Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mniej nurków w Hańczy? Właściciele kwater mogą pójść z torbami

hel
Mniej nurków w Hańczy? Właściciele kwater mogą pójść z torbami
Mniej nurków w Hańczy? Właściciele kwater mogą pójść z torbami
Białostoccy urzędnicy odpowiedzialni za ochronę środowiska postanowili utrudnić wszystkim życie Jeśli nurkowie nie będą mogli korzystać z jeziora Hańcza, to wielu właścicieli kwater może stracić majątek życia.

- Większość, zwłaszcza w Błaskowiźnie, czy Bachanowie przez cały rok gości wyłącznie amatorów nurkowania - przyznaje Elżbieta Niedziejko, prezes Suwalskiej Izby Rolniczo-Turystycznej w Suwałkach. - Rolnicy zainwestowali w infrastrukturę mnóstwo pieniędzy. Myślę, że proponowane zmiany należy jeszcze porządnie przedyskutować i to pod różnym kątem: ochrony środowiska, bezpieczeństwa, a także rozwoju turystyki, by nie wylać dziecka z kąpielą.

Hańcza - najgłębsze jezioro w kraju (ponad 100 metrów), to prawdziwy raj dla nurków - ilaste ściany, głazy oraz jaskinie. Trudno więc się dziwić, że amatorów oglądania podwodnego świata nie brakuje.

Szacuje się, że co roku schodzi  "na dno" około 2 tysięcy osób. A z myślą o nich, wokół akwenu powstało szereg okazałych, super wyposażonych kwater agroturystycznych. Przenocować, zjeść czy nabić butle tlenowe można tu niemalże w co drugim, położonym nad akwenem domu. Na miejscu działa też kilka ośrodków nurkowych.

- Z nurkowania, wydawać by się mogło niszowej turystyki, wiele osób żyje - dodaje prezes Niedziejko. - Myślę, że przy wdrażaniu jakichkolwiek zmian trzeba brać pod uwagę inwestycje, jakie oni poczynili.

Tymczasem Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Białymstoku uznała, że należy wprowadzić czytelne zasady korzystania z Hańczy. A mówiąc inaczej - wytyczyć strefę, w której można nurkować. Natomiast wejście do wody w pozostałym rejonie zbiornika byłoby możliwe tylko w przypadku uzyskania specjalnego pozwolenia.

Z czego to wynika?
Urzędnicy tłumaczą, że buszujący po całym akwenie nurkowie, niszczą środowisko. Pracownicy RDOŚ przygotowują więc stosowny projekt zarządzenia, który miałby wejść w życie już za kilka miesięcy - pod koniec tego roku.

Andrzej Markiewicz, szef bodajże najstarszego w Suwałkach klubu nurkowego przypomina, że połowa brzegu Hańczy nie jest dostępna. A na pozostałym obszarze ludzie schodzą pod wodę od trzydziestu lat i z tego powodu w akwenie zmian na gorsze nie widać. Większe spustoszenie czynią choćby rolnicy, którzy niejednokrotnie nadmiernie nawożą swoje grunty. Poza tym, wytyczanie stref może nie przynieść oczekiwanego efektu.
- Obawiam się, że po wprowadzeniu zakazów ludzie zaczną nurkować "na dziko" - dodaje. - A wtedy może dochodzić do sytuacji zagrażających ich życiu. A tego chyba nikt by nie chciał.

Markiewicz ma nadzieję, że przed podjęciem ostatecznej decyzji urzędnicy odpowiedzialni za ochronę środowiska skonsultują swoje plany z władzami gminy oraz właścicielami kwater.
 - Nie można decydować zza biurka. Trzeba mieć na uwadze, że w wielu przypadkach zmiana może zrujnować ludziom życie  - zauważa rozmówca.
 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny