Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małgorzata Kowalska: Podlaskie bezwzględnie potrzebuje dobrej reprezentacji w Europie

Anatol Chomicz
Profesor Małgorzata Kowalska, kierownik Zakładu Filozofii Współczesnej i Społecznej Uniwersytetu w Białymstoku
Profesor Małgorzata Kowalska, kierownik Zakładu Filozofii Współczesnej i Społecznej Uniwersytetu w Białymstoku Anatol Chomicz
Do tej pory nigdy nie myślałam o wyborach samorządowych, ale nie wykluczam. Tymczasem wierzę w sens reprezentowania naszego regionu w Europie i sądzę, że w sumie nie najgorzej się do tego nadaję - mówi prof. Małgorzata Kowalska. Z profesor Małgorzatą Kowalską, kierownikiem Zakładu Filozofii Współczesnej i Społecznej Uniwersytetu w Białymstoku, jedynką na podlasko-warmińsko-mazurskiej liście Europy Plus do Europarlamentu, rozmawia Tomasz Maleta

Obserwator: Co Panią skłoniło do mezaliansu z polityką? Bo parafrazując słynną anegdotę o Kancie można powiedzieć, że polityka jest sfera najmniej godną filozofów?

Prof. Małgorzata Kowalska: - Nie wiem, do jakiej anegdoty o Kancie pan pije. Kant wprawdzie sam nie zajmował się czynnie polityką, ale żywo się nią interesował, tworzył projekty polityczne (prekursorskie wobec projektu Unii Europejskiej) i sądził zdecydowanie, że polityka potrzebuje filozofii. Związki filozofii z polityką są stare jak świat, a przynajmniej jak sama filozofia, której historia liczy już sobie ponad dwa i pół tysiąca lat. Wprawdzie dość nieliczni sądzili jak Platon, że tylko filozofowie potrafiliby dobrze rządzić, ale bardzo wielu uważało, że filozofowie są w polityce niezbędni przynajmniej jako "doradcy księcia". Ale i odwrotnie: że filozofia potrzebuje polityki jako swoistego praktycznego sprawdzianu słuszność albo możliwości realizacji pewnych idei. Wyobrażenie o filozofie jako człowieku "chodzącym w chmurach", zajętym tylko czytaniem książek i rozważaniem abstrakcyjnych spraw, które nie mają związku z tzw. realnym życiem, jest całkowicie fałszywe. A już zwłaszcza na gruncie tradycji filozoficznej, do której sama się poczuwam i w odniesieniu do działów filozofii, którymi się zajmuję: filozofii człowieka, moralnej, społecznej i politycznej właśnie. W tego rodzaju filozofii podstawowe znaczenie mają pytania o dobre życie i dobry ustrój, o wartości takie jak równość, wolność, i sprawiedliwość, o naturę władzy i sens samej polityki - i są to pytania mające oczywiste odniesienia do konkretnej praktyki politycznej.

Nie można zapominać, że to właśnie filozofia od wieków dostarczała idei, które przeobrażały świat społeczny i polityczny. Liberalizm, socjalizm, nawet konserwatyzm to są ostatecznie pewne koncepcje filozoficzne. Nie chcę przez to powiedzieć, że idee rządzą światem. Chcę powiedzieć tylko, że filozofia nie jest jakimś myśleniem znikąd, oderwanym od realnych życiowych i społecznych problemów, lecz przeciwnie: rodzi się z woli zrozumienia tych problemów i szuka dla nich jakichś rozwiązań.

Oddzielając filozofię od polityki wyrządzalibyśmy krzywdę jednej i drugiej. Ten proces oddzielania w jakiejś mierze się, niestety, dokonał: polityka jest dziś coraz bardziej antyfilozoficzna, a nawet wprost bezmyślna, filozofia zaś staje się niekiedy analizą oderwanych pojęć. Ale tak być nie musi ani nie powinno.

Bez wahania zdecydowała się Pani przekroczyć ten Rubikon, czy jednak może targały Panią wątpliwości? Przecież wcześniej wielokrotnie krytycznie wypowiadała się Pani o tym, jak uprawia się w Polsce politykę. Do tej pory to Pani oceniała, teraz to Panią będą oceniać.

- "Rubikon" przekraczam z mnóstwem wątpliwości. Chociaż nie jest prawdą, że z aktywnością w szerokim sensie polityczną nie miałam do tej pory nic wspólnego. W latach 90. działałam w Unii Pracy, byłam nawet w gronie założycieli tej partii. Ba, kandydowałam wtedy w jakichś wyborach do Sejmu, chociaż z pozycji "zająca", nie z pierwszego miejsca na liście jak teraz. Już wtedy motorem mojej aktywności politycznej był krytyczny stosunek do realnego kształtu polskiej polityki, w tym zwłaszcza reform zwanych reformami Balcerowicza. Uważałam - i nadal uważam - że wolnorynkowy kapitalizm wprowadzono w Polsce z pogwałceniem demokracji i bez troski o słabsze grupy społeczne. Nie ma najmniejszej sprzeczności między krytycznym stosunkiem do realnej polityki i zamiarem włączenia się w politykę. Przeciwnie, właśnie wtedy, gdy jesteśmy krytyczni, sami powinniśmy się angażować. Krytyka z pozycji czystego obserwatora jest całkowicie nieskuteczna. Trzeba mieć wolę zmian.

Dziś mam jeszcze więcej powodów do krytyki. Polska polityka została "zabetonowana" przez coraz bardziej jałowy, coraz mniej związany z realnymi problemami społecznymi spór między partią rządzącą, czyli PO, a główną partią opozycyjną, czyli PiS. Społeczeństwo zostało sztucznie podzielone na "liberałów" i "konserwatystów", na mieszkańców wielkich miast i prowincji, na młodych i starych, na zwolenników i przeciwników "walki o krzyż" itd.. To są podziały powierzchowne. Znacznie bardziej podstawowy podział przebiega miedzy beneficjentami i ofiarami obecnego systemu gospodarczego i politycznego, ale ten realny podział wciąż nie znajduje odzwierciedlenia w kształcie naszej sceny politycznej, wciąż jest zaciemniany przez konflikty drugorzędne i zgoła fikcyjne - takie jak ostatnia awantura o "gender". Dalibóg, "gender" nikomu nie grozi, za to wielu grozi wykluczenie i bieda, bezrobocie, w najlepszym razie umowy śmieciowe.

Trzeba w nowy sposób zidentyfikować prawdziwe problemy społeczne. I trzeba chcieć znaleźć dla nich rozwiązanie. To jest równoznaczne z postulatem innej polityki. Mnie właśnie chodzi o to, aby pokazać, że inna polityka jest możliwa.

A może filozofowie nie są w stanie nic ciekawego opowiedzieć nam już o świecie, skoro tak gremialnie garną się do polityki?. Nie jest Pani jedyną przedstawicielką królowej nauk na liście Europy Plus do europarlamentu. Z Krakowa wystartuje prof. Jan Hartman, który już kilkanaście miesięcy temu zaangażował się w działalność Twojego Ruchu. Ugrupowanie Janusz Palikota jest jednym z filarów Europy Plus. Z którym z nich się Pani utożsamia?

- Filozofowie mówią coś o świecie w związku z realnym kształtem tego świata (który wygląda dziś bardzo marnie) i proponują jakieś zmiany. Czy powinni swoje pomysły zapisywać tylko w artykułach i książkach? Czy nie powinni raczej chcieć i móc praktycznie wpływać na to, co się z tym światem dzieje? I weryfikować swoje pomysły w praktyce? To, że w Twoim Ruchu jest kilku filozofów (sam Palikot jest z wykształcenia filozofem), jest w moim przekonaniu przejawem czegoś bardzo pozytywnego: poszukiwaniem zerwanej więzi miedzy filozofią i polityką, próbą odnowienia samej polityki, wpuszczenia do niej nowych myśli i "świeżej krwi".

Jaki cel przed Panią postawiono? Lepszy wynik w regionie od konkurencji z lewej strony czyli SLD czy też taki, który w jakimś stopniu pozwoli Europie Plus przekroczyć próg wyborczy w skali kraju.

- Nie postawiono przede mną żadnego celu tego rodzaju. Co najwyżej uznano, że moja kandydatura i moje poglądy mogą przekonać znaczącą część wyborców, a przynajmniej przyczynić się do tego, że w kampanii wyborczej poruszone zostaną ważne tematy, że w ogóle odbędzie się jakaś poważna dyskusja, a nie tylko rytualna partyjna przepychanka. Moim zadaniem - ale takim, które sama sobie postawiłam - jest pokazanie - powtórzę to jeszcze raz - że inna polityka jest możliwa. Jaki to da wynik w skali regionu i kraju? Zobaczymy.

No właśnie. SLD na pierwszym miejscu na liście wystawia w okręgu podlasko-warmińsko-mazurskim doświadczonego parlamentarzystę prof. Tadeusza Iwińskiego. Jak Pani odbiera rywalizację z nim o rząd dusz z lewej strony?.

- Z całym szacunkiem dla prof. Iwińskiego uważam, że jest on dziś typowym działaczem partyjnym, przywiązanym na dobre i na złe do swojej biografii politycznej, uksz- tałtowanym przez dotychczasową polityczno-partyjną aktywność. Doświadczenie parlamentarne - to oczywiście pewien atut, ale to również ograniczenie. Człowiek partyjnie i parlamentarnie doświadczony wie wprawdzie, jak działają pewne mechanizmy, ale tym bardziej nie jest zdolny do tworzenia innej polityki. Doświadczenie Tadeusza Iwińskiego jest zatem tyleż jego siłą, co jego słabością, a w moim przekonaniu bardziej słabością niż siłą. Zwłaszcza że SLD jako partia ma sporo grzechów na sumieniu. Dla mnie to już formacja odchodząca. Lewica w Polsce musi ukształtować się na nowo.

To będzie pojedynek filozoficzno-politologiczny czy raczej białostocko-olsztyński?

- Sądzę, że ani taki, ani taki. To będzie przede wszystkim pojedynek między starym i nowym, między polityką dotychczasowa i możliwością innej polityki.

Lewicy liberalnej w kwestiach światopoglądowych nigdy nie było łatwo w tak mocno konserwatywnym, także pod względem zachowań wyborczych, regionie jak Podlaskie. Jak Pani chce przekonać do siebie i swojej listy wyborców?

- Dla mnie liberalizm w kwestiach światopoglądowych nie jest najważniejszy, A dokładniej - jest ważny tylko w powiązaniu z postulatem równości. Ludzie powinni mieć równe szanse i być równo traktowani niezależnie od swojego wyznania, przynależności etnicznej czy orientacji seksualnej. To jest w sumie demokratyczny elementarz, który jednak w Polsce wciąż jakoś słabo się przebija.

Ale ja do tego elementarza dodaję coś jeszcze, co jest dla mnie bardzo ważne: należy łagodzić różnice społeczno-ekonomiczne, wspomagać jednostki, grupy i regiony słabsze. Nie chodzi tylko o lepszą redystrybucję dochodu narodowego i europejskiego w imię społecznej solidarności. Chodzi także o wspomaganie oddolnej aktywności, o sprzyjanie niestandardowym formom działalności ekonomicznej (nastawionej nie na jednostkowy zysk, lecz na zaspokajanie potrzeb społecznych), o pobudzanie różnych form samopomocy i samorządności. Nazywam to troską o "zrównoważony rozwój", w którym idzie nie tylko o poszanowanie środowiska naturalnego (co zresztą w naszym regionie jest również bardzo ważne, jeżeli mamy pozostać "zielonymi płucami Europy'), ale także i przede wszystkim o łagodzenie sprzeczności między beneficjentami i ofiarami systemu wolnorynkowego. Trzeba wspierać również małe przedsiębiorstwa prywatne, będące w istocie formą samozatrudnienia.

Temu powinna służyć nowa polityka spójności w skali ogólnoeuropejskiej i polskiej. Sądzę, że są to cele istotne dla bardzo wielu ludzi na Podlasiu, także na Mazurach i Warmii. Można to nazwać polityką ekologiczną i lewicową. W moim przekonaniu byłaby to po prostu polityka dobre dla większości.

Będzie Pani zabiegała o poracie senatora Włodzimierza Cimoszewicza?

- Na pewno byłoby ono dla mnie cenne. Włodzimierz Cimoszewicz jest ważną postacią polskiej polityki i osobiście darzę go dużym szacunkiem.

Już pojawiają się głosy na forach internetowych: "głosowałbym na Panią profesor, ale nie na listę, z której startuje". Ale też nie brakuje opinii internatów w stylu: "skoro filozofię w Uniwersytecie w Białymstoku likwidują, to trzeba poszukać nowej pracy".

- Myślę, że ważne jest, aby głosować raczej na pewne poglądy i osoby niż na partyjną etykietę. Akurat na liście koalicji Europa Plus-Twój Ruch jest miejsce dla ludzi o różnych, choć generalnie lewicowych i liberalno-lewicowych poglądach. Na tej liście komuś może podobać się X, ale nie podobać Y. To nieuchronne. Do europarlamentu wchodzą jednak konkretne osoby z konkretnymi poglądami i życiorysami, a nie całe partie czy koalicje.

Nie szukam nowej pracy. Chociaż trwa dyskusja nad dalszymi losami filozofii w UwB, w najbliższym czasie los tego kierunku studiów jest niezagrożony. W czerwcu ogłoszona zostanie rekrutacja na kolejny rok studiów I stopnia, wedle wszelkiego prawdopodobieństwa uruchomione zostaną również studia II stopnia dla absolwentów studiów licencjackich (filozoficznych i innych). Także moje własne miejsce pracy na uczelni jest niezagrożone. I myślę, że mam tu jeszcze wiele do zrobienia.

Istnieje jednak związek między ogólnopolską już dyskusją o miejscu filozofii i humanistyki, ale także matematyki czy fizyki na uniwersytecie, ostatecznie zaś o całej obecnej polityce wobec nauki i szkolnictwa wyższego, a moją decyzją o kandydowaniu. Ta dyskusja odsłania ogromne słabości obecnej polityki naukowej i edukacyjnej. Tę politykę w wielu punktach trzeba zmienić. I to jest moja dodatkowa motywacja do startowania w tych wyborach. Bo polska polityka naukowa i edukacyjna jest zależna od polityki europejskiej, ale pod wieloma względami stanowi także jej karykaturę.

W jakim duchu zamierza Pani prowadzić kampanię wyborczą?. Wiadomo, że w trakcie niej nie przebiera się nie tylko w słowach?

- Mam zamiar prowadzić kampanię spokojną i merytoryczną. Mam nadzieje, że nie będę prowokowana do walki na epitety. W razie czego chyba potrafię się odciąć, bo umiem być "fajterką" i posługiwać się retoryką. Wolę jednak zdecydowanie, aby do tego nie doszło.

Po co Podlaskiemu w ogóle potrzebny jest europoseł, skoro - jak pokazują doświadczenia - bardziej reprezentuje on interesy partii niż regionu, a przede wszystkim swoje własne?.

- Być może dotychczasowe doświadczenie tak pokazuje. Tym gorzej dla dotychczasowych europosłów. Chodzi o to, aby to zmienić. Podlaskie bezwzględnie potrzebuje dobrej reprezentacji w Europie - i jako region zróżnicowany kulturowo, i jako region rolniczy, i jako region turystyczny, i wreszcie, a nawet przede wszystkim jako region stosunkowo ubogi, który potrzebuje mądrego sposobu na rozwój.

Czy będąc europosłem będzie Pani nadal pracować w uniwersytecie?

- Tak, mam taki zamiar i nadzieję, że da się to pogodzić.

n Czy, gdyby się nie udało uzyskać mandatu do Brukseli, to ten mezalians z polityką zakończy się na eurowyborach czy może przedłuży się na jesienną elekcję samorządową?

- Do tej pory nigdy nie myślałam o wyborach samorządowych, ale nie wykluczam. Tymczasem wierzę w sens reprezentowania naszego regionu w Europie i sądzę, że w sumie nie najgorzej się do tego nadaję.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny