Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nominowani w kategorii Człowiek Roku: Ryszard Kaczorowski, Anna Poterała i Agnieszka Zakrzewska, Bogumiła Sobieszuk

(rita)
Ryszard Kaczorowski
Ryszard Kaczorowski Fot. Archiwum
Człowiek Roku - to kolejna kategoria, w której chcemy w tym roku nagrodzić Złotymi Kluczami najwybitniejszą osobę z naszego regionu.

Do tej nagrody dziennikarze "Porannego" zgłosili trzy nominacje. To ludzie wybitni. Odważni. Wielkiego serca. Wiele w życiu osiągnęli. Zrobili coś niezwykłego, udało im się zaktywizować innych. Swoją postawą udowodnili, że warto i trzeba pomagać innym.

W następnym wydaniu, sylwestrowo-noworocznym, zaprezentujemy osoby nominowane do Złotych Kluczy w kategorii Nadzieja Roku. A w poprzednich Magazynach przedstawiliśmy sylwetki zgłoszonych w kategoriach: Sukces Roku (Zenon Zabagło, projektant placu miejskiego w Białymstoku, zespół bluesowy Kasa Chorych, Marek Waszkiel, dyrektor Białostockiego Teatru Lalek) oraz Twarz Roku (piłkarz Jagiellonii Tomasz Frankowski, aktor Andrzej Beya-Zaborski oraz tancerze Wojciech Blaszko i Cezary Krukowski).

Laureatów, po jednym w każdej kategorii, ogłosimy 16 stycznia na uroczystej gali.
Ryszard Kaczorowski

Ostatni prezydent Polski na uchodźstwie, rodowity białostoczanin, honorowy obywatel Białegostoku. We wrześniu podarował naszemu uniwersytetowi ponad 700 pozycji ze swojej biblioteki. Wspomaga nasze miasto w staraniach o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, wspiera władze w sprawie powstania w Białymstoku ambasady Unii Europejskiej.

- To się należy Białemustokowi - mówi Ryszard Kaczorowski. - Utworzenie takich instytucji pozwoli, by o Białymstoku wiedziano więcej w Europie. Przekazanie części swoich zbiorów do biblioteki uniwersyteckiej potraktowałem zaś jako wyraz swego zadowolenia, że w Białymstoku jest duża uczelnia humanistyczna, która tak wspaniale się rozwija - podkreśla. - W latach mojej młodości o uniwersytecie w Białymstoku mogliśmy tylko pomarzyć.

Urodził się 26 listopada 1919 roku. Dorastał z wolną Polską przy ul. Mazowieckiej w Białymstoku - to często powtarza - bo lata niepodległości ukształtowały jego postawę patriotyczną. Aresztowany w 1940 roku przez NKWD za działalność w Szarych Szeregach został skazany na karę śmierci zamienioną na 10 lat łagrów. Przez obóz na Kołymie dotarł do armii gen. Andersa, walczył pod Monte Cassino. Po wojnie pozostał w Londynie, tu skończył studia, pracował jako księgowy w przemyśle, ale pozostał wierny harcerstwu. Był Naczelnikiem Harcerzy i przewodniczącym ZHP poza granicami kraju. W lipcu 1989 r. został zaprzysiężony na prezydenta RP na Uchodźstwie. Rok później przekazał insygnia władzy prezydenckiej Lechowi Wałęsie.

To wówczas po raz pierwszy po wojnie przyjechał do Polski. - Odwiedziłem oczywiście Białystok. Ulica Mazowiecka, gdzie się wychowałem, wyglądała zupełnie inaczej. Zmieniło się tam bardzo, tak jak zmienił się cały Białystok. Domu rodzinnego już nie było. Posesję, gdzie stał, poznałem po dwóch drzewach, które tam rosną do dzisiaj - opowiadał nam parę dni temu Ryszard Kaczorowski. - Sentyment do tych stron pozostał na zawsze. Pamiętam kolegów, z którymi się bawiłem. Żydzi, Niemcy, Rosjanie, nikt nie zwracał na to uwagi. Wszyscy się szanowali, chociaż nikt nie mówił o tolerancji. Była ona naturalna, oczywista.

Anna Poterała i Agnieszka Zakrzewska
(fot. Fot. Archiwum)

Anna Poterała i Agnieszka Zakrzewska

W ciągu kilku dni zorganizowały akcję szukania szpiku dla 26-letniej Ani Rogalskiej, białostoczanki chorej na białaczkę. Dzięki nim do bazy dawców zapisało się ponad 380 białostoczan. 120 osób oddało krew.

Ani nie udało się uratować, choroba okazała się silniejsza, ale Anna Poterała i Agnieszka Zakrzewska swoją postawą i zaangażowaniem pokazały, jak wiele można razem zrobić.

Są przyjaciółkami. Pracują w firmach kosmetycznych, obie są handlowcami. Co jeszcze je łączy? To, że rozumieją się bez słów. Nawet w najtrudniejszych chwilach. I to, że są wrażliwe na potrzeby innych.

Ania Rogalska była koleżanką Ani Poterały z dzieciństwa. I chociaż później ich drogi się rozeszły, to na wieść o chorobie przyjaciółki, postanowiła jej pomóc. Wciągnęła Agnieszkę.

I dziewczyny poruszyły cały Białystok, aby znaleźć dawcę szpiku.
Pozyskały sponsora, który kupił odczynniki do badań. Nawiązały kontakt ze stacją krwiodawstwa i przekonały do pomocy. Rozwieszały plakaty w mieście, zachęcały ludzi do działania. I uświadamiały, czym w ogóle jest przeszczep szpiku, że jest nieszkodliwy dla dawcy. Przekonywały, że nie należy się bać.

Nikt nie spodziewał się tak wielkiego odzewu. Najbardziej nie dowierzała w to, co się wokół dzieje, sama Ania Rogalska. Do samego końca podkreślała, jak wiele dziewczyny dla niej zrobiły. - Przez tą akcję można pomóc nie tylko mnie, ale też innym chorym - mówiła.

Znalazł się dawca, ale Ania była za słaba na przeszczep. Kilkanaście chemioterapii bardzo wyniszczyło jej organizm. Zmarła 8 października 2009 roku. W swoim domu, pośród bliskich. Ania i Agnieszka czuwały przy niej do ostatniej chwili.

Śmierć koleżanki bardzo przeżyły, ale w imię pamięci o Ani postanowiły, że dalej będą prowadzić akcję szukania dawców szpiku. - Chcemy działać, chcemy zachęcać innych, bo wiemy, jak bardzo jest to potrzebne - podkreślają zgodnie. Właśnie planują następną akcję, tym razem w Warszawie.

Bogumiła Sobieszuk
(fot. Fot. Archiwum)

Bogumiła Sobieszuk

Nauczycielka klas początkowych w małej Szkole Podstawowej w Sochoniach koło Wasilkowa. W tym roku jej uczniowie już po raz trzeci z rzędu wygrali konkurs Góra Grosza, organizowany przez Towarzystwo Nasz Dom. Dzieci uzbierały najwięcej pieniędzy w naszym województwie.

Bez wątpienia tegoroczna wygrana w Górze Grosza jest jednym z największych sukcesów Bogumiły Sobieszuk. Uczniowie pieniądze zebrali w ciągu dwóch tygodni. Łatwo nie było - mogły to być tylko monety o nominałach od grosza do 50 groszy, bo taki jest regulamin. Przez kilkanaście dni udało się zgromadzić ponad 1200 zł. A że w szkole jest 24 uczniów, to każdy uzbierał po 50 zł. Okazało się, że to najlepszy wynik w naszym województwie. Uczniowie sochońskiej szkoły za udział w Górze Grosza dostali nagrody za zaangażowanie, a szkoła czek na 5 tys. zł. Natomiast uzbierane przez nich pieniądze trafią do dzieci, które nie mają rodziców, znajdują się w domach dziecka oraz w rodzinach zastępczych.

- Bierzemy udział we wszystkich tego typu akcjach - mówi pani Bogumiła. - Nie możemy przejść obojętnie wobec potrzebujących dzieci.
Nauczycielka nie wyobraża sobie, że mogłaby robić coś innego. Mówi, że kocha swoją pracę, tak samo, jak kocha dzieci. I nie zamieniłaby jej na żadną inną. Bo dzieci są szczere i wspaniałe.

Bogumiła Sobieszuk od urodzenia mieszka w Sochoniach. Ma dwóch synów i psa dalmatyńczyka. Interesuje się sztuką i kulturą, a najbardziej teatrem i muzyką. W szkole w Sochoniach pracuje od 1983 roku. I zna ją bardzo dobrze. Przez wiele lat była jej dyrektorem, a później kierownikiem. Obecnie jest nauczycielką klas 0-3. Wkłada wiele pracy w rozwój małej szkoły.

A Góra Grosza nie jest jedynym udanym przedsięwzięciem pani Bogumiły. Jej uczniowie brali udział też w licznych konkursach plastycznych. Tu również odnieśli sukcesy i zdobyli nagrody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny