Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcel i Nikodem Legunowie z Mam Talent nie ukrwają, że wystąpili dla pieniędzy

Cezary Sołowij
Bliźniacy podkreślają, że przed nimi jeszcze wiele lat nauki. Nie tylko szkolnej, choć podręczniki towarzyszą im w każdej podróży. Przed nimi także ciężka praca nad głosem. Wiele zawdzięczają profesor Marii Wleklińskiej, jeżdżą też na lekcje śpiewu do Wiednia.
Bliźniacy podkreślają, że przed nimi jeszcze wiele lat nauki. Nie tylko szkolnej, choć podręczniki towarzyszą im w każdej podróży. Przed nimi także ciężka praca nad głosem. Wiele zawdzięczają profesor Marii Wleklińskiej, jeżdżą też na lekcje śpiewu do Wiednia. Fot. Marcin Tadeusz Kuryło
Wystąpili w telewizji dla nagrody, dla pieniędzy. - Bo 300 tysięcy złotych to dwa lata nauki w najlepszej szkole, gdzie roczne stypendium dla jednego z nas kosztuje 30 tysięcy dolarów - mówi szczerze Marcel.

Marcel i Nikodem Legunowie zachwycili publiczność w całym kraju, występując w programie "Mam talent". Jutro zawalczą o finał.

Czy mają szansę? - zastanawiają się widzowie. I wielu od razu odpowiada: Kto, jak nie oni, ma prawo do pierwszej nagrody? Talent i praca. Fachowcy ich głos określają jako kontratenor. To rzadka barwa. Chłopcy mają skalę trzech i pół oktawy.

Próbujemy się z nimi umówić, ale akurat są w drodze na lotnisko.

- Szwajcaria, potem Paryż, gdzie mają konsultacje z wybitnym śpiewakiem - przeprasza Beata Legun, mama braci, która pilnuje ich planu zajęć. Po ich powrocie nie jest łatwiej o spotkanie.

Zwyczajni niezwyczajni

Zaczynam się zastanawiać, jak ci młodzi ludzie wytrzymują taki natłok obowiązków. I czy przypadkiem nie są już zarażeni manierą gwiazdorstwa. Ale kiedy wreszcie się spotykamy, widzę zwyczajnych nastolatków, ubranych jak wielu rówieśników. Markowe ciuchy?

- Bardzo dużo oglądamy - śmieje się Nikodem, spoglądając wymownie na mamę. - Jak chłopcy chcą coś mieć, to muszą wiedzieć, że trzeba na to zapracować - wyjaśnia pani Beata.

- Czasami znajomy rodziców urządza nam koncerty. Wtedy zarabiamy trochę pieniędzy - przyznają. To pierwszy sygnał, że poza talentem te nastolatki mają jeszcze poukładane w głowach. O to też dbają rodzice.

- Jak podczas mutacji straciłem głos, to jakby mi ktoś wyrwał duszę - przyznaje Marcel. - Popłakałem się, bo przecież tyle lat pracy, wyrzeczeń i miałbym już nie śpiewać? Moje dotychczasowe życie było przepełnione śpiewem - mówi szczerze. Na szczęście po mutacji głosy im się nie zmieniły.

- To chyba największy cud, bo cały czas śpiewać kontratenorem sopranowym to praktycznie bardzo rzadkie zjawisko. 95 procent osób po mutacji już nie wraca do tej barwy - dodaje Marcel.

- Nauka jest w tej chwili najważniejsza - powtarza kilka razy podczas rozmowy Beata Legun, gdy pytam o plany estradowe. Koncerty i zarabianie pieniędzy - na to przyjdzie czas.

Mają poukładane w głowach

Bliźniacy podkreślają, że przed nimi jeszcze wiele lat nauki. Nie tylko szkolnej, choć podręczniki towarzyszą im w każdej podróży. Przed nimi także ciężka praca nad głosem. Wiele zawdzięczają profesor Marii Wleklińskiej, jeżdżą też na lekcje śpiewu do Wiednia.

- Jak oglądam nagrania sprzed roku, to łapię się za głowę, jak ja śpiewałem! I wiem, że przed nami jeszcze wiele lat nauki - mówi chłopiec, poprawiając kosmyk niesfornych włosów spadających na czoło. I dlatego zdecydowali się wziąć udział w programie. Dla nagrody.

- 300 tysięcy złotych to przecież przynajmniej dwa lata nauki w najlepszej szkole, gdzie roczne stypendium dla jednego z nas kosztuje 30 tysięcy dolarów - tłumaczą. Marzy im się też nagranie płyty w profesjonalnym studiu. A ten program może im to umożliwić.

- Zaczynamy też rozumieć powiedzenie, że sukces ma wielu ojców - śmieją się. - Jeszcze pół roku temu staraliśmy się uzyskać pomoc od różnych osób. Nie odpowiadali. Teraz to oni dzwonią i proszą o spotkanie - uśmiechają się chłopcy.
Mamie zależy na jednym: aby nie przewróciło się im w głowach. Nie obawiają się tego?

- Absolutnie! - kręcą głowami. A mama potakuje z aprobatą.

- Na pewno nie. To normalni chłopcy, którzy doskonale wiedzą, że to, co osiągną, jest okupione ciężką pracą.

Zastanawiam się, czy nie mieli żalu do rodziców, że zgotowali im taki los.

- My innego sposobu na życie nie znamy - mówi Nikodem, śmiejąc się. Mają czas na sport i słuchanie innej muzyki.

- Bardzo lubią grać w siatkówkę i tenisa. W szkole w Wiedniu codziennie pływali - opowiada mama. Na słowo "hip-hop" lekko się krzywi. A przecież kiedy pojawili się na ekranach telewizorów, w milionach domów widzowie ujrzeli ich w czapkach z daszkiem nad uchem, szerokich spodniach i bluzach dresowych. Agnieszka Chylińska złapała się za głowę. Potem jednak kiwała nią z niedowierzaniem.

- Baliśmy się zaśpiewać coś z naszego repertuaru, bo nie każdy by to zrozumiał, docenił - tłumaczą. I dlatego świadomie wybrali na bis szlagier Celine Dion. Ale w półfinale postanowili zaśpiewać coś z klasycznego repertuaru.

Międzynarodową karierę bracia rozpoczęli w znanym na całym świecie wiedeńskim chórze Wiener Sängerknaben. Koncertowali już w wielu państwach na kilku kontynentach (m.in. w Meksyku, Gwatemali, USA, Panamie, Japonii oraz w wielu krajach europejskich). Ich solowy śpiew słyszeli uczestnicy koncertu inaugurującego 250. rocznicę urodzin Mozarta. Wrócili po prawie trzyletnim pobycie z Wiednia, bo Marcel nie chciał już tam przebywać, chociaż dyrektor szkoły namawiał ich, aby zostali. Wrócili do Karlina i rozpoczęli naukę w II LO.

- Szanujemy ich decyzję - podkreśla mama bliźniaków. - Byliśmy w Wiedniu wszyscy. Razem z o dwa lata młodszym synem Piotrem. Także babcia, która robiła nam doskonałe polskie obiadki - uśmiecha się. - To był ich wybór. Staramy się szanować ich zdanie i dajemy prawo do podejmowania decyzji. Ale też ponoszenia ich konsekwencji.

Czy rodzice musieli podporządkować swoje życie karierze braci?

- Nic podobnego - zapewnia ich mama. Przyznaje jednak, że są w wyjątkowej sytuacji. Wraz z mężem pracują, ale ich zajęcia pozwalają na rozwój dzieci. Ona, "specjalista od jąkania", prowadzi własną praktykę terapeutyczną. Tata, Paweł Legun, jest malarzem i pracować może wszędzie tam, gdzie rozstawi sztalugi.

- Trudno jednak być rodzicem zdolnego dziecka. I nie chodzi wcale o pieniądze, choć te są potrzebne, żeby rozwijać zdolności - przyznaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny