Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Blomberg: Nie można wejść mi na głowę

Joanna Dąbrowska
trener siatkarzy Pronaru Parkietu Hajnówka
trener siatkarzy Pronaru Parkietu Hajnówka
To nie warunki fizyczne czy umiejętności, ale przede wszystkim, charakter decyduje o wartości siatkarza.

Skąd się wzięło Pana zainteresowanie siatkówką?

Paweł Blomberg, trener siatkarzy Pronaru Parkietu Hajnówka: Jak to w życiu, zdecydował przypadek. W ósmej klasie szkoły podstawowej okazało się, że w drużynie siatkówki, w której grałem, byłem przyzwoitym zawodnikiem. Zdobyliśmy wtedy mistrzostwo Radomia. W liceum dość szybko się ukierunkowałem, bo w drugiej klasie byłem już w stu procentach pewny, że będę studiował na AWF i zostanę trenerem.

Jak wyglądały początki Pana trenerskiej kariery?

- W 1981 roku ukończyłem studia AWF w Warszawie i wróciłem do rodzinnego Radomia. Była tam drugoligowa drużyna, a kolega, który ją trenował został szkoleniowcem drużyny żeńskiej. Wówczas zaproponowano mi, abym to ja poprowadził ten zespół. Była to moja pierwsza praca, w której spędziłem aż siedem lat. Już w trzecim roku wywalczyliśmy awans to najwyższej ligi rozgrywek.

Drużyny, które dotychczas Pan trenował?

- Pierwszym zespołem, była właśnie ekipa Czarnych Radom, następnie KS Wifama Łódź i pierwsza (wówczas najwyższa) liga. Później EKS Skra Bełchatów, w której pracowałem 6 lat i też awans do najwyższej klasy rozgrywek. Po Skrze przeniosłem się do Delecty Bydgoszcz, a potem przez rok byłem głównym trenerem w SMS Łódź. Po roku przerwy trafiłam do Hajnówki, gdzie jestem już czwarty rok.

W minionym sezonie tworzył Pan zespół Pronaru Parkietu niemal od podstaw. Choć w składzie pojawili się głównie młodzi gracze, którzy wcześniej nie grali na wyższym poziomie, mogliście walczyć nawet o 4. miejsce w tabeli.

- Stworzenie zespołu było naprawdę bardzo trudne i to z wielu względów. Po spadku z pierwszej ligi odeszło aż dziesięciu zawodników i trzeba było budować wszystko od nowa. Udało nam się to na tyle, by zrealizować cele, które postawił przed nami zarząd klubu, czyli bezpieczne utrzymać się w drugiej lidze. Mogliśmy być w pierwszej czwórce, ale mogliśmy też spaść niżej i grać w barażach. Pierwszą rundę mieliśmy zdecydowanie udaną, ale (jak to w sporcie bywa) przytrafiły nam się kontuzje i inne niespodziewane osłabienia, które przyczyniły się do tego, że w drugiej rundzie byliśmy słabsi.

Jak ocenia Pan współpracę z młodymi zawodnikami?

- Mówiłem to na początku sezonu i powtórzę teraz: miło było patrzeć jak wszyscy chłopcy pracują i wkładają w to, co robią wiele zaangażowania. Czasem przyjemniej się patrzy na takich zawodników, niż na starych wyjadaczy, którzy chcą jak najmniejszym nakładem sił przebrnąć przez treningi i mało się zmęczyć. Natomiast ci chłopcy, rzeczywiście chcieli się zaprezentować i wypromować. Starali się pokazać z jak najlepszej strony i rzeczywiście niektórym się to udało. Podejrzewam, że za rok, dwa znów będą obawy, że jakiś bogatszy klub zechce nam któregoś z chłopaków podkupić.

Cechy, które powinien posiadać dobry siatkarz?

- Od wielu lat na szkoleniach zwraca się uwagę na tzw. model mistrza. Ja uważam, że to nie warunki fizyczne czy umiejętności, ale przede wszystkim, charakter decyduje o wartości siatkarza. Jako trener miałem bardzo dużo zawodników, którzy mieli rewelacyjne warunki fizyczne i marnowali to. Dlatego uważam, że to nie sport wyrabia charakter, a jest wręcz odwrotnie. Kto nie ma charakteru, ten nie ma czego szukać w sporcie.

Pana przepis na zwycięstwa?

- Podstawową zasadą sukcesu jest zespół odpowiednio dobranych ludzi, którzy chcą pracować. Trzeba też trzeba dobrze zorganizować całą pracę. Tak, by zawodnicy wiedzieli, że to wszystko, co robią ma sens. Nie mam jednak ogólnego przepisu na sukces. Raz się uda, a innym razem, mając wspaniałą drużynę, jakiś element nie wypali i nie ma zamierzonego sukcesu.

Mecz, który, jako trener, wspomina Pan ze szczególnym sentymentem?

- Na pewno pierwszym takim był mecz z Zieloną Górą, który wygraliśmy i wywalczyliśmy z Pronarem awans do pierwszej ligi. Natomiast drugim meczem, który zapamiętałem w szczególny sposób było spotkanie przeciwko GTPS Gorzów Wielkopolski, które graliśmy bodaj trzy godziny. Jeżeli dobrze pamiętam, wygraliśmy w tie-breaku 32:30. Pamiętam go nie tylko dlatego, że był bardzo długi i widowiskowy, ale przede wszystkim, stał na bardzo wysokim poziomie. Być może jest to nawet najlepszy mecz, jaki udało nam się w Hajnówce rozegrać.
Pana życiowy autorytet?

- Skoro jesteśmy przy siatkówce, wymieniłbym tutaj z pewnością Huberta Jerzego Wagnera, który jest trenerem-legendą. Znałem go bardzo dobrze. Był człowiekiem, który miał w sobie coś takiego, że wystarczyło porozmawiać z nim piętnaście minut, a było się naładowanym niesamowitą, pozytywną energią do pracy. Można było wtedy spojrzeć nieco odmiennym wzrokiem na pracę, na siatkówkę. Zazwyczaj chwila rozmowy z nim dawała więcej niż dziesięć jakichkolwiek kursów. Szkoda tylko, że nie ma go już nami.

Czy trenera, który pracuje tyle co Pan porażki bolą tak samo jak na początku?

- Obojętnie jaki to mecz, czy prowadzę pierwszą ligę, drugą, kadetów czy juniorów, porażka zawsze boli. Był moment, gdy pracowałem z dziećmi ze szkoły podstawowej i zapewniam, że nie ma nic gorszego niż przegrana. Gdy przegrywamy ligowe spotkanie, dochodzę do siebie aż do środy. W niedzielę, poniedziałek i wtorek człowiek jest tak rozbity psychicznie, że ciężko jest się pozbierać. Towarzyszy temu okropny ból, który nie mija nawet z wiekiem. Jeśli przestanę przeżywać porażki i będzie mi wszystko jedno, odejdę na emeryturę.

Jak zmobilizować zawodników do dobrej gry?

- Jeśli ktoś decyduje się być profesjonalnym siatkarzem i trzeba go dodatkowo mobilizować do walki, to dziej się coś niedobrego. Gdy siatkarz jest przygotowany do sezonu, to powinien czuć się pewnie i dać z siebie wszystko. Jeśli ktoś się boi, jest niepewny swoich umiejętności, to nic mu nie pomoże. Przed każdym, meczem są odprawy techniczne czy taktyczne. Również przed samym wyjściem z szatani rozmawiam z zawodnikami, staram się ich pobudzić do gry. Bardzo ważna jest indywidualizacja zawodników. Niektórych wystarczy pochwalić i jest dobrze, a innych trzeba, za przeproszeniem, kopnąć w tyłek. Nigdy nie można wrzucić wszystkich do jednego worka.

Jakim jest Pan trenerem?

- Oczywiście dobrym (śmiech). Prawda jest jednak taka, że demokracja w sporcie nie ma racji bytu. Drużyna musi być ustawiona, wiedzieć czego od niej wymagam. Jeśli ktoś się wyłamie, musi pamiętać, że zostanie ukarany. Jeśli wszystko wykona dobrze, zasłuży na pochwałę. Nie jestem trenerem autokratycznym, zawsze można rozmawiać ze mną na każdy temat. Staram się wysłuchać, zrozumieć i pomóc w miarę swoich możliwości. Jestem trenerem, któremu nie można wejść na głowę, ale też nie jestem zamordystą.

Słynie Pan również ze znakomitego przygotowania siatkarzy pod względem siłowym.

- Miło mi to słyszeć. Wymaga to ode mnie wiele pracy, ponieważ teorie treningu siłowego zmieniają się niesamowicie szybko. Staram się zawsze poznać wszystkie nowinki, czytam wiele książek, są też płyty, internet. Teraz jest dużo łatwiej, bo kiedyś była to tylko słodka tajemnica każdego trenera.

Już za kilka miesięcy rozpocznie się nowy siatkarski sezon rozgrywek. Jakie cele zostały tym razem postawione przed drużyną?

- Większość kontraktów została już podpisana. Mogą się zmienić jedynie dwie lub trzy pozycje. Na pewno będziemy silniejsi niż w minionym sezonie. Będziemy chcieli wejść do pierwsze czwórki i to jest nasz cel minimum. Jeśli uda się wyżej, to będziemy bardzo szczęśliwi.

Mimo tak bogatej kariery trenerskiej ma Pan jeszcze jakieś zawodowe marzenie?

- Teraz już bardziej myślę o swoich synach. Obaj są trenerami i pracują w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Łodzi. Mają już pewne sukcesy na swoim koncie, ale z miłą chęcią oddałbym im wszystko, co osiągnąłem tylko po to, aby mogli się dalej rozwijać. A ja? No cóż, ja już jakoś dam sobie radę.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny