Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najpierw narozrabiał w naszym regionie, potem czmychnął do USA

Jacek Wolski [email protected]
Sam A. przebywa dzisiaj prawdopodobnie w USA. Ale czym się tam zajmuje, nikt nie wie.
Sam A. przebywa dzisiaj prawdopodobnie w USA. Ale czym się tam zajmuje, nikt nie wie. archiwum
Był jednym z najbardziej znanych biznesmenów w woj. podlaskim. Miał otwarte drzwi do urzędniczych gabinetów, a u siebie przyjmował prezydenta Kwaśniewskiego.

Teraz prokuratura planuje wydanie za nim międzynarodowego listu gończego. Sam A. wyjechał bowiem z Polski wiele lat temu i ślad po nim zaginął. Tzn. polski ślad. Bo wszystko wskazuje na to, że spokojnie mieszka sobie w Stanach Zjednoczonych i nawet od czasu do czasu przyjeżdża do Europy.

- Jestem przekonany, że w końcu za swoje czyny odpowie - nie traci wiary prokurator Ryszard Tomkiewicz z Prokuratury Okręgowej w Suwałkach.

Prezydentów nie odstępował

Nikt nie wie do końca, jak to się stało, że Sam A. interesy postanowił robić w naszej części kraju. - Podoba mi się tutejsza przyroda - stwierdził kiedyś.

Ci, którzy go poznali, uważali jednak, że mogło chodzić o oddalenie od centrum Polski. Liczył być może, iż na dalekim północnym wschodzie więcej ujdzie mu płazem.

Po raz pierwszy Sam A. pojawił się w Augustowie na początku lat 90. ubiegłego wieku. Nie mówił po polsku, nie bardzo było nawet wiadomo, z jakiego kraju pochodzi. Stwarzał jednak wrażenia kogoś, kto z pieniędzmi liczyć się nie musi, w dodatku - ma potężne znajomości. Snuł wizje różnych interesów. Przebąkiwał coś o rozwoju usług sanatoryjnych. I choć swoje koncepcje prezentował augustowskim władzom, nikogo specjalnie nie przekonał.

W drugiej połowie lat 90. zadomowił się jednak w mieście na dobre. Kupił upadły ośrodek wczasowy. W stosunkowo krótkim czasie zrobił tu elegancki hotel o nazwie Delfin. Niedługo potem zaczął kupować na potęgę i tworzyć nowe firmy - tartak w Augustowie, zakłady drzewny i krawiecki w Supraślu, wytwórnia wody mineralnej w Białowieży. Najgłośniejszą transakcją było jednak kupno znajdującej się w upadłości Huty Szkła Biaglass w Białymstoku.

Sam A., o którym było już wówczas wiadomo, że ma przynajmniej dwa paszporty - izraelski oraz amerykański, inwestował, zatrudniał, dobrze płacił. Zaczął też gościć na najważniejszych salonach w województwie. Wszędzie prezentowano go jako przykład mobilności władz. - Proszę, jakiego prężnego biznesmena ściągnęliśmy do regionu - chwaliły się władze.

W 2003 r. Polsko-Litewska Izba Gospodarcza postanowiła zorganizować szczyt z udziałem prezydentów obu państw. Wybór padł na augustowski hotel Delfin. Sam A. niemal na krok nie odstępował Aleksandra Kwaśniewskiego i jego litewskiego odpowiednika Rolandasa Paksasa. Trudno sobie zresztą wyobrazić lepszą reklamę dla jakiegokolwiek obiektu.

Wątek wizyty prezydenta Polski akurat w tym miejscu stał się niedługo potem, gdy okazało się, że Sam A. aniołem bynajmniej nie jest, tematem publicznych debat. I wszyscy się dziwili, dlaczego Kwaśniewski niejako zautoryzował działalność kogoś takiego.

Prezes Izby Gospodarczej, ówczesny poseł SLD Jan Zaworski tłumaczył jednak, że on o tajemniczym biznesmenie słyszał wcześniej same dobre rzeczy. A prezydent ma też swoje służby, jak choćby BOR. Ono także sprawdza, czy głowie państwa wypada się gdzieś pojawić, czy też nie, czy ktoś wykorzystuje jakieś podejrzane pieniądze, czy nie jest przypadkiem związany ze służbami specjalnymi innych państw. Do wizyty w Delfinie Biuro Ochrony Rządu zastrzeżeń nie zgłaszało.

Sprzedaż poniżej kosztów

Tymczasem przeciwko biznesmenowi pierwsi wystąpili pracownicy augustowskiego tartaku. Zaczęli strajkować, bo przestali otrzymywać wynagrodzenie. W odpowiedzi Sam A. wszystkich po prostu wyrzucił.
Potem problemy z płatnościami pojawiły się też w innych jego firmach. Padały jedna po drugiej - jak kostki domina. A. próbował ratować się posunięciami typu sprzedaż działki, na której znajdowała się firma.

Zamiast jednak zapłacić pracownikom, kasę schował do kieszeni. Szybko okazało się, że cały ten biznes jest bardzo podejrzany. Dokonywano dziwacznych transakcji, sprzedawano produkty poniżej kosztów, podejmowano działania, które tak naprawdę poszczególnym spółkom szkodziły. Pojawiły się też podejrzenia o pranie brudnych pieniędzy. Bo trudno było to w jakichś racjonalnych kategoriach wytłumaczyć.

Wszystko działo się kosztem ponad tysiąca ludzi zatrudnianych przez Sama A. W 2006 r. sąd zakazał mu prowadzenia jakiejkolwiek działalności gospodarczej na terenie Polski. Natomiast prokuratura wszczęła śledztwo. Sam A. wyjechał.

Amerykanie odmawiają

Wszystkie firmy tajemniczego biznesmena padły. Do dzisiaj na rynku, tyle że z nowymi właścicielami, utrzymały się tylko Delfin i Biaglass.

Prokurator Ryszard Tomkiewicz przyznaje, że zebrany przez te wszystkie lata materiał dowodowy jest bardzo obszerny. I że zapadła decyzja, by Samowi A. przedstawić wiele zarzutów. Czego one dotyczą, tego śledczy nie zdradza. Wiadomo jednak, że działanie na szkodę własnych spółek znajduje się na pierwszym miejscu.

Prokuratura liczyła, że biznesmen do Polski przyjedzie. Miał pewną rozprawę w jednym z sądów, gdzie na wygranej powinno mu zależeć. Wtedy można by go zatrzymać i przedstawić zarzuty. Ale Sam A. nie przyjechał. O pomoc prawną, a ściślej - przedstawienie zarzutów poproszono więc Amerykanów. Ci jednak, mimo monitów z polskiej strony, wniosek zlekceważyli. Prawdopodobnie dlatego, że biznesmen jest obywatelem tego kraju. A może coś jeszcze go chroni?

- Będziemy Amerykanom się przypominać - zapowiada Tomkiewicz. - Jeśli to nic nie da, wystąpimy z międzynarodowym listem gończym.

Będzie to oznaczało, że jeśli biznesmen pojawi się w którymś z europejskich krajów, zostanie zatrzymany i przekazany Polsce. Na szczęście, przedawnienie tej sprawie na razie nie grozi.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny