Dramatyczny telefon od turystów z Gdańska wypoczywających w Pysznie w gm. Studzienice nasza redakcja otrzymała wczoraj.
- U jednego z gospodarzy zobaczyliśmy psa. Był na krótkim łańcuchu. Miał problem z poruszaniem się - relacjonował pan Krzysztof. - Widać było wyraźnie, że był poraniony i wygłodzony. Zaczepiłem nawet właściciela, pytałem co stało się temu zwierzęciu. Zaproponowałem nawet drobną kwotę, by poszedł do weterynarza. Niestety, odmówił. Żal było patrzeć na cierpienie psa.
O sprawie poinformowaliśmy Andrzeja Borzyszkowskiego, komendanta powiatowego policji w Bytowie. Na miejsce natychmiast wysłano patrol.
- Pies był w bardzo kiepskim stanie - mówi Jarosław Juchniewicz, rzecznik prasowego bytowskiej policji. - Był wychudzony, w niektórych miejscach brakowało mu sierści.
Właściciel czworonoga w rozmowie z funkcjonariuszami stwierdził, że pies jest chory, nie był jednak w stanie wyjaśnić, dlaczego nie poszedł z nim do weterynarza.
- Zabraliśmy psa - mówi Marcin Chac, kierownik Wydziału Spraw Rolnych i Ochrony środowiska w Urzędzie Miejskim w Bytowie. - Smród był okropny, zwierzę było poranione, w każdej z ran widać było jakieś robaki. Mimo szybkiej pomocy weterynarza pies zdechł.
Chac był przerażony całym zajściem i prosi ludzi o szybką interwencję, gdy widzą zaniedbywane zwierzęta.
- Czasem liczy się każda chwila - mówi. - Być może gdyby ktoś zareagował wcześniej, pies by żył.
Policja prowadzi w tej sprawie postępowanie. Mężczyzna prawdopodobnie odpowie za znęcanie się nad zwierzętami. Grożą mu dwa lata więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?