Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małgorzata Gutowska-Adamczyk: Na czytadła szkoda mi czasu

Julia Szypulska.
Małgorzata Gutowska-Adamczyk
Małgorzata Gutowska-Adamczyk Anatol Chomicz
Literatura dla kobiet bywa szkodliwa, bo uczy, że świat jest piękny i zawsze przyjdzie do nas książę. Ale on nie przyjdzie, a jeśli nawet, to wybierze "białe kozaczki".

Wie Pani, że jest w tej chwili szalenie popularna? Saga rodzinna "Cukiernia pod Amorem" jest rozchwytywana. W bibliotece to trudna do znalezienia pozycja.
Małgorzata Gutowska-Adamczyk:, autorka popularnego cyklu "Cukiernia pod Amorem" i licznych powieści dla młodzieży:
- Ja tego jakoś specjalnie nie doświadczam. Oczywiście, jeżdżę po Polsce, trochę nawet odmawiam zaproszeń, bo nie mogę wszędzie pojechać - muszę przecież pracować. Ale na szczęście paparazzi za mną jeszcze nie biegają.

Czy zaskoczyła Panią popularność tego cyklu?

- Trochę tak. Chociaż miałam takie poczucie, już mniej więcej przy trzynastej stronie, że piszę fajną książkę. Ale dla mnie każda jest fajna, jak złapię temat i udaje mi się powoli wnikać w materię powieści. Ale musi tak być, trzeba się ekscytować tym, co się robi. Choć to jest oczywiście ciężka praca i jako pisarze nienawidzimy jej. Pójście do komputera to jest, jak tłumaczę młodzieży, dokładnie tak, jak pisać charakterystykę porównawczą Cześnika i Rejenta. Z takim samym zachwytem idę pisać. Dlaczego? Bo to jest bardzo ciężka praca. To jest ciężka praca umysłowa, która wyrywa flaki z nas i, jak to pięknie powiedział jeden z angielskich autorów, pisze się z trudem, żeby czytało się z łatwością. Ta książka sama mnie zaskoczyła. Miałam zamiar napisać o takiej pani, która pracowała w cukierni. Pierwowzorem była moja ciotka Halina Kolasińska. Taka trochę mityczna postać w naszej rodzinie. Kobieta charyzmatyczna, duża, postawna, szybko podejmująca decyzje, zamożna. To było w latach 70-tych, kiedy ja na nią patrzyłam jako dziecko. I widać było, że coś tam się psuje w relacjach w tej rodzinie. A może bardziej w tej firmie. Obserwowałam ciotkę, jak siedziała i patrzyła w to okno - zmęczona już i schorowana. Kiedy zaczęłam opisywać życie Celiny Cieślak, pomyślałam, że muszę się dowiedzieć kim byli jej przodkowie, bo autor musi przecież to wiedzieć. I nagle, na jakimś spacerze z psem, jak Atena z głowy Zeusa wyskoczył ten Tomasz Zajezierski. Pomyślałam sobie, że dlaczego nie. To by było nawet śmieszne, gdyby Celina była taką wnuczką z nieprawego łoża. I zaczęłam tak sobie wymyślać tę historię.

Miała to być taka książka lekka, łatwa i przyjemna dla kobiet?

Tak i ona taka jest, mam nadzieję. Może ja tam przemycam coś, czego się sama dowiedziałam o historii kraju. Przecież nie jestem wykształconym dobrze historykiem. Tak naprawdę moja cała wiedza historyczna bierze się z pamiętników ludzi, którzy przeżyli tamte czasy. Na przykład I wojna światowa jest bardzo mało u nas znana. A ona na Zachodzie funkcjonuje właśnie jako ta prawdziwa wielka wojna. I ja z pamiętników odkrywałam jak nasz kraj był wtedy straszliwie doświadczony. Najbardziej na mnie zrobił wrażenie opis tych pochodów wojsk raz w tę, raz w tę stronę. W pamiętniku płocczanki przeczytałam niezwykle ciekawą historię z mnóstwem szczegółów - jaka była pogoda, co wtedy jedli. Że przyszli Niemcy i pozabierali wszystkie klamki, bo rekwirowali wszystkie metalowe rzeczy.

Potężna praca dokumentacyjna.

- Tak, to musiałam wykonać sama. To się brało stąd, że po prostu potrzebowałam się czegoś dowiedzieć o okolicy. Gutowo z powieści znajduje się w mitycznych okolicach Płocka. Musiałam więc ten Płock dobrze sobie przyswoić. Pamiętniki dawały mi te przysłowiowe rodzynki do ciasta.

A sama pani czyta takie przyjemne, relaksujące książki?

- Nie, bo ja nie lubię relaksujących książek.

Dlaczego?

- Szkoda na nie czasu. Są napisane po to, jak to mi czytelniczki mówią, jak chcą mnie zdenerwować: Ja nie czytam po to żeby myśleć, tylko żeby się oderwać od rzeczywistości. Ja się nigdy nie musiałam odrywać.

Nie jest więc Pani zadowolona z takich reakcji?

- No trochę nie jestem, bo literatura ma czemu innemu służyć. Choć z drugiej strony... Bo po co literaturę wymyślił człowiek? Z dwóch powodów, żeby się czegoś dowiedzieć, i żeby zabić nudę. Siedzimy sobie w tej jaskini albo przed nią, płonie ognisko, i opowiadamy sobie jak to było na tym polowaniu. Wtedy nie było żadnych mediów, pierwotni ludzie mieli tylko siebie. Poza tym, dowiadywali się też, jak najlepiej postąpić żeby upolować zwierzę, uniknąć niebezpieczeństwa. Ja bym chciała żeby czytelniczki jednak bardziej z tego powodu czytały, że chcą się czegoś dowiedzieć o świecie, o sobie samych, niż żeby zabić czas i żeby się znaleźć w objęciach księcia. Wszyscy nasi panowie nie są książętami, albo w większości nimi nie są. Nie rozumiemy się nawzajem, bo mamy zupełnie inne cele i powody dla których istniejemy. Wiele wyborów mężczyzn nas dziwi, a ich dziwimy my - nasza gadatliwość na przykład, potrzeba zwierzania się przyjaciółkom itd. Jeszcze z jednego powodu nie lubię tych książek, które służą zabijaniu czasu. One w bardzo dużej większości pracują na złą sławę literatury kobiecej. Bo są często ckliwe, nieprawdopodobne, kończą się dobrze tak, jak się w życiu na ogół nie kończy. Strasznie dużo złego robi w głowach dziewczyn "Zmierzch". To jest dowód na to, że wydawcy etykę mają gdzieś. Wydaje się książki ewidentnie szkodliwe. Uczy się dziewczyny, że książę przyjdzie i będziesz go miała, choćbyś była największą ofiarą. Figa z makiem. Książę nie przyjdzie, po pierwsze nigdy. Po drugie, prędzej będzie się interesował, jak to mój syn pięknie nazwał "białymi kozaczkami", a nie tą szarą myszką, która siedzi w kącie. Jest bardzo inteligentna, ale ma myszate włosy i wstydzi się odezwać i tylko łypie z nadzieją za tym najprzystojniejszym chłopakiem w szkole. To jest rodzaj książki, która ma dawać nadzieję tym dziewczynom, które są jej pozbawione. I czytają to matki, czytają to babki i zachwycają się nie wiem czym. Podczas gdy my powinniśmy uczyć dziewczyny, że one mają walczyć o siebie, ale też dać luz chłopakom. Mam dwóch synów i widzę różnicę między ich dziewczynami. Jedna umie sobie poradzić, że tego partnera czasem nie ma i znajduje sobie zajęcia, a druga jest cały czas pełna złości, nie pozwala chłopakowi na oddech. Książka tego typu dla młodzieży powinna uczyć, że miłość jest trudna, że wymaga poświęceń, nie tylko od faceta. Żeby potem kobieta nie strzelała focha, jak my to lubimy robić. Że facet się nie musi domyślać wszystkiego, że trzeba z nim się komunikować. Niech sobie tam będą upiory czy krasnoludy. Tutaj kreacja postaci nie ma znaczenia. Chodzi mi o psychologię. Te dziewczyny wypijają z kart tej książki poczucie, że świat jest taki cudowny i na pewno ten książę się znajdzie.

Ile już lat minęło odkąd przestała Pani uczyć w szkole?

- Ojej, nie liczę. Ale dużo.

Uczyła pani języka polskiego i łaciny?

- Tak i mnie się to bardzo podobało, sam proces dydaktyczny. Myślę, że nie byłam o tyle dobrym nauczycielem, że byłam wtedy za młoda. Jeszcze nie rozumiałam na czym życie polega. Nie polega ono na tym, żeby za każde przewinienie uczniowi stawiać zły stopień. Teraz to rozumiem. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Też już teraz rozumiem, że sześć jedynek nie daje tego samego efektu, co jedna szóstka. Myślę, że mogłabym teraz być naprawdę dobrym nauczycielem, ale nikt mi tego nie proponuje.

A chciałaby Pani?

- Chyba bym nie wytrzymała z moim temperamentem świadomości, że uczy się młodzież tak naprawdę odgadywania tego, co pan egzaminator miał na myśli układając testy. I nie zgodzę się nigdy ze stwierdzeniem, że to równa naszą młodzież do młodzieży europejskiej, bo tak nie jest. Tak naprawdę nauczanie polega na tym, żeby ludzi przyzwyczajać do samodzielnego myślenia i podejmowania decyzji. A cóż to jest za podejmowanie decyzji: wybierz jedną opcję z trzech?

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny