- Poprosiła mnie do gabinetu. Zapytała czy nie wziąłbym dla niej kredytu. Ona wszystko spłaci. Tak mnie otumaniła, że się zgodziłem - Jan Kisiel, emerytowany leśnik z Wylewy wspomina zdarzenie z września 2010 r.
Wziął 40 tys. zł, potem 20. Nie wie, skąd doszło kolejne 20 tysięcy, a w innym banku jeszcze 15. Ani złotówki z tych pożyczek nie zobaczył. Teraz miesięcznie ma spłacać raty - 2 tysiące złotych.
W podobnej sytuacji są dziesiątki osób z okolic Sieniawy. Brali kredyty na potrzeby Zofii S., byłej naczelniczki poczty w Sieniawie. O kolejnych pożyczkach dowiadywali się z bankowych upomnień lub nakazów komorniczych. Mieszkańcy szacują, że tych, którzy zostali z długami przekraczającymi ich możliwości spłacenia, może być około stu osób.
O swoich ogromnych długach dowiedziała się dopiero wtedy, gdy komornik zajął jej wynagrodzenie.
- 11 tysięcy wybrane na kartę kredytową, tu pożyczka na 4 tysiące, tu na 14, zajęcie komornicze na ponad 20 tysięcy - pani Krystyna próbuje podliczyć długi.
Nie ma pojęcia ile jest tych niespłaconych zaległości, bo wszystkie formalności załatwiała była naczelnik. Żyjąca z zasiłku chorobowego kobieta nie ma z czego spłacać rosnących rat.
- Przeżyłem koszmar. Wstyd mi za to, że tak dałem się otumanić. Mam żal sam do siebie, ale płacę - mówi.
Szacuje, że jego długi sięgają 100 tys. zł.
Próbował się dogadać z Zofią S., żeby oddała pieniądze. Najpierw był zbywany. Potem kobieta próbowała brać go na litość, prosić. Pod koniec grudnia nakrzyczała na niego. Zapowiedział, że zgłosi sprawę policji.
- To co. Najwyżej mnie zamkną - usłyszał. Poszedł więc na posterunek.
Z Krystyną Chamik trudno rozmawiać. Roztrzęsiona kobieta pokazuje trzy kartki, które udało się schować. Są na nich komornicze zajęcia. Resztę, mimo jej sprzeciwu, zabrała w ostatni piątek Zofia S.
Wziął 40 tys. zł, potem 20. Nie wie, skąd doszło kolejne 20 tysięcy, a w innym banku jeszcze 15. Ani złotówki z tych pożyczek nie zobaczył. Teraz miesięcznie ma spłacać raty - 2 tysiące złotych.
W podobnej sytuacji są dziesiątki osób z okolic Sieniawy. Brali kredyty na potrzeby Zofii S., byłej naczelniczki poczty w Sieniawie. O kolejnych pożyczkach dowiadywali się z bankowych upomnień lub nakazów komorniczych. Mieszkańcy szacują, że tych, którzy zostali z długami przekraczającymi ich możliwości spłacenia, może być około stu osób.
Bezczelnie nas wykorzystała
- Zaczęło się gdzieś 9 lat temu. Po śmierci męża poprosiła mnie o wzięcie dla niej pożyczki. Dałam jej pieniądze z banku, a ona początkowo spłacała raty. Potem przyszła po nowy kredyt. I jeszcze jeden. Nie wiem nawet, w jakich bankach i na jakie kwoty - wspomina Krystyna Chamik z Dobrej.O swoich ogromnych długach dowiedziała się dopiero wtedy, gdy komornik zajął jej wynagrodzenie.
- 11 tysięcy wybrane na kartę kredytową, tu pożyczka na 4 tysiące, tu na 14, zajęcie komornicze na ponad 20 tysięcy - pani Krystyna próbuje podliczyć długi.
Nie ma pojęcia ile jest tych niespłaconych zaległości, bo wszystkie formalności załatwiała była naczelnik. Żyjąca z zasiłku chorobowego kobieta nie ma z czego spłacać rosnących rat.
Jak mogłem się dać otumanić
Józef Kisiel trzęsącymi się rękami odpala papierosa za papierosem.- Przeżyłem koszmar. Wstyd mi za to, że tak dałem się otumanić. Mam żal sam do siebie, ale płacę - mówi.
Szacuje, że jego długi sięgają 100 tys. zł.
Próbował się dogadać z Zofią S., żeby oddała pieniądze. Najpierw był zbywany. Potem kobieta próbowała brać go na litość, prosić. Pod koniec grudnia nakrzyczała na niego. Zapowiedział, że zgłosi sprawę policji.
- To co. Najwyżej mnie zamkną - usłyszał. Poszedł więc na posterunek.
Z Krystyną Chamik trudno rozmawiać. Roztrzęsiona kobieta pokazuje trzy kartki, które udało się schować. Są na nich komornicze zajęcia. Resztę, mimo jej sprzeciwu, zabrała w ostatni piątek Zofia S.
Piramida długów
Prokuratura Rejonowa w Przeworsku prowadzi postępowanie w sprawie oszustwa wielu osób, fałszowania dokumentów oraz wykorzystywania ich do brania kredytów.
- Zgłosiło się już ponad 30 pokrzywdzonych osób. Kolejni oszukani kontaktują się z prokuraturą lub policją. Szerokie śledztwo dotyczące szkody dużej wartości jest na wstępnym etapie - ocenia Marzena Strokoń, zastępca szefa przeworskiej prokuratury.
Z Zofią S. podejrzewaną o oszukanie co najmniej kilkudziesięciu mieszkańców Sieniawy i pobliskich miejscowości nie udało się wczoraj skontaktować. Telefonu nikt nie odbierał. Jej dom był zamknięty. Przy klamce bramki wejściowej ktoś wepchnął kartkę z prośbą o kontakt w sprawie spłaty kredytu.
W wypowiedzi dla Radia Rzeszów Zofia S. dziwiła się o co chodzi ludziom, którym zalega z kredytami.
"Spłacam odsetki i koszty upomnień. Nikogo nie pozostawię samemu sobie".
Do sprawy wrócimy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"