Prezes Chłodni Białystok: Są redukcje, ale rozmawiamy o tym z załogą

Wyniki finansowe Chłodni Białystok z ostatnich lat pokazują, że firma ma się
źle. Co pan robi, żeby to zmienić?

- Za 2009 rok spółka zanotowała stratę 367 tysięcy złotych. Rok 2010 był już lepszy, bo wynik końcowy to jest zysk na poziomie 802 tysięcy. Ta poprawa to efekt sprzedaży części majątku firmy, czyli lokali użytkowych przy ulicy Baranowickiej 113 oraz znaczny wzrost sprzedaży naszych produktów.

Co do obecnej sytuacji, funkcję prezesa objąłem 6 czerwca tego roku. Wcześniej pracowałem jako dyrektor do spraw sprzedaży. Ocena przedsiębiorstwa z mojej strony była więc realna dzięki temu, że pracowałem już w nim przez dwa lata. Musiałem podjąć szybkie i dynamiczne działania, ponieważ każdy poprzedni miesiąc tego roku przynosił straty, a żaden właściciel nie może sobie pozwolić na to, by nie było zwrotu kapitału. Odpowiedzialność zarządu jest więc taka, że firma nie może przynosić strat.

Obecnie Chłodnia Białystok przechodzi restrukturyzację. Rzecz podstawowa: w chwili, gdy objąłem funkcję prezesa, zatrudnienie wynosiło 165 osób. Było ono zbyt wysokie, nieadekwatne do potrzeb firmy. Trzeba było przejrzeć całą działalność przedsiębiorstwa, każdą komórkę. Restrukturyzacja zatrudnienia po pierwsze dotyczyła tych działów, w których od razu można było podjąć decyzję, że jest przerost kadry.

Czyli były zwolnienia.

- Najpierw rozwiązaliśmy umowy z pracownikami, którzy mieli podpisane umowy na czas określony, co jest zrozumiałe. Następnie zaś z osobami, które nabywały albo nabędą w najbliższym czasie prawa emerytalne. Kolejna kwestia to wewnętrzne struktury firmy, czyli łączenie działów bądź przesuwanie ludzi z działów, które są zbyt kosztowne, do  nnych. Aby jak najlepiej wykorzystać zasoby ludzkie.

Najbardziej bolącą rzeczą dla wszystkich była odpowiedź na pytanie, czy opłacalne finansowo jest utrzymywanie chłodni przy ulicy Baranowickiej (drugi zakład Chłodni Białystok znajduje się przy ulicy Poziomej - red.). Jest to chłodnia przestarzała, więc w uzgodnieniu z radą nadzorczą zdecydowaliśmy, że zostanie ona zamknięta po zakończeniu sezonu skupowo-przerobowego, czyli pod koniec października. Taka decyzja musiała być podjęta, gdyż ten zakład jest zbyt kosztowny w utrzymaniu. Przyniesie ona kilkadziesiąt tysięcy złotych oszczędności dla firmy w skali miesiąca. Ponadto nie zagraża to w żaden sposób zmniejszeniu możliwości pozyskiwania przychodów. Zamknięcie chłodni przy Baranowickiej, a następnie sprzedaż tych

terenów pozwoli spółce dokończyć modernizację zakładu przy ulicy Poziomej.

Tutaj zostanie też przeniesiona cała działalność.

Po redukcji załogi ilu zostało pracowników?

- Obecnie w Chłodni Białystok pracuje około 130 osób.

Słyszałem, że w firmie ludzi zwalnia się po cichu, a z załogą w ogóle się na
ten temat nie rozmawia. To prawda?

- Spotykam się z pracownikami systematycznie. Odbyły się spotkania z osobami zatrudnionymi zarówno w jednej, jak i w drugiej chłodni. Zawsze informuję załogę o planach zwolnień i wyjaśniam, jakie są powody. Wychodzę z założenia, że nie można niczego załatwiać w zaciszu gabinetu. Ostatnie spotkania odbywałem z całą załogą i powiedziałem wprost, jakie są zamierzenia. Tak więc plotki, że ludzi zwalnia się po cichu, nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Dementuję je. Pracownikom jest przekazywana rzetelna informacja.

Oczywiście zdaję sobie z tego sprawę, że ci, którzy będą musieli odejść, są niezadowoleni. Natomiast ci, którzy zostają, wiedzą, że z tym się wiąże wytężona i ciężka praca, bo czasu na naprawę firmy mamy niewiele, a przed nami jeszcze dużo do zrobienia.

Czy do czasu zamknięcia chłodni przy Baranowickiej będą kolejne zwolnienia? Ile osób straci pracę z końcem października?

- Teraz jest sezon skupowo-przerobowy. Dlatego na razie rozmawiam z kierownikami różnych działów. To nie jest tak, że zamknięcie tamtego zakładu spowoduje automatycznie zwolnienia, bo to byłoby totalną bzdurą. Zatrudnienie jest dopasowywane do aktualnych potrzeb, sezonowości. Z dnia na dzień nie można powiedzieć: zwalniamy kilkadziesiąt osób. Cały czas trwa przegląd kadr, ludzie odchodzą też na emerytury.

Nie ma więc teraz określonej liczby osób, które już w listopadzie nie będą
pracowały w Chłodni Białystok?

- Nie można już teraz mówić o cyfrach, bo jak wspomniałem, ciągle przyglądamy się zapotrzebowaniom firmy.

Ale część osób zostanie jednak zwolniona?

- Redukcje będą. Moim zadaniem jest, aby firma zaczęła przynosić zyski. Niektórzy już teraz dostali wypowiedzenia. Związek zawodowy jest informowany, że w najbliższym czasie przewidywane są zwolnienia konkretnych osób. I ten związek proszę o opinię. Jeżeli ktoś mówi, że zwalniamy po cichu, to nie mówi prawdy. Restrukturyzacja przedsiębiorstwa nie polega tylko na zwalnianiu ludzi. Obecnie odnawiamy także park maszynowy. Kupiliśmy na przykład nową pierożkarkę i naważarkę z wykrywaczem metali. Inwestujemy w nowe technologie.

Rozumiem, że firmie nie grozi bankructwo?

- O żadnej upadłości dzisiaj nie ma mowy, ponieważ wychodzimy na prostą,

pozyskujemy nowych kontrahentów i zwiększamy sprzedaż. Ponadto wprowadzamy

na rynek nowe produkty: na przykład kołduny litewskie, pierogi ruskie.