Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Martyna Ziziuk: Szachy to mój żywioł

Martyna Tochwin
Martyna ma pełną półkę pucharów. Marzy, by grać w reprezentacji Polski, w koszulce z orłem.
Martyna ma pełną półkę pucharów. Marzy, by grać w reprezentacji Polski, w koszulce z orłem. Martyna Tochwin
Martyna Ziziuk z Sokółki ma dopiero 12 lat, a już jest wicemistrzynią Polski w szachach. Na szachownicy nie dał jej rady nawet senator Marek Borowski. Marzy, by zagrać w reprezentacji narodowej, w koszulce z białym orłem.

W swoim pokoju Martyna ma pokaźną kolekcję pucharów i medali. Trofea zajmują całą półkę. Wśród nich ten najważniejszy: srebrny medal i tytuł wicemistrzyni Polski w szachach szybkich zdobyty niedawno w Warszawie.

Przegrała tylko jedną partię

Lekko nie było. Konkurencja bardzo silna, startowało ponad 700 młodych szachistów. Martyna z 22. miejscem w rankingu FIDE nie była faworytką tych zawodów. Rozegrała jedenaście partii. Siedem wygrała, trzy zremisowała. Przegrała tylko jedną.

- Z tym moim zwycięstwem to była niezwykła historia - opowiada. - Gdy skończyłam ostatnią partię bardzo się ucieszyłam, bo już wiedziałam, że mam brązowy medal. Razem ze znajomymi wyszliśmy z sali, żeby trochę się przejść. Wszyscy mi gratulowali, dziękowali. Było super, ale jeszcze nie wiedziałam, że zdobyłam srebro.

Wynik zobaczyła dopiero na tablicy. Nawet nie umie opisać, jak bardzo wtedy się ucieszyła. Tym bardziej, że znalazła się w doborowym towarzystwie. Wyprzedziła ją tylko Agata Stebel, srebrna medalistka Mistrzostw Polski sprzed dwóch lat. Brązowy medal zdobyła zaś Alicja Śliwicka, mistrzyni Europy do lat 10.

- To wielki sukces Martyny, bo z 22. miejsca awansowała od razu na drugie - cieszy się pani Iwona, mama szachistki.

Pierwsze partie z wujkiem

Przygoda Martyny z szachami zaczęła się całkiem zwyczajnie. Jako kilkuletnie dziecko jeździła na wieś do wujka Zbyszka. To właśnie z nim rozgrywała swoje pierwsze partie.

- Wujek nauczył mnie jak się nazywają figury, jakie są podstawowe ruchy w szachach - wspomina Martyna.

Spodobało jej się. Tak bardzo, że jako siedmiolatkę rodzice zapisali ją do kółka szachowego LUKS Orient Sokółka. Tam na dobre poznała zasady tej królewskiej gry. Kilka tygodni później rozegrała swój pierwszy turniej.

Pani Iwona pamięta jakby to było wczoraj.

- Zawody odbywały się w Suwałkach. Martyna pojechała tam jako zawodniczka bez kategorii i od razu zdobyła czwartą kategorię. Bardzo się wtedy cieszyliśmy z jej sukcesu.

Trenerem Martyny jest Józef Bochenko. - Wicemistrzostwo Martyny to dopiero początek. Ją stać na grę w kadrze narodowej. Ja widzę ją na zawodach Europy i świata - zapewnia instruktor szachowy.

Na razie Martyna jest zawodniczką z drugą kategorią szachową. Jeździ na turnieje po całej Polsce. Była w Lublinie, Karpaczu, Solinie, Polanicy Zdroju.

- Poznałam wielu fajnych ludzi, mam dużo znajomych. Z niektórymi się zaprzyjaźniłam. Spotykamy się w sieci albo na turniejach - mówi Martyna.

Na zawody jeździ z rodzicami albo opiekunami i trenerem.

Tata szachistki zdradza, że on jako zapalony wędkarz stara się łączyć przyjemne z pożytecznym. Oczywiście, zawsze wiernie kibicuje córce, ale jak jest okazja, to zawsze znajdzie chwilę, żeby pójść na ryby.

- Jak turniej jest w Augustowie, to żona z Martyną jadą na zawody, a ja na ryby. Gdy byliśmy w Solinie, to też łowiłem. Z trenerem siedziałem cały czas na krótkofalówkach, żeby być ze wszystkim na bieżąco - śmieje się pan Zbigniew.
Szachy pomagają w nauce

Od września Martyna pójdzie do szóstej klasy. Świetnie sobie radzi w nauce. Najlepszy dowód świadectwa z czerwonym paskiem.

- Córka bardzo dużo wynosi z lekcji w szkole. Ma świetną pamięć wzrokową. Bardzo łatwo zapamiętuje, angielskie słówka chwyta w lot. Myślę, że właśnie dzięki szachom - mówi pani Iwona.

Bywa, że Martyny nie ma w szkole przez kilka dni, nawet dwa tygodnie. Udział w turniejach zabiera jej bowiem dużo czasu. Nie zwalnia to jednak od nauki.

- Wpadki jeszcze nie zaliczyła. Pamiętam, Martyna miała klasówkę z przyrody z przeliczania skali. Dzień wcześniej akurat wróciła z mistrzostw Polski. Żaliła mi się, że źle napisała, bo nie było jej w szkole, kiedy ten temat omawiano. A okazało się, że jako jedyna dostała szóstkę - mówi z uśmiechem pani Iwona.

Józef Bochenko, trener Martyny podkreśla, że gra w szachy doskonale rozwija umysł. I jest szczególnie wskazana dla dzieci. - Szachy uczą systematyczności, radzenia sobie w trudnych sytuacjach, logicznego myślenia, przewidywania - wylicza.

Wygrała z Markiem Borowskim

Martyna ma 12 lat. Przy szachownicy jednak wiek nie ma znaczenia. Młody zawodnik może ograć nawet najstarszego przeciwnika. Najważniejsza jest taktyka.

- Bardzo często gram z dorosłymi. Fajnie jest z nimi wygrywać, bo wtedy można powiedzieć, że wygrało się ze starszym - tłumaczy Martyna. - Nie można jednak lekceważyć nikogo. Bo zbytnia pewność siebie może każdego zgubić.

- Dorośli szachiści chcą uczyć młodych. Zauważyłam, że po takich partiach, gdzie przegrywa młodszy, starszy zawodnik pokazuje, co jego przeciwnik zrobił źle, gdzie popełnił błąd - zauważa pani Iwona.

Szachowym przeciwnikiem Martyny był senator nawet Marek Borowski. 1 marca w nagrodę za zajęcie pierwszego miejsca w białostockiej lidze szachowej spędziła dzień w polskim parlamecie. Oprócz zwiedzania Senatu, rozegrała kilka partii z politykami.

- Partię z panem Borowskim wygrałam. Na koniec pan senator podał mi rękę i pogratulował zwycięstwa. To było bardzo miłe - mówi Martyna.

Liczy się talent, ale i praca

Rodzice Martyny wspominają, że kiedyś w ich domu szachownica była często rozstawiana. Dziś już nie. Bo gra z Martyną z góry skazana jest na porażkę.

- Przewyższa nas umiejętnościami. Wygrywa ze wszystkimi - mówi ze śmiechem pani Iwona.
Martyna nie ma swojej ulubionej szachowej figury. Kolor pionków też nie ma dla niej znaczenia. Choć kiedyś wolała grać czarnymi. - Mówi się, że białe w 70 proc. wygrywają, bo one zawsze zaczynają partię i narzucają tempo. Mnie nie robi różnicy, czy gram białymi, czy czarnymi - zapewnia.

Szachom poświęca wiele czasu. Raz w tygodniu spotyka się na treningu w klubie, a codziennie rozwiązuje w komputerze zadania, które przysyła jej trener.

- Są to partie do rozegrania albo jakieś pozycje, w których muszę zrobić najlepsze ruchy i zyskać przewagę - tłumaczy Martyna. - Także po zawodach opracowujemy z trenerem partie. I to bez względu na to, czy przegrałam, czy wygrałam.

Jak każdy sportowiec dobrze zna smak porażki. Przegrane nigdy jej jednak nie załamywały. - Jest wtedy smutno, na pewno. Po przegranej partii dużo myślę, jaki ruch źle zrobiłam, analizuję, w którym miejscu popełniłam błąd. Chodzi o to, by na przyszłość przewidzieć właściwy ruch przeciwnika.

Wygrana to oczywiście wielka radość. Choć Martyna nigdy nie okazuje swoich emocji.

- Słynie z tego, że po rozegranej partii ma kamienną twarz. Nie da się z niej odczytać wygrała czy przegrała. Śmiejemy się z mężem, że nie ma szans na obstawienie córki. Ona do tych zwycięstw podchodzi bardzo spokojnie - zapewnia pani Iwona.

A Martyna pytana o przepis na wygraną partię szachową tylko nieśmiało się uśmiecha. - Trzeba po prostu dużo grać. Sam talent to nie wszystko - odpowiada skromnie.

Od dwóch lat gra w kadrze wojewódzkiej. Marzy o karierze w reprezentacji Polski.
- Żeby tam się dostać trzeba być w pierwszej trójce. Mam nadzieję, że mi się to uda. Bardzo bym chciała zagrać w koszulce z białym orłem na piersi - zdradza młoda szachistka.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny