczkę z obsługi, że czekają na nadanie numeru nowego domu i poprosili o niewysyłanie faktur pod stary, nieaktualny już adres w Białymstoku.

Rachunki za prąd płacili. Nie było żadnych zaległości

Miesiąc później, mając już zaświadczenie z gminy o nadaniu numeru porządkowego nieruchomości w Juchnowcu, Maciej Sulik poszedł do PGE zmienić taryfę prądu budowlanego na komunalny. Dom był gotowy, nie było potrzeby opłacania za prąd budowlany.

- Pani konsultantka z PGE powiedziała, że trzeba zawrzeć nową umowę z operatorem. W tej umowie zapisano nasz nowy adres, na który miały być wystawiane faktury - relacjonuje pani Iwona.

I od tej pory właśnie do Juchnowca Dolnego miały przychodzić rachunki za energię. Maciej Sulik podkreśla, że w umowie podał swój numer telefonu komórkowego, ten sam od kilkunastu lat. Dołączył także zaświadczenie z Urzędu Gminy w Juchnowcu Kościelnym o nadaniu numeru porządkowego nieruchomości.

W punkcie obsługi kazano im czekać na faktury za prąd. I faktycznie, od marca zeszłego roku, faktury prognozy zużycia prądu PGE wysyłała na juchnowiecki adres. Państwo Sulikowie systematycznie je opłacali. Jako dowód pani Iwona pokazuje rachunki. Rzeczywiście, ten z marca obejmuje okres od kwietnia do lipca 2013 roku. Według prognoz PGE zaliczki na poczet przyszłego zużycia prądu wyszły po 118, 94 zł za miesiąc. Co ważne, w rubryce saldo jest wpisana kwota zero złotych. No i najważniejsze, na rachunkach nie ma żadnej wzmianki o jakichkolwiek zaległościach w opłatach.

Państwo Sulikowie byli więc spokojni i ani pomyśleli, że mają długi. Do czasu.

To był szok. Komornik zajął pobory

Tymczasem tuż przed świętami Bożego Narodzenia rodzinny spokój został zakłócony. Na początku grudnia dostali zawiadomienie od komornika o zajęciu wynagrodzenia Macieja Sulika. Rodzinę ogarnęło przerażenie.

- Doznałam szoku, o mały włos nie dostałam zawału. To było coś okropnego - przeżywa jeszcze dziś pani Iwona.

- Nigdy nie miałem żadnych długów i zobowiązań. A tym bardziej spraw w sądzie. A tu komornik, i to na pensję mi wszedł! Od razu pomyślałem ze strachem, co mogli powiedzieć w pracy - denerwuje się pan Maciej.

Natychmiast oboje udali się do komornika. Dowiedzieli się, że chodzi o zaległą zapłatę za prąd z lutego 2013 roku. A konkretnie o kwotę 212 złotych. Komornik poinformował, że poszukiwał ich od października do grudnia.

- O dziwo, nasz adres ustalił w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. W ten sposób dowiedział się, gdzie pracuje mój mąż - dodaje pani Iwona.

Sprawą zajmował się e-sąd

Mało tego. Z dokumentów od komornika państwo Sulikowie dowiedzieli się, że w czerwcu elektroniczny sąd w Lublinie wszczął przeciwko nim postępowanie.

- Bez dochodzenia prawdy ten e-sąd uznał, że nie zapłaciliśmy faktury, więc musimy ją teraz zwrócić razem z odsetkami. I dodatkowo zapłacić za usługę komornika. Razem wyszło 688, 72 zł. W skład tej kwoty wchodziły: zlecenie poszukiwania dłużnika oraz inne koszty - wylicza Maciej Sulik.

Kłopoty rodziny jednak się nie skończyły. Pomimo zapłacenia tej sumy na początku grudnia u komornika, zakład pracy wstrzymał panu Maciejowi część wypłaty.

- Dla nas to duża suma. Na święta Bożego Narodzenia zostaliśmy bez pieniędzy - skarży się pani Iwona.

O elektronicznym sądzie nie słyszeli. Nie mogli uwierzyć, że odbyła się jakakolwiek rozprawa bez ich udziału. Nie dostali przecież żadnego zawiadomienia. Nie mieli możliwości, aby się bronić lub złożyć odwołanie.
Poza tym, jak zapewniają, nie czują się winni. Bo, jak mówią opłacali rachunki systematycznie. Mają na to dowody, przechowują starannie wszystkie dokumenty. Są pod tym względem skrupulatni.

- Przecież gdybyśmy mieli długi, PGE już dawno odcięłoby nam prąd. Poza tym w umowie widnieje nasz aktualny adres i telefon. Wystarczyło zadzwonić i poinformować, że mamy zaległy rachunek. Zapłacilibyśmy i nie byłoby zamieszania z komornikiem i e-sądem - podkreśla pan Maciej.

Jak działa e-sąd

E-sąd to instytucja, która zgodnie z intencją pomysłodawców, miała załatwiać sprawy drobne: niezapłacone rachunki za prąd, gaz czy telefon albo zaległe raty za samochód czy telewizor. Działa na takiej zasadzie: sąd wydaje nakaz zapłaty, wysyła go do dłużnika, a ten - może się od nakazu zapłaty odwołać, pisząc tak zwany sprzeciw, choćby na zwykłej kartce papieru, odręcznie.

W Polsce taki sąd (jedyny) działa w Lublinie. Rozpatruje sprawy z całego kraju. W ciągu czterech lat jego działalności wpłynęło ponad 7,5 miliona spraw, w których wydano ponad 6,5 miliona nakazów zapłaty, czyli zobowiązano dłużników, aby uregulowali swoje długi.

W pierwszej kolejności najwięcej pozwów przysyłają głównie firmy windykacyjne, zajmujące się odzyskiwaniem zobowiązań.
E-sąd i oszuści

Ale jest ciemna strona medalu. Bo jak donoszą media, elektroniczne postępowanie upominawcze wykorzystują oszuści, często zagraniczni, którzy nie mają szans na uznanie swoich roszczeń w sądzie rejonowym. Nie znają danych dłużnika, np. PESEL-u lub adresu, domagają się należności nieistniejących - po kilka razy takich samych lub przedawnionych. Ponadto e-sąd hurtowo wydaje nakaz zapłaty tylko na podstawie żądania, bo z góry zakłada, że to wierzyciel ma rację.

Ponieważ było dużo skarg na tego rodzaju postępowanie prawne, w ubiegłym roku przepisy nieco się zmieniły. W lipcu weszły w życie zapisy nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego, które mają na celu zabezpieczenie prawidłowości egzekucji komorniczych i wyeliminowanie przypadków prowadzenia takiej egzekucji wobec osoby, która nie jest dłużnikiem. Część zmian objęło również e-sąd. To oznacza, że w pozwie składanym w trybie elektronicznym, w odróżnieniu od trybu tradycyjnego, powód ma obowiązek wskazać numer PESEL pozwanego. Za zawinione wskazanie nieprawidłowych danych pozwanego sąd może ukarać grzywną powoda lub jego pełnomocnika. I to spowodowało zmniejszenie napływu pozwów do e-sądu.

Wróćmy jednak do sprawy naszych Czytelników. Wprawdzie zapłacili oni zaległy rachunek oraz opłaty za egzekucje komorniczą, to jednak napisali sprzeciw do e-sądu. Został on uwzględniony. 18 grudnia 2013 roku tenże sam e-sąd w Lublinie uchylił im nakaz zapłaty.

- To po co ten komornik, dlaczego my jemu płaciliśmy? - pyta pani Iwona.

Winna obsługa w PGE?

Sulikowie poszli po wyjaśnienia do punktu obsługi PGE. Przyznają, że byli zdenerwowani. Urzędniczka uspokajała ich. Tłumaczyła, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca.

- Usłyszeliśmy, że chociaż pracownik nie zmienił adresu w komputerze, to jednak wprowadził do systemu adnotację, na której jest wyraźnie napisane, że budowa domu została zakończona i zmieniono taryfę, a dane licznika trzeba przenieść na nowy numer ewidencyjny - podkreśla pani Iwona. Przypomina, że faktura za prąd została wystawiona w lutym, czyli w tydzień po zmianie ich adresu, a sprawa do lubelskiego e-sądu trafiła dopiero w czerwcu 2013 roku.

- Praktycznie, my przez pół roku żyliśmy w nieświadomości, że jesteśmy jakimiś dłużnikami - dodaje pani Iwona.

- To dziwne, że w tym czasie nikt w PGE nie zastanowił się, dlaczego wezwania do zapłaty wracają. Przez ten okres wpływały przecież od nas przelewy za aktualne rachunki na ten sam licznik. W dobie komputerów to wręcz niewiarygodne - oburza się pan Maciej.

Podczas wizyty w PGE państwo Sulikowie próbowali wyjaśnić problem w dziale windykacji. Tam odesłano ich do działu obsługi. Usłyszeli, że to wina pani z punktu obsługi klienta i to do niej powinni mieć pretensje.

Pani Iwona i jej mąż nie rozumieją takiego potraktowania. Mają żal do PGE.

- Zostaliśmy narażeni na dodatkowe koszty i zbędne nerwy. Nikt nie raczył nas nawet przeprosić - denerwuje się pan Maciej.

Dlatego swoich praw będą dochodzić w sądzie rejonowym w Białymstoku. Bo lubelski e-sąd przekazał tu sprawę do rozpatrzenia.

Iwona i Maciej Sulikowie zamierzają ubiegać się o odszkodowanie, zadośćuczynienie, a także zwrot poniesionych kosztów.

- My naprawdę przez ostatnie miesiące żyliśmy w wielkim stresie. Tego nie da się po prostu opisać - mówi Maciej Sulik. Wierzy, że sprawiedliwość będzie po ich stronie.

- Chociaż PGE dysponowało naszymi aktualnymi danymi adresowymi i numerem telefonu, to jednak fakturę wysłało pod niewłaściwy adres. Nikt z PGE nie zadał sobie odrobiny trudu, żeby zbadać we własnej dokumentacji, czy korespondencja jest wysyłana pod właściwe miejsce zamieszkania - ma żal pani Iwona.

PGE nie czuje się winna

PGE nie ma sobie nic do zarzucenia. Jak zapewnia Piotr Wróbel, rzecznik spółki, wszelkie formalności zostały dopełnione.

- Oczywiście, nowa umowa z państwem Sulików została zawarta na punkt odbioru w Juchnowcu Dolnym, ale w systemie bilingowym pozostał wprowadzony wcześniej do korespondencji białostocki adres - pisze w swoim wyjaśnieniu Piotr Wróbel. Jak tłumaczy dalej, konto zostało rozliczone. Na saldzie widniało zadłużenie z faktury końcowej w wysokości 212 zł.

Na nasze pytania, dlaczego PGE nie odcięło prądu państwu Sulikom oraz nie powiadomiło ich o zaległości, a sprawę skierowało do e-sądu, Piotr Wróbel, odpowiada, że takie są procedury. Rzecznik PGE wyjaśnia, że 3 grudnia 2013 roku w oddziale w Białymstoku klient został poinformowany o postępowaniu sądowym i komorniczym.

- Nie wnosił roszczeń w zakresie zadośćuczynienia - zaznacza rzecznik PGE.

- To nieprawda - ripostuje Iwona Sulik. - Gdy usłyszałam w PGE, że to wina pani z działu obsługi klienta, bo nie zmieniała adresu, to odpowiedziałam, że będziemy dochodzić swoich praw w sądzie.

Czy można się ustrzec takich zdarzeń? Jarosław Brzozowski, miejski rzecznik konsumentów w Białymstoku, nie chce rozstrzygać sprawy. Przestrzega jednak, że podobnych sytuacji jest coraz więcej. Powszechne są bowiem przypadki kierowania wniosków do sądu elektronicznego.

- Prawdopodobnie e-sąd rozpatrywał sprawę tych państwa na posiedzeniu niejawnym, wydając nakaz zapłaty - uważa Jarosław Brzozowski. Przypomina, że jeśli otrzymamy nakaz zapłaty z takiego sądu, możemy się bronić. Mamy prawo wnieść sprzeciw w terminie dwóch tygodni od doręczenia orzeczenia. W przeciwnym razie, trzeba liczyć się z tym, że nasze wynagrodzenie zajmie komornik.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny