Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marta zaczęła brać narkotyki, kiedy dowiedziała się, że jej chłopak zaraził ją HIV

Agata Sawczenko
Boję się, że jak się dowiedzą, to zwolnią mnie z pracy, odrzucą, napiętnują. Bo to, że ja wiem dużo o HIV, nie znaczy, że wszyscy wiedzą - mówi Marta
Boję się, że jak się dowiedzą, to zwolnią mnie z pracy, odrzucą, napiętnują. Bo to, że ja wiem dużo o HIV, nie znaczy, że wszyscy wiedzą - mówi Marta Fot. sxc.hu
Czasami marzę, że jestem zdrowa. Marzę, że nie muszę nikogo oszukiwać - mówi Marta. Po narkotyki sięgnęła, kiedy dowiedziała się, że jej chłopak zaraził ją HIV.

HIV może nie dawać objawów nawet przez 10 lat.

Kobieta z HIV, jeśli wie o zakażeniu, może urodzić zdrowe dziecko. Mężczyzna z HIV może być dawcą nasienia.

HIV przenosi się tylko trzema drogami: poprzez krew, poprzez seks i z matki na dziecko. To, że można się zakazić przez dotyk czy ślinę, to zwykła bujda.

Marcin zabrał mnie na wycieczkę do lasu.

- Marta, mam HIV - powiedział.

Zaczęłam się śmiać. Niezły żart, myślę. A on poważny, nawet kącik ust mu nie drgnął. W końcu się rozpłakał. To i ja też.

Ale tak naprawdę to dopiero wieczorem, jak już wróciłam do domu, dotarło do mnie. I wtedy panika: co będzie, co będzie, co będzie? Nic innego mi do głowy nie przychodziło.

Oboje pochodzimy z małego miasteczka. Poznaliśmy się na początku lat 90.
Takich ćpunów, jak w latach 90. dziś już nie ma.

Słuchali Doorsów, czytali Satre'a, interesowali się kulturą Wschodu. Zawsze mieli coś do powiedzenia. Inteligentni. Nie tam żadne szczury z wyścigu, jak to teraz bywa. Czy nie daj Boże chłopaki z dyskoteki. Nikt taki na pewno by mi się nie spodobał.

Nie to co Marcin. Nie dość, że inteligentny i fajny, to jeszcze ciut podobny do Jima Morrisona. Zakochałam się, jak to się mówi, od pierwszego wejrzenia. Zresztą nie ja jedna. Takich wzdychających do niego licealistek było w naszej miejscowości kilka.

A Marcin uczył się w Białymstoku, w tzw. dobrym ogólniaku. Do naszego miasteczka przyjeżdżał na weekendy, na święta, na wakacje. To właśnie w czasie wakacji zaprzyjaźniliśmy się. Opowiadał mi o swojej ulubionej muzyce, koncertach, na które często chodził, książkach, czasem o szkole. Zabierał na spacery, na ogniska z kolegami. Gadaliśmy, gadaliśmy, gadaliśmy.
Wiedziałam, że pali trawę. Ale co tam, był przecież taki przystojny. A ja taka zakochana.

Wakacje się skończyły, Marcin znów zaczął znikać na całe tygodnie. Na weekendy przyjeżdżał, czasami mi rodzice pozwalali odwiedzić go w Białymstoku. W końcu miałam już te 17 lat.

A Marcin? Tak, wciąż był tym wspaniałym, inteligentnym przystojniakiem. Tylko coraz częściej tak dziwnie błyszczały mu się oczy, coraz częściej był albo nieobecny, albo rozdrażniony.

- On bierze - uświadomił mi w końcu jego kumpel.

Zapytałam Marcina wprost.

- Dziecko, na jakim ty świecie żyjesz - zaśmiał się. I zrobił mi działkę.

Wtedy uciekłam. Do domu. Ale przecież byłam taka zakochana. 17-latce nie wytłumaczysz, że powinna się trzymać od kogoś z daleka.

A Marcin brał coraz więcej. Przestał się kryć. Zawsze w torbie miał strzykawkę. Czasami nową, czasami po prostu wypłukaną pod bieżącą wodą czy zwyczajnie, w jeziorze. Przestawało mu na czymkolwiek zależeć. A mi zależało coraz bardziej. Na nim oczywiście. To wtedy kochaliśmy się po raz pierwszy.

Gdy rok później powiedział mi, że jest zarażony HIV, świat mi się zawalił. Dwa dni przeryczałam. Dobrze, że znalazłam w sobie tyle siły, by się zbadać. Oszukałam mamę, że chcę kupić sobie trochę ciuchów, i przyjechałam do Białegostoku.

Okazało się, że badania trzeba powtarzać. To były tygodnie obłędnego strachu i cholernej nerwówki. A ja nie mogłam się nawet przed nikim otworzyć, wyżalić, wykrzyczeć. No bo co? Przed Marcinem? Przed mamą? Panią pedagog w szkole?

W końcu znów pojechałam do Białegostoku. I niewiele z tego wyjazdu, oprócz łez, pamiętam. Tylko takie migawki: oczy lekarki, która ze mną rozmawiała, zdziwione spojrzenia ludzi na ulicy. I ten ogarniający mnie wstyd.

W końcu wróciłam do domu. Gdy zobaczyłam mamę, padłam jej w ramiona. Chyba z pół godziny minęło, zanim wydukałam, co się dzieje. A mama tylko przytuliła mnie jeszcze bardziej. Tego się nie spodziewałam.

Później oczywiście nie obyło się bez kłótni, awantur, płaczu. Ja byłam załamana, mama też. Wiadomość, że mam HIV, przekreśliła moje wszelkie plany, odebrała nadzieje. Studia? Jakie studia, po co, dla kogo? Mąż? Dzieci? Nie warto nic robić. Przecież i tak niedługo umrę.

Nic nie wiedziałam o HIV. Jak tu iść do lekarza, dentysty, fryzjera? A jak ktoś poprosi o łyk coli? O Jezu, wszystkich pozarażam.

Wybrałam wtedy najgorszą drogę z możliwych. Pojechałam do Marcina. I zaczęłam ćpać. Dziwna droga: najpierw HIV, a dopiero później narkotyki. Ale wtedy o tym nie myślałam. Chciałam po prostu o wszystkim zapomnieć.

Pomogły nam nasze mamy: moja i Marcina. Prosiły, groziły, nasyłały na nas policję, wysyłały na odwyki. Uświadamiały, że życie wcale się dla nas nie skończyło.

Długo to wszystko trwało, ale pomogło. Wyszliśmy z tego: i ja, i Marcin. Skończyliśmy nawet studia - byle jakie, z niezłym poślizgiem, ale skończyliśmy. Oboje zaczęliśmy pracować. Wbrew radom wzięliśmy ślub. Rozwiedliśmy się z wielkim hukiem po półtora roku. Ćpun z ćpunem żyć nie może.

Wiem, że Marcinowi ułożyło się w końcu w życiu. Poznał zdrową kobietę. Urodziło im się dziecko.

A ja? Żyję sobie sama, pracuję, spotykam się ze znajomymi. Pogodziłam się już ze swoim losem. O HIV wiem o wiele więcej niż 15 lat temu. Choć rzadko komu przyznaję się, że jestem chora. Boję się, że jak się dowiedzą, to zwolnią mnie z pracy, odrzucą, napiętnują. Bo to, że ja wiem dużo o HIV, nie znaczy, że wszyscy wiedzą.

Jeszcze teraz potrafię przepłakać całą noc. Albo przenoszę się w mój świat marzeń. Wyobrażam sobie różne sytuacje, w jakich mogłabym się znaleźć, rozmowy z ludźmi, pracę. Bo w marzeniach jestem zdrowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny