50 lat
LiuGong zatrudnia 13 tysięcy pracowników. Od 50 lat produkuje sprzęt budowlany. Jest na 60 miejscu na liście 100 najważniejszych marek Chin. Jest na 20 miejscu na świecie wśród największych firm produkujących maszyny budowlane, wytwarza 60 tys. maszyn rocznie. W Stalowej Woli ma powstać centrum badawcze, rozwojowe i produkcyjne maszyn.
Tan Zuazhun wymienia się dokumentami z szefem "S" Henrykiem Szostakiem.
(fot. Zdzisław Surowaniec)
Porozumienie ze związkowcami HSW i pracownikami spółki handlowej Dressta otwiera drogę do spodziewanego na początku przyszłego roku finału kupna cywilnej produkcji HSW przez Chińczyków. Po dwuletnich kontaktach, porozumienie jest na wyciągnięcie ręki. Związanie się huty z Chińczykami to gwarancja przetrwania stalowowolskiej spółki na rynku i wejście do światowej sieci szczególnie ze spycharkami.
GWARANCJE ZATRUDNIENIA
Związkowcy przyznali, że oczekiwali na większe ustępstwa od przyszłego pracodawcy i właściciela spółki. Ale wynegocjowali niemało. 840 ludzi, których przejmie LiuGong i 280 pracowników "wypożyczonych" z obecnej HSW do chińskiej spółki ma gwarancje zatrudnienia na cztery i pół roku. Dotychczasowy układ zbiorowy pracy będzie obowiązywał przez trzy lata, od lipca wzrośnie pensja o trzy procent.
Pracownicy dostaną także tysiąc pięćset złotych premii prywatyzacyjnej. Jeśli Chińczycy uznają, że z grupy 280 "wypożyczonych" ktoś jest zbędny, wróci do części wojskowej HSW. Obowiązywać ma dość ostry system oceny przydatności pracowników. I to wszystko związkowcy przełknęli.
PRYWATYZACJA KONIECZNOŚCIĄ
Jak ważne było środowe podpisanie umowy świadczyła obecność ważnych osobistości. Ze strony chińskiej przybył przedstawiciel LiuGong Tan Zuazhun, ze strony polskiej między innymi wiceminister skarbu państwa Zdzisław Gawlik i prezes Agencji Rozwoju Przemysłu Wojciech Dąbrowski. Prezes Krzysztof Trofiniaka wspomniał, że prywatyzacja jest koniecznością, bo nowy właściciel zapewni rozwój produkcji i zbyt na maszyny. A z tym zbytem nie jest najlepiej, w tym roku spółka ma ledwie wyjść na zero - wspomniał jeden ze związkowców.
Wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik powiedział, że to dzięki decyzji premiera Donalda Tuska huta dostała pomoc, która zapewniła jej przetrwanie do prywatyzacji. Potwierdził to prezes ARP Dąbrowski, były przewodniczący zespołu powołanego do ratowania HSW. Także Tan Zuazhun wspomniał o wzruszeniu i historycznym spotkaniu, jakim jest podpisanie umowy.
ŻAL ZA WIELKOŚCIĄ
Z tego chóru aniołów wyłamał się szef hutniczej "Solidarności" Henryk Szostak. - Nie tak sobie wyobrażaliśmy proces prywatyzacji. Ta transakcja nie ma zbyt wielu zwolenników. Towarzyszy jej ogromny żal do sprzedających i tęsknota za dawną wielkością huty jako światowego producenta maszyn budowlanych - powiedział. Jednak ręka mu nie zadrżała i jako jeden z kilku przedstawicieli central związkowych podpisał się pod umową.
To otwarło drzwi Chińczykom do ostatecznego przejęcia HSW. Na otarcie łez pozostanie świadomość, że na maszynach produkowanych w Stalowej Woli Chińczycy będą stemplować nazwę Huta Stalowa Wola lub po prostu HSW.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?