Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Madonna w Polsce. Przeszkoda w drodze do raju?

Mirosław Miniszewski
Teraz przeciętny Polak znowu musi się zastanawiać, po której ma stanąć stronie. Protestujący i rozdzierający szaty chrześcijanie utwierdzają go w przekonaniu, że dzieje się coś tragicznego, wręcz katastrofalnego; że wszystkie wartości zostaną splugawione, a Matka Boża obrażona.
Teraz przeciętny Polak znowu musi się zastanawiać, po której ma stanąć stronie. Protestujący i rozdzierający szaty chrześcijanie utwierdzają go w przekonaniu, że dzieje się coś tragicznego, wręcz katastrofalnego; że wszystkie wartości zostaną splugawione, a Matka Boża obrażona. Fot. Internet
Czy naprawdę Madonna w Polsce jest w stanie zaszkodzić 15 sierpnia tysiącletnim wartościom chrześcijańskim, na które powołują się urażeni obrońcy godności Maryi Panny?

Piętnastego sierpnia odbędzie się w Polsce koncert Madonny, megagwiazdy muzyki pop. Problem w tym, że tego dnia obchodzone jest w naszym kraju jedno z najważniejszych katolickich świąt maryjnych: Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Jak łatwo było przewidzieć, nastąpiły w związku z tym protesty niektórych środowisk katolickich. Nikt się jednak chyba nie spodziewał, że przybiorą one aż taki rozmiar. Obecność w tym czasie na polskiej ziemi "skandalizującej" wokalistki została odebrana jako obraza narodu. Jak zwykle, zaczęto doszukiwać się tutaj spisku mającego rzekomo za cel uderzenie w polski Kościół siłami szatańskich zastępów, które reprezentuje właśnie Madonna.

Mazowiecki radny Marian Brudzyński zawiązał Komitet Obrony Wiary i Tradycji Narodowych, który między innymi od początku sierpnia będzie prowadził akcję przed stołecznym ratuszem, polegającą na odmawianiu różańca i koronki do Miłosierdzia Bożego w intencji odwołania imprezy. Do prezydenta Rzeczypospolitej, MSWiA, ministerstwa kultury i innych instytucji rozesłano listy protestacyjne w tej sprawie. Prowadzona jest też intensywna kampania informacyjna.

Co ciekawe, data koncertu piosenkarki nie podoba się także Lechowi Wałęsie, który powiedział, że Madonna w ten sposób "konfrontuje się z jego wiarą". Wsparł w tej materii radnego Brudzińskiego. Były prezydent uważa wręcz, że "podważa to jego wiarę" - tak stwierdził w jednym z wywiadów. W związku z tym prosi on o "przesunięcie terminu imprezy".

Darmowa reklama

Teraz przeciętny Polak znowu musi się zastanawiać, po której ma stanąć stronie. Protestujący i rozdzierający szaty chrześcijanie utwierdzają go w przekonaniu, że dzieje się coś tragicznego, wręcz katastrofalnego; że wszystkie wartości zostaną splugawione, a Matka Boża obrażona. Sromota owa naruszy wiarę ludu.

Zbezczeszczona także zostanie polska tradycja narodowa, wszak 15 sierpnia mamy również święto narodowe upamiętniające tak zwany cud nad Wisłą, tj. pokonanie w 1920 roku bolszewickich hord przez oddziały Marszałka Józefa Piłsudskiego.

W cały ten węzeł swoiście pojmowanej polskiej aksjologii z buciorami włazi rozerotyzowana, wyuzdana piosenkarka - słynąca ze skąpych strojów, wyżywających póz oraz prowokacyjnych zachowań. Demony już wyją z zachwytu, bo moralność Polaków zostanie wystawiona na wielką próbę. Siła piekielnych zastępów musi być zaprawdę ogromna, bo takich armat katolicy już dawno nie wyciągali przeciw zakusom złego.

Ostatnia taka bitwa o moralność w przestrzeni publicznej odbyła się chyba w 1994 roku, kiedy na ekrany naszych kin wchodził film pt. "Ksiądz". Była to marnej jakości opowieść o brytyjskim księdzu geju. Reklama, jaką wtedy Kościół zrobił dystrybutorowi, pomogła wydźwignąć film na szczyt rankingów oglądalności po dziś dzień, a samego dystrybutora uczyniła jednym z głównych graczy na polskim rynku filmowym. O "Księdzu" mówiono podówczas wszędzie i chyba każdy, kto tylko mógł, obejrzał tę tandetę, przedzierając się pierwej do kinowej kasy przez tłumy rozhisteryzowanych dewotów, machających dzierżonymi w dłoniach krzyżami i różańcami.

Madonna takiej reklamy nie potrzebuje, bo i tak jest najlepiej sprzedającą się piosenkarką w historii ludzkości. Czegokolwiek teraz protestujący nie zrobią, i tak przyczyni się to do powiększenia wielomilionowego majątku wokalistki. Od lat wiadomo przecież, że najtańszą reklamę można w Polsce zamówić w Kościele.

Kondycja polskiej religijności

Religijność ma różne formy. Dojrzała, przemyślana i ugruntowana wiara jest jednocześnie postawą spokoju i pokory. Posiadający ją człowiek wie, że świat jest taki, jaki jest, a czasy toczenia bojów pod sztandarami Chrystusa już dawno minęły, nie przynosząc zresztą Kościołowi chluby.

Dojrzale wierzącemu człowiekowi jest wiadome, że na świat oddziałuje się osobistym świadectwem, a nie połajankami. Takiemu komuś żadna Madonna nie jest w stanie pogwałcić światopoglądu i nadwerężyć jego wiary. Może ubolewać nad pewnymi faktami, ale zdaje sobie sprawę, że są ważniejsze rzeczy na świecie niż koncerty muzyki pop.

Inny typ wiary jest związany z umysłową ciasnotą, której często towarzyszy ksenofobia i źle pojęty nacjonalizm. Przeszkadza komuś takiemu fakt, że na terenie jego kraju oddychają tym samym powietrzem ludzie inaczej myślący, inaczej kochający i lubiący zabawy na koncertach w czasie, kiedy on musi się modlić. Ten typ przeżywania wiary ma jednak bardziej związek z psychologią niż religią, bowiem z samego chrześcijaństwa, z jego uniwersalistycznego przesłania, nie wynika żadną miarą ksenofobia, wściekłość i nienawiść.

Naprawdę, trzeba mieć nieźle namieszane w głowie, aby z ewangelicznej nauki przejść bezpośrednio do boju przeciw koncertowi popularnej wokalistki.
Wydaje się, że człowieka prawdziwie religijnego guzik obchodzi, kto i gdzie 15 sierpnia będzie śpiewał na koncercie piosenki i w jakim będzie ten ktoś stroju. Ostatecznie koncert Madonny nie odbędzie się w żadnej z katolickich świątyń, a dodatkowo będzie imprezą zamkniętą, na którą bilet kosztuje obecnie 220 zł.
W końcu trzeba zapytać o to, czy nikomu z protestujących przeciwko temu koncertowi nie przyszło do głowy, że konfrontując w taki sposób postać Najświętszej Maryi Panny z popularną piosenkarką, ośmieszają ją i przyczyniają się do naruszenia wartości, w które rzekomo tak mocno wierzą. Co się dzieje z polskim katolicyzmem, skoro takie rzeczy dostrzegają niewierzący, tacy choćby jak ja sam, którzy akurat powinni mieć w nosie te sprawy?

Żyjemy w wolnym kraju; mamy rozdział spraw świeckich od kościelnych, mamy także możliwość dokonywania wyborów zgodnie z własnym sumieniem. Czy to nie wystarczy? Czy naprawdę śpiew Madonny jest w stanie zaszkodzić 15 sierpnia tysiącletnim wartościom chrześcijańskim, na które powołują się urażeni obrońcy godności Maryi Panny? W jakiej kondycji musi być zatem polski Kościół, skoro jego wiernych z równowagi wyprowadza i o zgorszenie przyprawia kiczowata postać amerykańskiej wokalistki?

Prawdę mówiąc, trudno jest pojąć świat, w którym ludziom wierzącym i mającym na ustach wersety Ewangelii przeszkadza w dzień święta religijno-narodowego obecność Madonny i którzy gotowi są toczyć o to bój, tłukąc swych wrogów krzyżami po głowach. Którym jednocześnie nie przeszkadza w odbywaniu praktyk religijnych fakt, że rząd ich kraju toczy obecnie niesprawiedliwą z punktu widzenia prawa i historii wojnę: w Afganistanie. Których nie krępuje to, że rząd tego kraju traktuje nikczemnie uchodźców uciekających ze swoich krajów przed głodem, wojną i torturami; którym nie wadzi to, że w dniu, w którym będą modlić się przed ikoną Jasnogórskiej Pani, co trzecie dziecko w Polsce nie zje śniadania i także co trzecie zaśnie głodne.

Przy czym nie chodzi tutaj bynajmniej o to, aby przestać się modlić czy też świętować ważne rocznice. Chodzi o to, aby zwyczajnie czasami pomyśleć o wartościach: że są sprawy ważne, mniej ważne, błahe i na końcu zupełnie nieistotne; że protestując przeciw czemuś, zawsze powinniśmy mierzyć wagę spraw i tego, do czego je porównujemy, aby swym sprzeciwem nie ośmieszyć siebie samych i wartości, na które się powołujemy.

Pomijając estetycznie wątpliwe i mało interesujące aspekty wizerunku i twórczości Madonny, warto pamiętać, wrogo wymachując różańcem przed jej plakatem, że od lat jest ona zaangażowana w działalność charytatywną na rzecz "trzeciego świata", a nawet adoptowała kilka sierot z tych krajów, stając się dla nich kochającą mamą. Jej wkład w likwidowanie głodu, skutków działań wojennych i AIDS wśród dzieci jest nieoceniony. Jak to powiedział mi kiedyś pewien mądry, bardzo wtedy stary, nieżyjący już ksiądz: "na Sądzie Bożym nie będą nas sądzić z tego, ile godzin spędziliśmy na klęczniku i czy umiemy cytować Pismo Święte z pamięci, lecz z tego, ile dobra uczyniliśmy tym, którzy tego potrzebowali".

Warto się zastanowić, tak czysto teoretycznie i wyłącznie na gruncie teologii (to zadanie dla katolika, nie dla mnie, bo nie mam o tym pojęcia), komu jest bliżej do raju: czy kontrowersyjnej pop-artystce, która dla potrzeb estradowych zakłada kuse gacie, ale która uratowała prawdopodobnie dziesiątki tysięcy głodujących wdów i sierot; czy też może bliżej raju jest agresywnie wymachująca różańcem dewotka, sina z nienawiści oraz złorzecząca światu i ludziom za to, że nie są święci i w kościelne święto wolą posłuchać muzyki, niż iść do kościoła na mszę? Chciałbym poznać odpowiedź na to pytanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny