Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obława augustowska. 600 osób przepadło, rodziny liczą, że prezydent pomoże znaleźć groby

Tomasz Kubaszewski [email protected]
Podczas wizyty prezydenta Komorowskiego na Suwalszczyźnie, w Gibach oczekiwały na niego rodziny ofiar obławy augustowskiej
Podczas wizyty prezydenta Komorowskiego na Suwalszczyźnie, w Gibach oczekiwały na niego rodziny ofiar obławy augustowskiej
Nadziei na zapalenie znicza na grobie swoich bliskich nie tracą od kilkudziesięciu lat. - Wierzę, że będzie mi to jeszcze kiedyś dane - mówi Helena Sierocka. Ksiądz Stanisław Wysocki jest już jednak znacznie bardziej sceptyczny. - Jakaś nadzieja zawsze jest, ale, niestety, tylko jakaś - dodaje.

Największa zbrodnia powojennej Polski, zwana drugim, albo małym Katyniem, wciąż czeka na swoje wyjaśnienie. Niedługo wybije kolejna, 67. już rocznica obławy augustowskiej. Blisko 600 osób przepadło bez wieści. Nie wiadomo nawet, gdzie znajdują się ich groby.

Po latach niemal całkowitej ciszy, nagle w tunelu pojawiło się światełko. Rosyjski historyk Nikita Pietrow opublikował w ubiegłym roku dokument, który pokazał, że gdzieś w moskiewskich archiwach ukryta jest prawda o tamtej tragedii.

Szyfrogram adresowany do samego Ławrentija Berii, szefa NKWD, informował o zatrzymaniu Polaków podejrzewanych o współpracę z Armią Krajową i o przygotowaniach do ich egzekucji. Ale ani słowa o tym, gdzie miałoby do niej dojść.

Nikita Pietrow nie miał wątpliwości, że dokumenty na ten temat także istnieją. Żeby je ujawnić, potrzebna jest jednak decyzja polityczna. I to zapewne na najwyższym szczeblu.

Przełomowość publikacja Pietrowa polega na tym, że wcześniej władze Rosji twierdziły, iż na temat obławy nie posiadają żadnych dokumentów. Tak, jakby tej zbrodni w ogóle nie było.

Zabrali ojca i dwie siostry

Ten lipcowy dzień 1945 roku Helena Sierocka zapamięta do końca życia. Miała wtedy 12 lat. Z rodzicami, braćmi i siostrą mieszkali w podsuwalskich Raczkach.

- Mój brat miał 23 lata - opowiada. - Był bardzo kochany. I taki zdolny. Całe życie było przed nim.

W czasie wojny należał do AK.

- Mówiło się już u nas, że NKWD takie osoby zatrzymuje - wspomina Helena Sierocka. - Brat chciał wyjechać. Postanowił jednak jeszcze trochę pomóc ojcu. Żeby nie to, być może by przeżył.

Brata Sierockiej zatrzymali późnym popołudniem. Rodzina widziała go wtedy po raz ostatni.

Choć Stanisław Wysocki miał wtedy raptem siedem lat, też wszystko doskonale pamięta.

- Czegoś takiego się po prostu nie zapomina - opowiada.

W czasie wojny w ich znajdującym się we wsi Biała Woda domu często odbywały się akowskie narady, stąd żołnierze szli na akcje. Z AK współpracowała praktycznie cała rodzina.

Sowieci przyszli po południu. Wszystkich domowników ustawili w jednym pomieszczeniu. W końcu kazali iść ze sobą czterem osobom: mającemu wówczas 50 lat ojcu, dwóm siostrom, jednej 17-letniej, drugiej o pięć lat starszej oraz jej narzeczonemu.

- Trzymałem ojca za rękę i chciałem iść z nim - wspomina Stanisław Wysocki. - Kazał mi jednak zostać i, jak dorosnę, zaopiekować się rodziną. Zdawał sobie sprawę, że nigdy już nie wróci.

Matka późniejszego księdza starała się poruszyć niebo i ziemię, by dowiedzieć się czegoś o mężu i dzieciach. Była w urzędzie bezpieczeństwa, dotarła nawet do ambasady sowieckiej w Warszawie. Oficjalnie nikt niczego nie chciał powiedzieć. Ktoś szepnął, że wszyscy zostali rozstrzelani, ktoś inni doradził, aby lepiej zbyt dociekliwa nie była. Bo ma przecież na wychowaniu jeszcze inne dzieci.

Zdesperowana kobieta napisała nawet do samego Stalina. O dziwo, odpowiedź przyszła. I to stosunkowo szybko. Sowieci odpisali, że żadnych informacji w sprawie aresztowania Polaków w lipcu 1945 roku nie mają.

W czasach PRL obława augustowska w świadomości społecznej nie funkcjonowała w ogóle. To był jeden z tematów zakazanych. Zmieniło się to dopiero pod koniec lat osiemdziesiątych.

Na Suwalszczyźnie odkryto pochodzące z czasów II wojny światowej groby. Mirosław Basiewicz, mieszkający na Suwalszczyźnie były milicjant, którego wyrzucono z pracy za próbę założenia związków zawodowych, a potem internowano, skojarzył ten fakt z opowieściami starszych mieszkańców regionu. Wśród nich pamięć o tych, których NKWD i ich polscy współpracownicy aresztowali w 1945 był wciąż żywa.

Basiewicz, narażając się na represje ze strony władz, założył obywatelski komitet. Zajął się on poszukiwaniem zaginionych w czasie obławy. Przedstawiciele komitetu chodzili od wsi do wsi, od domu do domu.

Zebrali relacje ludzi, ustalili listę blisko 600 ofiar. Wkrótce jednak okazało się, że odkryte groby z tą tragedią nic wspólnego nie mają. Kiedy w Polsce nastała demokracja, sprawa obławy szybko wróciła.

Prowadzone przez lata najpierw przez prokuraturę, a potem przez IPN śledztwo niczego nowego praktycznie nie wniosło. Bo trzeba by zajrzeć do rosyjskich archiwów. A tam wciąż obowiązywała wersja z czasów Stalina - żadnych informacji na ten temat nie mamy.

Rodziny za wygraną nie dają

- W tej kwestii przestało się cokolwiek dziać - opowiada ks. Wysocki. - Jakby ten niewygodny temat wszyscy chcieli od siebie odsunąć.

W 2009 roku, razem z paroma osobami, które w lipcu 1945 także straciły bliskich, powołał Związek Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej. Po to przede wszystkim, by ludziom będącym na szczytach władzy nieustannie przypominać o wciąż niewyjaśnionej zbrodni.

- Trudno mieć jakiekolwiek wątpliwości, że Rosjanie sami z siebie ujawnią prawdę - mówi ks. Wysocki. - Do tego trzeba ich wciąż zachęcać. Oczywiście na najwyższych szczeblach. Bo tam zapadają takie decyzje.

Związek zaczął propagować wiedzę na temat obławy w szkołach. Organizował też rocznicowe uroczystości. Rok temu przed jednym z suwalskich kościołów odbyło się misterium z udziałem miejscowej młodzieży. Uczniowie, jak w drodze krzyżowej, szli od stacji do stacji z nazwami miejscowości, w których dokonywano aresztowań. Nieśli wielki krzyż.

Po ujawnieniu dokumentów przez Nikitę Pietrowa przedstawiciele rodzin wysłali w tej sprawie listy do prezydenta Bronisława Komorowskiego i premiera Donalda Tuska, prosząc o interwencję u władz Rosji. Kancelaria prezydenta odpisała, że to właściwie sprawa dla rządu. Rząd, że dla świeżo powstałego Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia. Centrum zaś, iż bez politycznych decyzji na najwyższych szczeblach i tak nic nie wskóra. Koło się zamknęło.

- To był czas, kiedy w Polsce przebywał ówczesny prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew - mówi ks. Wysocki. - W prasie pojawiły się nawet spekulacje, że sprawa obławy może zostać poruszona. Bardzo liczyliśmy na to, iż prezydent Komorowski o to zapyta. Z treści pisma, jakie otrzymaliśmy z jego kancelarii wynika, że nie zapytał.

Ale rodziny za wygraną nie dają. Ostatnio do szesnastu gmin z powiatów augustowskiego, sejneńskiego, sokólskiego i suwalskiego, czyli tych, na terenie których Sowieci dokonywali aresztowań, związek wysłał pisma apelujące do podejmowania uchwał dotyczących wyjaśnienia okoliczności obławy. Pozytywnie zareagowali niemal wszyscy. Uchwały trafiły do prezydenta i premiera.

Wyjątkowa okazja, by Bronisławowi Komorowskiemu się przypomnieć, pojawiła się też podczas jego niedawnej wizyty na Suwalszczyźnie. Związek zorganizował pikietę przed symbolicznym pomnikiem w Gibach. Ustawili się z transparentem, na którym napisali, iż liczą na wsparcie prezydenta.

Organizatorzy wizyty oraz sam Bronisław Komorowski byli zaskoczeni. Ale prezydent podszedł do pikietujących, porozmawiał z nimi i zapewnił, że "zrobi wszystko, co w jego mocy". Zaprosił nawet ks. Wysockiego do wspólnego złożenia wieńca.

- Sam nie wiem, czy to coś da - komentuje ksiądz. - Ale te nasze działania po to są, byśmy jednak w końcu tę prawdę poznali.

Helena Sierocka jest już ostatnią z rodzeństwa, która na grobie brata może zapalić świeczkę.

- Muszę jeszcze trochę pożyć - mówi. - Właśnie dlatego.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny