Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Projekt Aconcagua by Bike Czyli Rowerem

Marta Gawina [email protected] tel. 85 748 95 13
Góry to wielka wspólna miłość Kasi i Michała.
Góry to wielka wspólna miłość Kasi i Michała.
Podróże mnie połączyły z Kasią - mówi Michał Lemański. W Afryce Północnej na najwyższym szczycie gór Atlas młodzi Podlasianie zaręczyli się. Teraz chcą zdobyć najwyższą górę obydwu Ameryk - Aconcagua. Najpierw wjechać na rowerach ile się da, a potem dojść pieszo.

Kasia Timofiejew i Michał Lemański to para trzydziestolatków pochodzących z Podlasia. Dostaliśmy od nich maila, w którym opisują swoje wielkie podróżnicze plany. Chcą zdobyć najwyższą górę Ameryki Południowej Aconcagua. Do wyprawy są praktycznie przygotowani. Ich podróżniczy projekt Aconcagua by Bike Czyli Rowerem został zgłoszony do tegorocznej edycji Memoriału im. Piotra Morawskiego. Celem memoriału jest wspieranie najbardziej innowacyjnych i kondycyjnie wymagających projektów podróżniczych. Jest jeden warunek, trzeba zebrać odpowiednią ilość głosów na stronie internetowej Memoriału. Wystarczy wpisać adres mailowy.

Amerykański szczyt korony ziemi

Aconcagua, położona w środkowych Andach, to najwyższa góra obydwu Ameryk należąca do tzw. Korony Świata. Pomimo iż nie jest górą zbyt wymagającą technicznie, jednak zaledwie 60 procent podejmujących się wejścia na nią odnosi sukces. Jedna z tras wiodących na szczyt nosi nazwę "Falso de los Polacos", to jest Podróż lodowcem Polaków, który został wytyczony w przez ekipę z naszego kraju w 1934 roku.

- Nasz projekt powstał z połączenia naszych dwóch pasji: góry plus rowery. Nie chcemy jedynie wejść na Aconcaguę. My chcemy na nią wjechać tak wysoko jak to tylko jest możliwe, czyli gdzieś do 2600 m n.p.m. Resztę będziemy musieli przejść o własnych nogach - mówi Michał.

Dokładny plan ekspedycji zakłada ponad tysięcznokilometrową podróż rowerami z Buenos Aires w kierunku Los Penitentes - wioski znajdującej się w Andach na wysokości 2740 m n.p.m., tuż u podnóża Aconcagua. Stamtąd dwójka Podlasian podejmie próbę wejścia słynnym Lodowcem Polaków na szczyt góry.

Ekspedycja musi się udać, bo młodzi podróżnicy wiedzą, czym są górskie wędrówki.
W ubiegłym roku spakowali plecaki i ruszyli do Maroka. Byli po raz pierwszy razem w dłuższej podróży. Chcieli się sprawdzić w bardziej wymagających warunkach. Głównym ich celem było wejście na Jbel Toubkal w górach Atlasu. Udało się! Zdobycie najwyższej góry Afryki Północnej liczącej 4167 metrów nad poziomem morza uczcili wyjątkowo. Zaręczyli się.

- Wtedy także podjęliśmy decyzję iż następna podróż musi być jeszcze większym wyzwaniem - zdradza Kasia.

Z Podlasia do Irlandii

Obydwoje urodzili się na Podlasiu. Ona wychowała się w Doktorcach, niedaleko Łap, on w Kolnie. Obydwoje studiowali w Białymstoku, Michał socjologię na Uniwersytecie, Kasia zdobyła dyplom dziennikarski w filii Wyższej Szkoły Dziennikarskiej im. Melchiora Wańkowicza. Los sprawił, że poznali się i pokochali dopiero w Irlandii.

- Jesteśmy ze sobą ponad sześć lat. Choć oboje żyliśmy i studiowaliśmy w Białymstoku, poznaliśmy się dopiero w Cork. To miasteczko położone na południu Zielonej Wyspy. Można rzec, że byliśmy sobie po prostu przeznaczeni - podkreślają obydwoje.

W Irlandii mieszkają od ośmiu lat Tutaj znaleźli swoje miejsce na ziemi, choć takich planów nie było. - Z Polski wyjechałam w grudniu 2004 roku, z myślą o tym, aby znaleźć pracę, podszkolić angielski i wrócić po kilku miesiącach do kraju. Irlandia, a zwłaszcza Irlandczycy okazali się tak gościnni, iż kilka miesięcy przerodziło się w ponad osiem lat - wspomina Kasia. W Dublinie na tamtejszym uniwersytecie rozpoczęła kolejne studia: italianistykę i historię. W tej chwili pracuje w organizacji charytatywnej Volunteer Ireland.
Michał też rozpoczął kolejne studia. W tym roku kończy naukę na kierunku biznes. - Zielona Wyspa nigdy nie była obiektem mojego zainteresowania, celem podróży, a już na pewno nie miejscem, gdzie miałbym układać sobie życie. Nie zawsze jednak mamy wpływ na swój los - przyznaje Michał. Pewnego dnia po prostu zadzwonił do niego kolega i zaprosił do siebie - do Cork. I tak to się zaczęło.

- Czy żałuję? Nie! To tutaj poznałem Kasię, tutaj też pogłębiłem swoją pasję do gór i podróżowania - dodaje Michał.
Cały świat przed nami

I on i jego dziewczyna zgodnie twierdzą, że podróżowanie mają w genach.

- Z opowieści rodziców wiem, że już w wieku pięciu lat podejmowałem samotne wędrówki po okolicach mojego rodzinnego miasteczka Kolna - wspomina Michał. - Największą inspiracją jednak była dla mnie pewna podróżniczka - pisarka, której imienia niestety nie pamiętam. Miałem gdzieś osiem lat, kiedy odwiedziła ona naszą podstawówkę. Pamiętam doskonale jej słowa: "Wasi dziadkowie z wielu powodów mieli małe szanse na to aby podróżować; wasi rodzice, ze względów politycznych nie mogli opuścić kraju; przed wami natomiast jest cały świat. Nie zmarnujcie tej szansy.

Te słowa Michał wziął sobie mocno do serca. W 2007 roku wraz z przyjacielem przemierzył busem, stopem i samolotem większą część Azji Południowo-Wschodniej: Indonezję, Singapur, Tajlandię, Laos, Wietnam, Chiny. Był też w wielu krajach europejskich.

Imponującą listę podróżniczą ma również Kasia Timofiejew. - Moja pasja do podróżowania to coś, co odziedziczyłam w genach po moim dziadku, który był z pochodzenia Rosjaninem. Podczas wojny trafił on do Polski, gdzie musiał się latami ukrywać i ostatecznie w Polsce pozostał - opowiada. - Zdecydowanie przejęłam po nim otwartość na inne kultury, miejsca i ludzi. Mieszkając w Polsce, ciągnęło mnie zazwyczaj na południe - w stronę gór. Jednakże to dopiero wyjazd do Irlandii sprawił, że obudziła się we mnie uśpiona dusza globtrotera - zapewnia.

Do tej pory udało jej się odwiedzić Włochy, Francję, Niemcy, Hiszpanię, Danię, Portugalię czy Wielką Brytanię. A trzy lata temu była na Bliskim Wschodzie: przez Izrael dotarła do Zachodniego Brzegu Jordanu i Jordanii.

Góry znów zagościły w życiu Kasia, gdy poznała Michała. - Przypomniał mi, jak bardzo lubię wspinać się na szczyty. Jemu również zawdzięczam profesjonalne podejście do górskich wędrówek i zakup pierwszych porządnych butów, nieprzemakalnych spodni i kurtki, czyli rzeczy, które są konieczne do takich wypraw. Bo wcześniej biegałam po górach w adidasach i dżinsach - śmieje się Kasia.

- Góry to świątynia, gdzie dusza i ciało są jednym. To jedyne miejsce, w którym tak naprawdę człowiek może doświadczyć i usłyszeć siebie - opisuje poetycko Michał. - Będąc tam wysoko, czuję się tak jakbym był częścią tych skał, jakbym do nich przynależał. W górach tak naprawdę wszelkie problemy codzienności przestają istnieć - jesteś tylko ty i wiatr.

Inspiracją był program Pieprz i wanilia

Skąd pomysł na Aconcaguę?

- Dwa słowa: Pieprz i wanilia, czyli popularny telewizyjny program podróżniczy emitowany przez TVP, a realizowany i prowadzony przez Tony'ego Halika i Elżbietę Dzikowską. Była to jedna z najważniejszych inspiracji telewizyjnych naszej młodości - odpowiada Michał i dodaje: Ameryka Łacińska od dawna nie daje nam spokoju. To kraina o niebywałym kolorycie, zarówno kulturowym jak też krajobrazowym. To również niesamowici ludzie, jakich mieliśmy okazję poznać do tej pory - bardzo otwarci, ciepli i pozytywni. Należałoby jeszcze wspomnieć, iż uwielbiamy delektować się smakiem argentyńskiego Malbeca
Kasia i Michał przygotowują się na wszelkie możliwe okoliczności, jakie mogą ich spotkać w tej wyprawie. Całkiem niedawno rozpoczęli kurs tanga, bo kto wie, czy nie będą mieli też okazję potańczyć.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny