Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Gałczyk w "You Can Dance - Po Prostu Tańcz"

Jerzy Szerszunowicz
Piotr Gałczyk z mamą, Agatą Szymborską, w studiu "You Can Dance - Po Prostu Tańcz”.
Piotr Gałczyk z mamą, Agatą Szymborską, w studiu "You Can Dance - Po Prostu Tańcz”.
Udziałw programie to była świetna reklama. Dla mnie to nie był koniec, lecz początek drogi, start do sukcesu, który zamierzam osiągnąć - mówi Piotr Gałczyk

Piotr Gałczyk

Piotr Gałczyk

Urodził się w 1988 roku na Śląsku, w Jastrzębiu Zdroju. W Białymstoku mieszka od ośmiu lat.
- Rodzeństwo: starszy brat, informatyk.
- Zwierzęta domowe: pies rasy basset hound.
- Inne zainteresowania poza tańcem: muzyka, moda, komputery.
- Ulubione jedzenie: prawie wszystkożerny.
- Ostatnio przeczytałem: kilkadziesiąt stron e-maili - nadzwyczaj ciekawa lektura.
- Ulubiony film: "Matrix" - za pomysł.
- Idole: życiowi - rodzice; taneczni - bardzo wielu.

Kurier Poranny: - Żałujesz, że nie ma Cię już w programie "You Can Dance"? Coś się skończyło, przepadła szansa na sukces?

Piotr Gałczyk: Przeciwnie - dostałem darmową promocję. Dla mnie to nie był koniec, lecz początek drogi, start do sukcesu, który zamierzam osiągnąć.

A co konkretnie chcesz osiągnąć?
- Szczerze? Nie wiem. Mam nadzieję, że kiedy to się stanie, będę wiedział. Uwielbiam tańczyć, więc będę tańczył, skoncentruję się na rozwoju.

Naprawdę nie żałujesz, że straciłeś szansę tańczenia na Broadway'u, zarobienia stu tysięcy złotych?
- Oczywiście, każdy chciałby zatańczyć na Broadway'u. Ale to musi przyjść w odpowiednim momencie. Co by się stało, gdyby 19-latek, a ja mam tyle lat, dostał sto tysięcy i pojechał na Broadway? Świetne wakacje, ale mogłyby się nieciekawie skończyć. Na taki sukces trzeba zapracować, dojrzeć do niego. To wszystko za szybko i za łatwo by przyszło. Przecież tańczę dopiero dwa i pół roku, i nagle taki sukces. To jak wygrana na loterii - może człowiekowi przewrócić życie do góry nogami.

Wystraszyłeś się?
- Nie. Ale wiem, na co mnie stać. Wiem, czego chcę. Chcę osiągnąć sukces, ale na moich warunkach, chcę na niego zapracować. Nie potrzebuję "gotowca" - jeżeli coś osiągnę, to chcę to zawdzięczać sobie, a nie fartowi. Jeżeli zarobię pieniądze i wyjadę za granicę, żeby tam się uczyć, wtedy to będzie dla mnie prawdziwy sukces. Czuję, że to będzie lepsze.

Z dnia na dzień stałeś się rozpoznawalny, w pewnych środowiskach sławny. Nie zasmakowałeś w byciu "znaną osobą"?
- Jestem tym samym kolesiem, którym byłem przed programem. Nie interesuje mnie sława Jana Kowalskiego, który raz wystąpił w telewizyjnym show i potem do końca życia będzie się przedstawiał jako Jan Kowalski, bohater jednego programu. Udział w "You Can Dance" to był świetny, darmowy lans. I tyle.

Promocja okazała się skuteczna, zamieniła się w propozycje pracy?
- Oczywiście. Ludzie, którzy wcześniej nie mogli mnie zatrudnić, bo byłem anonimowym tancerzem, Piotrem Gałczykiem z Białegostoku, teraz mogą sobie na to pozwolić, bo poznali mnie, moje umiejętności i to, co sobą reprezentuję. Tak to działa. Zgłoszeń jest mnóstwo.

Wrócisz do Białegostoku, będziesz dalej prowadził zajęcia w Studiu Tańca Fair Play?
- Tak. Fair Play przeżywa oblężenie. Pokazaliśmy się w telewizji, Roofi, Rafał Kamiński, ciągle jest w "You Can Dance", to działa. Moglibyśmy podnieść ceny, przyjmować więcej ludzi. Nie robimy tego. Nic na siłę. Zależy nam na jakości.

Ile teraz kosztujesz?
- (śmiech) Warunki zawsze są do obgadania. Zresztą, nie sprawdzam tylko kwoty na ofercie - ważniejsze jest to, co się robi, a nie za ile. Wybieram takie oferty, które pozwalają mi nie tylko zarabiać, ale też rozwijać własne umiejętności.

Jaka propozycja najbardziej by Cię interesowała?
- Rola w filmie. Zawsze chciałem być aktorem.

Dlaczego zacząłeś tańczyć?
- Wcześniej grałem w piłkę, interesował mnie tenis, lekka atletyka. Przypadkowo poszedłem na turniej tańca do gimnazjum nr 18. Zobaczyłem występ zespołu tanecznego Skat Karoliny Garbacik. Zapadło mi to w pamięć. Trafiłem do nich na trening i zostałem. Potem tańczyłem w Kolorze, też prowadzonym przez Karolinę. Trwało to półtora roku. W październiku 2006 roku zapisałem się na zajęcia do Studia Tańca Fair Play. Zacząłem tańczyć u ludzi z Fair Play Crew...

...do której teraz należysz.
- Jakoś tak wszystko dobrze poszło, że najpierw dostałem do prowadzenia grupę początkującą, a w tym roku zostałem przyjęty do elitarnej grupy Fair Play. To dla mnie ogromne wyróżnienie: ostatnio ktoś nowy dołączył do ekipy osiem lat temu. To wiele dla mnie znaczy.

Ile godzin dziennie musisz ćwiczyć, żeby utrzymać się w formie?
- Około pięciu. W okresie pracy przy "You Can Dance" ćwiczyłem po siedem, osiem godzin dziennie.

Masz jakąś specjalną dietę?
- Jestem na diecie fast-foodowej i na słodyczowej (śmiech). Przy takiej ilości ruchu nie potrzebuję specjalnej diety.

Jak długo wytrwasz w takim reżimie, jak długo będziesz tańczył?
- Są tancerze, którzy do czterdziestego roku życia utrzymują świetną kondycję.

Ale wystarczy jedna poważna kontuzja i jest po karierze?
- Tego nie da się wykluczyć. Ale jeżeli coś robi się z pasją i miłością, to zawsze znajdzie się rozwiązanie. Wojtek Blaszko z Fair Play Crew tańczył breakdance z nogą w gipsie. Nie zrezygnował. Zajarał się lockingiem - stylem, który mógł tańczyć na siedząco. Wierzę, że wytrwam. Taniec jest dla mnie najważniejszy, wiążę z nim swoją przyszłość. Wierzę w siebie - bez tego niczego się nie osiągnie.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny