Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pytania bez odpowiedzi

Janka Werpachowska
Archiwum
Piotrze Iwanowiczu, jaki był wasz najszczęśliwszy dzień w życiu? - O szóstej rano ktoś załomotał do drzwi. Otwieram, NKWD. I pytają: "Czy tu mieszka Mikołaj Konstantynowicz?". A ja odpowiadam: "Nie, tu mieszkam ja, Piotr Iwanowicz. Mikołaj Konstantynowicz mieszka piętro wyżej". To był właśnie najszczęśliwszy dzień w moim życiu.

To bardzo stary dowcip, z brodą do ziemi. Oddaje grozę strasznych czasów stalinowskich. Dzisiaj mieszkańcy jednego z bloków w Katowicach, podobnie jak w sowieckiej Rosji Piotr Iwanowicz, mogą uważać, że dzień, w którym brygada antyterrorystów nie wpadła do ich mieszkania, był wyjątkowo szczęśliwy.

Pamiętam, że kilka lat temu wydarzyła się podobna historia. Wtedy w wyniku tragicznej pomyłki Bogu ducha winnej osobie napompowani adrenaliną policjanci przetrącili kręgosłup.

W Katowicach ofiarami dynamicznej akcji - jak określał działania policjantów i antyterrorystów rzecznik katowickiej policji - padła para młodych ludzi, mieszkających w eleganckim apartamencie. Oni twierdzą, że łomotowi do drzwi towarzyszyły okrzyki "Otwierać!". Funkcjonariusze utrzymują, że najpierw przepisowo przedstawili się: "Tu policja, otwierać". Nikt nie dojdzie dzisiaj, jak było naprawdę, bo najazd na mieszkanie nie był nagrywany.

Żeby nie było wątpliwości: jestem za policją silną, zdecydowaną w swoich działaniach, bezwzględną w stosunku do przestępców. Jednak relacje, które oglądałam w telewizji, są moim zdaniem dowodem na to, że mamy do czynienia z policją może odważną, może bezwzględną, ale na pewno niechlujną. Dewastacja mieszkania i poważne poturbowanie dwojga niewinnych ludzi, potem wizyta (na szczęście już nie tak brzemienna w skutki) pod kolejnym błędnym adresem - to bardziej przypomina wyczyny gangu Olsena niż brygady, która ma unieszkodliwić rzekomo groźnego przestępcę. Sześć granatów hukowych, które zdemolowały pierwsze mieszkanie mogło być dla prawdziwego bandyty sygnałem, że trzeba brać nogi za pas. Dziwne, że nie uciekł.

Policjanci mówią, że wszystko odbywało się zgodnie z procedurami. Czy to oznacza, że żonę przestępcy można włóczyć za włosy po podłodze i wybijać jej zęby? Bo przecież oni myśleli, że z żoną bandyty mają do czynienia, zanim poznali tożsamość omyłkowo zaatakowanych lokatorów. Dużo pytań nasuwa się w związku z tymi wydarzeniami. Na większość pewnie nikt nie odpowie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny