Smutne to wszystko i osobom, nawet marnie zorientowanym w polityce – znane i oklepane.
Tradycyjnie Patryk Vega nie przejmował się za bardzo scenariuszem, zaś pierwsze wprowadzenie na ekran Prezesa – absolutnie wyjątkowy Andrzej Grabowski, do złudzenia przypomina kadry z Ucha Prezesa. Nauka mowy ciała, kłamania w żywe oczy, proponowania łapówek, czy wyłudzania przez Kościół pieniędzy wałkowana jest i była przez lata, zatem wrażenie może zrobić chyba tylko na absolutnych kosmitach. Za to gra aktorska – ta jest z najwyższej półki.
Ewa Kasprzyk w roli pani premier przechodzi fantastyczną metamorfozę, a i też nie jest postacią jednowymiarową. Tradycyjnie już demoniczny Janusz Chabior w roli szefa resortu obrony narodowej jawi się być romantykiem, choć Vega wysyła go do psychiatryka. Po co? Jeśli ktoś jest ciekawy, niech zobaczy. Moim zdaniem nieco ociepla wizerunek owego polityka, przypisując mu zapał do eksperymentowania z używkami. Rynsztokowe sceny z udziałem najsławniejszego asystenta mimo oczywistego potencjału komediowego na seansie w środę o godz. 18 nie wzbudzały jakoś salw śmiechu mimo widowni o wyjątkowo szerokim przekroju wiekowym.
Pysznie gra dawno nie widziany Zbigniew Zamachowski. W roli księdza – szefa koncernu medialnego nie szarżuje, a jego teksty dotyczące wpływu na politykę są całkiem wyważone. Na kabaret pozwala sobie właściwie tylko w scenie, w której tłumaczy dlaczego... nie jeździ na krowie. Ciepły, uśmiechnięty, choć bez wątpienia opętany obsesją walki o Polskę. Jeśli ktoś nie jest obsesyjnym antyklerykałem mógłby go nawet polubić, gdyby ów ojciec redaktor nie namawiał do złego niewinnej absolwentki jego szkoły medialnej.
I wreszcie crème de la crème tego filmu, znana ostatnio z nagrywania niedaleko Białegostoku wersji dźwiękowej powieści Iwona Bielska. Ten głos, ta sylwetka, ten sposób obżerania się podczas posiedzeń Sejmu i sławne hasło o „myszce agresorce”. Po prostu wielka rola, choć w gruncie rzeczy tylko epizod. Ale za to historyczny.
I finał – z Danielem Olbrychskim, który wygłasza, zdaje się w imieniu Vegi, dość patetyczne przemówienie, po czym… Łatwo się domyślić…
„Polityka” nie śmieszy, nie tumani, nie przestrasza. Nudzi, choć sceny rekonwalescencji prezesa i nauka puszczanie kaczek przez „Kaczora” wypadają zadziwiająco wzruszająco. Vega zobaczył w politykach nie tylko ludzi ubabranych po szyje w błocie, opętanych żądzą władzy, ale też mających ludzkie uczucia.
Patryk Vega: Robiąc film „Polityka” zaryzykowałem bezpieczeństwo najbliższych. Część aktorów nie zgodziła się z powodu poglądów politycznych
Źródło:
przeAmbitni.pl

NaM - Podlaskie ligawki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?