Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawo jazdy to nie taka prosta sprawa

Zbigniew Marecki, [email protected] / Głos Koszaliński
Fot. Łukasz Capar
Jeśli podchodzisz do egzaminu już nasty raz nie przejmuj się. Są tacy którzy zdają nawet kilkaset razy i w końcu im się udaje.

Światowym symbolem tej determinacji została niedawno 68-letnia Koreanka, która przed tygodniem oblała test na prawo jazdy już po raz 771! Mimo to cały czas próbuje uzyskać wymarzony dokument. Uparta babcia podchodzi do egzaminu niemal każdego roboczego dnia od czterech lat.

Zwykle zdobywa od 30 do 50 punktów na 100 możliwych. Aby zdać, musi ich zgromadzić co najmniej 60. Kobieta zajmuje się handlem obwoźnym. Samochód bardzo by jej pomógł w prowadzeniu biznesu. Dotychczas na egzaminy na prawo jazdy wydała prawie 5 milionów wonów, czyli ok. 12,5 tys. zł.

Kto zabrał pachołki?

Według instruktorów jazdy i egzaminatorów kobiety są pilniejsze od mężczyzn i lepiej sobie radzą z częścią teoretyczną. Jednak z częścią praktyczną, czyli jazdą, jest już gorzej. Gubią je nerwy.

- Jedna z moich uczennic po oblanym egzaminie przyjechała do mnie, aby się wypłakać i wyżalić - opowiada Zbigniew Mościbrodzki, długoletni instruktor nauki jazdy w Słupsku.

- Łkając opowiadała, że w czasie egzaminu na placu manewrowym nie było pachołków, przy pomocy których zawsze wyznacza się najważniejsze punkty orientacyjne. Nie mogłem w to uwierzyć, więc pojechaliśmy zobaczyć, jak wygląda plac. Pachołki stały na swoim miejscu. "Naprawdę ich nie widziałam" - zaklinała się. Ja jej wierzę, bo tak się zdenerwowała, że nie zauważała nic wokół siebie.

Zdałem? A to niespodzianka!

Nerwy udzielają się także mężczyznom. Tomasz Kawałko, właściciel Szkoły Jazdy "Tomcio" w Słupsku, doskonale pamięta, jak ojciec pewnego chłopaka, którego uczył, prosił go telefonicznie, aby po oblanym egzaminie wyłożył za jego syna pieniądze i zapłacił za kolejną próbę.

- Dopiero przy kasie okazało się, że chłopaka nie ma na liście oblanych, bo zdał egzamin. Był tak zdenerwowany, że tego nie zauważył - wspomina Kawałko.

Młodzi mają taniej

Instruktorzy zgadzają się z generalnym przekonaniem, że potrzebujemy tyle godzin nauki jazdy, ile mamy lat.

- To jest tak jak z komputerami. Młodzież ma je już niejako we krwi, a starsi muszą pomyśleć, aby wszystko opanować - tłumaczy Mościbrodzki.

- Im kursant starszy, tym ma więcej problemów z koordynacją obsługi samochodu, kontrolowaniem ruchu na drodze i jednoczesnym planowaniem drogi. Jednak wszystko jest możliwe. Uczyłem kilku 70-latków, którzy doskonale sobie radzili, choć rzeczywiście musieli wykupić nieco więcej lekcji.

Wszystko dla męża

- Wiele zależy też od determinacji. Miałem uczennicę, która postanowiła zrobić prawo jazdy na ciężarówkę z przyczepą, aby mogła jeździć z mężem po świecie jako drugi zawodowy kierowca. To jest bardzo drobna, ale zdecydowana pani. Egzamin zdała za drugim razem. Jej mąż opowiadał mi, że już po czterech miesiącach mógł się spokojnie zdrzemnąć, gdy wyruszali w długie trasy - relacjonuje Tomasz Kawałko.

Mocno zestresowane bywają natomiast panie, które przychodzą na kurs, bo tak chcą ich mężowie. Zwykle chodzi im o to, aby mieli pod ręką dodatkowego kierowcę, który odwiezie ich do domu, gdy na imprezie wypiją sobie parę kieliszków.

- Rzecz w tym, że ci mężczyźni często jednocześnie budują w w swoich żonach przekonanie, że i tak będą złymi kierowcami. W rezultacie kobiety strasznie miotają się psychicznie i są takimi niedzielnymi kierowcami. Bardzo nerwowo zachowują się na drodze - ocenia jeden z koszalińskich instruktorów.

Albo przeciwko mężowi

Silną motywacją jest natomiast były mąż. To znaczy sytuacja, gdy pani musi radzić sobie z trudami codziennego życia bez pana. A samochód jest potrzebny na zakupy i do odwożenia dzieci do szkół.

- W takich sytuacjach chęć uzyskania prawka jest tak silna, że postępy bywają błyskawiczne - przyznaje Mościbrodzki.

Motywacja zawsze jest ważna. Także u młodych ludzi, którym rodzice fundują kurs z okazji osiemnastki.

- Jeśli przychodzą na kurs, bo rodzice tak sobie życzą, a sami nie mają wewnętrznej motywacji, to idzie im słabo. Inaczej, gdy bardzo chcą. Ja najbardziej lubię uczyć kursantów, którzy do momentu kursu nie mieli w ogóle kontaktu z samochodem. Bardzo ciężko natomiast oducza się złych przyzwyczajeń, które na przykład wyrabiają sobie na traktorach rodziców chłopcy ze wsi - uważa Mościbrodzki.

Siedzę, a auto nie jedzie

Są też przypadki niewyuczalne. - Raz się poddałem, gdy po 10 lekcjach kursant ciągle powtarzał te same błędy. Wtedy powiedziałem mu, żeby sobie poszukał innego instruktora, bo ja nie potrafię do niego dotrzeć, a nie chciałem od niego brać pieniędzy, mając świadomość, że i tak nie zda - zdradza Mościbrodzki.
Ale generalnie się nie poddaje, bo często uczeń nagle zaskakuje.

- Miałem przypadek totalnej blondynki. Gdy po trzeciej lekcji przyszła na następną jazdę, spokojnie zdjęła płaszcz, usiadła na tylnym siedzeniu i czekała. Ja też czekałem, ale w końcu zapytałem, czy z tego miejsca da się prowadzić samochód. Zrozumiała, że ma usiąść w fotelu kierowcy. Potem tak się przejęła, że zaczęła robić błyskawiczne postępy. Zdała bez problemu - opowiada Mościbrodzki.

Tu było lusterko

Od kilku lat część manewrów, które kiedyś zdawało się w ośrodku przed wyjazdem na ulicę, zdaje się i ćwiczy w mieście. To podnosi poziom stresu. Część kursantów boi się, że na przykład w czasie parkowania w kopercie uszkodzą stojące obok auta. No i nieprzewidywalna jest reakcja innych kierowców.

- Nagminnie zdarza się zajeżdżanie drogi, bo kierowcy nie mogą nerwowo wytrzymać i gdy kursant ma kłopot z ruszeniem, brutalnie wjeżdżają przed niego. Naprawdę musimy mieć bardzo dobre hamulce i bez przerwy koncentrować się na tym, co się dzieje na drodze - mówi jeden ze słupskich instruktorów.

Mimo to zdarzają się stłuczki, a poobrywane lusterka w ciężarówkach, zwłaszcza prawostronne, to rzecz normalna.

- Zanim kursant oswoi się z gabarytami samochodu ciężarowego, musi minąć trochę czasu. Tak samo sporo ćwiczeń wymaga, aby nauczył się odpowiednio zatrzymać na łuku drogi, gdy jedzie 16-metrowym pojazdem - wyjaśnia Tomasz Kawałko.

Źródło:
Jak zdobyć prawo jazdy? To nie taka prosta sprawa - www.gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny